Konferencja prasowa 6. Berlin Biennale miała miejsce w Centrum Kultury Anatolskich Alevitów w dzielnicy Kreuzberg. Pozorne zbratanie z muzułmańską społecznością wypadło poprawnie. Alevici udostępnili salę i poczęstunek. Dziennikarze, kuratorzy i krytycy imprezowali w siedzibie migrantów.
Minister kultury, Bernd Neuman wygłosił przemówienie, podkreślając, że mimo kryzysu i 1.800 miliardowego zadłużenia Państwa, Biennale otrzymało dotację 2,5 miliona Euro. Polityczna rzeczywistość i zwykłe realistyczne życie uwiodło kuratorkę 6. Berlin Biennale, tak bardzo, że poświęciła tym tematom wystawę. Biennale zafundowało pokaz sztuki w dzielnicy Kreuzberg, w większości zamieszkałej przez napływową ludność turecką i arabską. Plakaty z podobiznami kuratorki, Kathrin Rhomberg, także szefowej Kunst-Werke, Gabi Horn oraz podpisami „Dzień dobry, poddano mnie gentryfikacji, opowiadam się przeciw kapitalizmowi” wisiały na murach domu towarowego w Kreuzbergu, gdzie trwała wystawa. Jeśli Kathrin Rhomberg i Gabi Horn są przeciw kapitalizmowi to muszą być, za komunizmem, socjalizmem, albo feudalizmem, lub nacjonalizmem, może za jakąś, niewymyśloną, nową utopią? Sprecyzowanie, za czym stoimy jest trudniejsze i wymaga przemyśleń, koncepcji, argumentów. Rhomberg poszła na łatwiznę, bo wszystkie zaprezentowane na biennale wideo filmy manifestowały owe „przeciw”, nic nie było „za”, zresztą za jakim „za”? 6. Berlin Biennale nudziło powtórkami z reportaży telewizyjnych. Najciekawszym obrazem z wystawy w domu towarowym w Kreuzbergu był dla mnie widok z okna. Na ulicy naprawdę tętniło życie. Wrzeszczał rozebrany do połowy latynoski sprzedawca lodów, szły baby w czadorach, a na ławce śpiewali podpici kolesie, taki spontaniczny teatr ulicy. Podobno „życie jest ciekawsze niż sztuka”, lecz to stwierdzenie dotyczy tylko i wyłącznie 6. Berlin Biennale.
Przeczytaj również: Aleksandra Hołownia o 6. Berlin Biennale w Magazynie O.pl