Jak wspomniano powyżej główny wysiłek artysty koncentruje się na modelunku twarzy. Odstępuje on jednak od metody ciosania, urealniania kształtu na rzecz jego graficznej, iluzjonistycznej reprezentacji. Choć może zabrzmi to dwuznacznie, czy prowokacyjnie, pierwszą narzucającą się cechą rzeźby Nowaka jest linearyzm. Efekt ten osiąga poprzez intensywne, prostopadłe do płaszczyzny uderzenia ostrzem siekiery, co przekłada się na bardzo gęstą sieć nacięć, które tworzą niezwykle zagmatwaną fakturę wzajemnie przenikających się linii. To splot niewyobrażalnej i niepoliczalnej liczby kresek, które mają szkicowy charakter. Ich ostre krawędzie i wzajemne relacje dają w rezultacie niezwykły światłocieniowy efekt, w którego percepcji same stają się niewidoczne, zanikają na rzecz wrażenia jakie stwarza całość. Intensywność tego zjawiska przywodzi na myśl efekty uzyskiwane przez impresjonistów, których założeniem było uchwycenie efektu wibracji barw na płaszczyźnie obrazu. Dla jego uzyskania stosowali metodę puentylistyczną, polegającą na szybkim nakładaniu czystego koloru punktowo, szybkimi pociągnięciami pędzla, także w dużym zagęszczeniu. Jakkolwiek trudno byłoby szukać tu uprawomocnionej analogii, tym bardziej, że rzecz dotyczy tak różnych i niekiedy wprost przeciwstawnych dyscyplin jak rzeźba i malarstwo, to jednak z punktu widzenia ogólnych reguł percepcji widzenia efekt końcowy wydaje się zbliżony, przynajmniej z pozycji widza.
Na początku XX wieku Heinrich Wölfflin w klasycznej pozycji Podstawowe pojęcia historii sztuki (tzw. historia sztuki bez nazwisk) zbudował system pojęć jej opisu oparty na opozycjach najbardziej zauważalnych właściwości uchwytnych w reprezentatywnych dziełach. Głównie interesowała go odmienność sztuki renesansu i baroku, które jawiły mu się jako antyteza. Nie wchodząc w szczegóły, między innymi przeciwstawiał linearyzm renesansu malarskości baroku i przekonywująco dowiódł, że jego interpretacja znajduje potwierdzenie w kontraście stylu formowania dzieł typowych dla tych epok historycznych.
Te wyodrębnione przez niego walory, to jakby przeciwstawne żywioły, tak jak ogień i woda, odmienności więc nie do pogodzenia, bo znajdujące się na antypodach jego teorii widzenia. I nie sposób odmówić mu racji, albo co najmniej intuicji. Jednakże w przypadku Józefa Nowaka można już mieć wątpliwości, czy rzeczywiście tak się dzieje. Czy jedno wyklucza drugie, czy mu zaprzecza, czy jest niezastępowalne. Sztuka zawsze szuka iluzji. Jeżeli ją znajduje, czyni to właściwymi sobie sposobami, mniej lub bardziej przekonywująco. Ale czyż nie jest kunsztem osiągnięcie stanu iluzji, nawet jeżeli godzimy się z faktem jej istnienia, kiedy naprawdę wiemy, że to tylko złudzenie. Dzieło sztuki jest bowiem artefaktem, nawet jeżeli jest autentycznym arcydziełem. A to z kolei jedna z tez kolejnego, bardziej współczesnego arcydzieła z zakresu historii sztuki, książki Ernesta Gombricha Sztuka jako złudzenie.