Oprócz niezwykłej poetyki sztuka Jagielskiego ma formę mocną, wyrazistą, skondensowaną. Proponowany element przewrotnej zabawy nawiązuje – jak sądzę – do współczesnego „społeczeństwa przyjemności”, w którym sztuka powinna być atrakcyjna i atrakcyjnie podana. Ten globalizacyjny wymóg postmodernizmu pięćdziesiąt lat wcześniej przyjęli artyści pop-artu, tworząc ładne, powszechnie zrozumiałe obiekty inspirowane kulturą popularną. Prace Jacka Jagielskiego w pewien sposób odwołują się do tych doświadczeń, choć zasadnicza różnica polega na tym, że prace poznańskiego artysty nie pragną być zauważane przez wszystkich, choć wszystkim mogą się podobać. Forma ich wykonania przywodzi na myśl rozmaite inspiracje sztuką modernizmu: oszczędna forma kojarzy się z minimal artem, użycie przedmiotów gotowych z dadaizmem, poetyckie skojarzenia z surrealizmem, ruch z mobilną rzeźbą, np. Alexandra Caldera. Surrealizm – pisała Halina Taborska – oferuje odbiorcy efektowne chwyty: nieoczekiwane połączenia zjawisk i przedmiotów do siebie niepasujących; plastyczną realność rzeczy i sytuacji niemożliwych; krótkie spięcia pomiędzy widomym banałem a domniemaną wzniosłością; przekorną absurdalność wprowadzoną w „naturalny” porządek rzeczy3. Ten niejednoznaczny balans widoczny w obiektach Jacka Jagielskiego wprowadza je w estetyczną sferę. Część z nich porusza się delikatnie lub sugeruje jego potencjalność. Interaktywne obiekty czekają na kontakt z widzem, czekają aż zdecydujemy się na nawiązanie z nimi bezpośredniej relacji. Pod wpływem ludzkiej siły mechanicznej lub prostych zjawisk fizycznych podlegają subtelnym transformacjom. Wówczas ukazują się w całej pełni.
Co jeszcze znajdziemy w szafie?
Oprócz tego obecny jest jeszcze kontekst folkloru i osobistych wspomnień z dzieciństwa, widocznych w takich wcześniejszych pracach jak – prezentowane na wystawie Faunomania w Goeteborgu – Czarny koń czy Katarynka – niezwykły mechaniczny instrument, który cieszył się wielką popularnością w XIX wieku. Z Katarynki Jacka Jagielskiego nie można jednak wydobyć żadnego dźwięku, bo na wałku melodycznym zamontował on pióra delikatnie tylko muskające elementy go produkujące. Wszystkie prace pokazane w Orońsku stworzył artysta w ograniczonej gamie barwnej – bieli, czerwieni i czerni. Można oczywiście szukać ich wartości i przesłań symbolicznych. Mnie ten zestaw kolorystyczny przypomina abstrakcyjną twórczość Kazimierza Malewicza i innych konstruktywistów z pierwszej awangardy XX wieku.
Kolejnym motywem zauważalnym w pracach artysty jest czas – pojęcie abstrakcyjne, sztucznie stworzone przez człowieka. Jego upływ odmierza naszą egzystencję, nieodmiennie łączy się z naszym życiem i świadomością jego upływu. Trwanie, przemijanie, wpisane w ludzkie życie wielokrotnie inspirowało artystę wcześniej. Konstruował on zegary, gdzie zamiast tarczy mamy tylko wskazówkę bezradnie wahającą się między dwoma krańcami lub złamaną różę zamiast wskazówek. Romantyczny motyw końca życia delikatnej rośliny niesie dojmujące przesłanie kruchości egzystencji. Inny, pozorny zegar świetlny z lustrzanym cyferblatem i sterczącym pośrodku modelem pistoletu jest obiektem o skomplikowanej grze cieni i odbić. Za tym wszystkim w pracach Jagielskiego kryje się człowiek z jego problemami, oczekiwaniami, marzeniami, rozterkami i intymnym wnętrzem – pisano na stronie internetowej Galerii Bałtyckiej przy okazji pokazywanej tam indywidualnej wystawy artysty.
Jak wspomniałam, jego prace są klarowne, choć pozwalają na różnorakie interpretacje. Ich skończona całość świadczy zarówno o znakomitej intuicji artystycznej, jak i dużym doświadczeniu autora, który znalazł się w tym punkcie swojej twórczości, kiedy umie nadać swoim zamysłom i przeczuciom mocną, wolną od przegadania, można rzec – mistrzowską formę wizualną. Prostota formalna hybrydalnych obiektów Jacka Jagielskiego, przy ich bogactwie znaczeń, wielorakich możliwościach interpretacyjnych i poetyckim nastroju sprawiają, że jego uwspółcześniona wersja trzech stadiów naszego życia znakomicie wpisuje się w ikonograficzny ciąg tradycji starych mistrzów.