Dzięki rozpoczętej przed czterema laty współpracy z Koç Foundation Block stał się dobrym duchem tej młodszej tureckiej sztuki, która zmierza do międzynarodowego dialogu. Jednak to nie tylko jego współpraca przy tworzeniu kolekcji i współtworzeniu Artera uczyniły Blocka krytycznym protektorem tureckiej sztuki. Od roku 2008 prowadzi on w Berlinie galerię Tanas (anagram tureckiego słowa sanat, oznaczającego sztukę), w której młodzi tureccy artyści i kuratorzy mają możliwość pracowania nad własnymi projektami. Ponadto Block wydaje serię monografii tureckich artystów, która na razie zawiera dziewięć tomów.
Długoplanowym celem Vehbi Koç Foundation jest utworzenie na dawnym terenie należącym do marynarki muzeum sztuki tureckiej i międzynarodowej. To muzeum, któremu Block chce na stałe wypożyczyć część swej własnej kolekcji, ma być kontrprojektem dla Istanbul Modern, powstałego w r. 2004 na Galata Pier, i także bazującego na prywatnej kolekcji. Wielka słabość Istanbul Modern, które koniecznie stara się również o aktualną międzynarodową sztukę wideo, polega bowiem na tym, że przerzucenie pomostu od tradycyjnego tureckiego malarstwa do nowoczesności z jej sztuką mediów i instalacjami nie chce się udać.
Nawet jeśli obecnie w Arterze prezentowana jest znaczna część kolekcji Vehbi Koç, to ta nowa galeria nie powinna być rozumiana jako wstępny etap muzeum. Dom liczący dokładnie 100 lat, który powstał w okresie Gründerzeit, został bardzo starannie przygotowany do nowej roli. Jest to dość wąski budynek, którego okna wewnątrz w znacznej mierze musiały zniknąć zasłonięte ścianami, aby uzyskać przestrzeń na instalacje i obrazy. A więc wystawa koncentruje się głównie na małoformatowych, kameralnych dziełach z kolekcji. Prace wypełniające przestrzeń, jak „T 72”, są raczej wyjątkiem. Chociaż sam rozmiar dzieła sztuki nie jest wyznacznikiem jego jakości. Jednak wobec tych wszystkich ważnych dzieł, które ze względu na swoje wymiary nie mogą zostać zaprezentowane w Arterze, można sobie wyobrazić, że jeśli wkrótce nie rozpocznie się budowa muzeum, pilną potrzebą stanie się pokazanie wreszcie rozmiarów kolekcji i rozejrzenie się za dodatkowymi lub innymi pomieszczeniami.
„Starter” jest wystawą godną uwagi; pokazem, w którym pierwsze wrażenie jest formowane przez to, co lekkie. Sztuka kwestionuje siebie i swoje środki, a przez to uzyskuje wolność, aby odnaleźć różne formy dla nastrojów, uczuć i poznania. Pod wesołą powierzchnią objawia się jednak świat, który się rozpadł, w którym prawie nic się już nie zgadza: groźny czołg wiotczeje i zapada się w sobie (Michael Sailstorfer), Adam i Ewa zostawili swoje listki figowe i opuścili obrazy namalowane przez Dürera (Endre Tot), krzesłu postawionemu na podeście zawieruszyła się noga (Annette Ruenzler), fortepian został połamany i można go oglądać już tylko na zdjęciu (Carles Santos), kwiaty rozlewają swoje barwne kolory (Diána Keller), świeca pali się zarówno w dół, jak i w górę (Sophia Pompéry), a obraz, który wygląda jak wyhaftowany twierdzi: „Everything you heard about turkish men is true” (Servet Kocyigit).
Wystawa ukazuje 50 lat żywej historii sztuki. I ciekawie jest obserwować, jak długotrwałe było wyzwolenie artystów w latach 60., i jak profitują z tego późniejsze pokolenia – przez co historyczne prace wcale nie wyglądają na muzealne. Wideo ze świecami Sophii Pompérys nadaje zupełnie nowe znaczenie motywowi, który do sztuki wideo został wprowadzony przez Nam June Paika. Z innej strony stawia prawa natury na głowie, jak wideo z kwiatami Diány Keller. Przez wystawę można przeprowadzić wspaniałe linie tematyczne – np. od pianina, które zostało oplecione siecią (Julius Koller) przez połamany fortepian (Carles Santos), pianino z klawiszami przybitymi gwoździami (George Maciunas), pianino grające po wciśnięciu przycisku (Joe Jones) aż do spodu fortepianu, którego nogi sterczą w powietrzu i w którym można się przejrzeć (Maria Wirkkala).