Nakłady tych czasopism wahają się od 80-100 egzemplarzy (np. „Pracownia Struktur Medialnych”), poprzez 200, 500, 1000 („Aspiracje”), 1500-2000 („Biuletyn Informacyjny Konserwatorów Dzieł Sztuki”, „Media Art: pismo artystyczne”) czy 2200 („Format”). Im więcej podmiotów wydawniczych, tym nakład jest większy – przykładem są „Aspiracje”, które wydają trzy stołeczne uczelnie wyższe: Akademia Sztuk Pięknych; Akademia Teatralna im. A. Zelwerowicza, Uniwersytet Muzyczny im. F. Chopina. Te niskie nakłady wynikają z trudności finansowych poszczególnych wydawców akademickich. Ta żenująca sytuacja przekłada się na częstotliwość ukazywania się poszczególnych tytułów.
Częstotliwość ukazywania się czasopism poświęconych sztuce na naszym rynku zależy od możliwości finansowych wydawców oraz często od umiejętności pozyskiwania dotacji z różnych źródeł[18]. Spośród badanych 43 tytułów aż 25 z nich (co stanowi 59, 52%) ukazuje się jako nieregularniki, 7 – 16,67% – jako kwartalniki, 6 – 14,28% – redakcje deklarują jako roczniki, 3 – 7,14% – są półrocznikami, 1 tytuł wydawany przez warszawskich studentów ASP – „Sekcja” (2,38%) jest dwumiesięcznikiem; pojawiła się również 1 (2,38%) efemeryda – „Biuletyn Instytutu Sztuk Pięknych” w Zielonej Górze. Jeżeli przyjrzymy się zasięgowi czytelniczemu, to zauważymy, że spośród zbadanych 43 tytułów aż 27 z nich – co stanowi 62,8% – ma zasięg lokalny. Zdecydowanie zatem przeważają inicjatywy docierające do niewielkiego kręgu odbiorców.
Drugą kategorię czasopism o sztuce stanowią periodyki i biuletyny wydawane przez różne stowarzyszenia, zawiązki artystyczne, kluby, fundacje, instytucje, twórców, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, galerie, muzea, agencje promocji kultury w Polsce ukazujące się po 1989 roku. Jest ich 65.
Ich nakłady wahają się od 250 („Zeszyty Muzeum Ziemi Kłodzkiej”), 300 (krakowskie „Hybrydy”), poprzez 1000, 1500, 4000, 5000 do 6000 egzemplarzy – warszawskie „Spotkania z Zabytkami” i wrocławskie „Trendy. Taniec. Moda. Muzyka”. Częstotliwość ukazywania się wygląda następująco: najwięcej odnotowujemy kwartalników, bo aż 23 tytuły – co stanowi 35,38% całości; zbliżoną wartość z 20 tytułami (30,76%) stanowią nieregularniki; miesięczników mamy 14 tytułów (21,54%); dwumiesięczników – 8 (12,31%), półroczników – 2 (3,08%), 1 rocznik (1,54%) oraz 1 tytuł (1,54%) ukazujący się co 2 lata. Naturalną koleją rzeczy, po kilku latach funkcjonowania na rynku, z powodu niewystarczających środków finansowych, jak również jego nasycenia czy braku zainteresowania odbiorców, niektóre tytuły zostały zawieszone.
Interesująco prezentuje się ostatnia kategoria czasopism o sztuce, czyli katalogi sprzedażowo-aukcyjne i antykwaryczne oraz inne biznesowe dotyczące sztuki w Polsce powstałe po 1989 roku. Na wyróżnienie zasługuje tylko osiem spośród nich. Tylko 2 z nich wydawane są w Krakowie (25%), reszta w Warszawie (75%). Wszystkie mają zasięg globalny, ponieważ dostępne są w wersji elektronicznej. Nakłady papierowe wynoszą od czterech do piętnastu tysięcy egzemplarzy. Ukazują się jako miesięczniki lub dwumiesięczniki.
Należy zwrócić uwagę na wyszukaną, bogatą szatę graficzną, stronę edytorską oraz zawartość treściową czasopism poświęconych sztuce. Ich layout oraz poruszane zagadnienia zdecydowanie dokonują naturalnej selekcji odbiorców, kierując swe przesłanie do elitarnych kręgów, rozumiejących kulturę wysoką. Stoją w opozycji do masowego zjawiska upowszechniania, standaryzacji oraz kształtowania myślenia, postaw i zachowań ludzkich wobec pewnego szablonu kultury masowej – czyli banalizacji treści, natrętnej propagandy i reklamy, lansujące bezkrytyczną postawę życiową skierowaną na „mieć”, nie „być”. Przekazywane na ich łamach szerokie spektrum zagadnień wywołuje rezonans w tych kręgach zbiorowości, które mają rozbudzone potrzeby uczestniczenia w życiu kulturalnym oraz należyte kompetencje czytelnicze. Periodyki te prezentując dokonania twórcze artystów z najrozmaitszych dziedzin sztuki, poprzez filtr tradycji i wartości często przełamują różne tabu. Cechuje je wigor intelektualny, moralna odwaga w ukazywaniu, że jest jedyna wolność – wolność myśli i nieograniczonej wyobraźni. Stosowana strategia prowokacji służy poszukiwaniu tożsamości w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości oraz zmierzeniu się z własnym dziedzictwem kulturowym. To w tym niszowym segmencie czasopism właśnie pomysły twórcze Katarzyny Kozyry, Doroty Nieznalskiej, Piotra Uklańskiego, czy Artura Żmijewskiego (film „Berek”) funkcjonują bez obawy o doniesienie do prokuratury za „obrazę moralności, uczuć religijnych” itp. Lektura tych pism pokazuje, że sztuka i literatura nieskrępowane autocenzurą, cenzurą obyczajową, kościelną czy wszelką inną, mogą być autentyczne, eksperymentalne, erudycyjne, ale zarazem hermetyczne – bo zrozumiałe tylko dla wykształconego odbiorcy. Osobliwy jest kunszt narracji, maestria w operowaniu groteską, umiejętność przeobrażenia scen pełnych realizmu w oniryczne, surrealne wizje, a nade wszystko kreatywność leksykalna, język, którego oryginalność, pomysłowość, zmysłowa dosadność i szarże słowotwórcze nie mają sobie równych.
Transformacja polityczna i związane z nią przemiany gospodarcze w naszym kraju pokazały, że twarde zasady funkcjonowania na rynku ekonomicznym dotyczą również sfery kultury, w tym wydawania czasopism. Pomimo, że polskie życie literackie i artystyczne, pozbawione mecenatu uległo degradacji, że stowarzyszenia twórców nie dysponują wystarczającymi środkami na wydawanie swoich czasopism, na przestrzeni minionych 22 lat desperacko redakcje zdołały utrzymać się na rynku.
Artyści i literaci współpracujący z reżimem komunistycznym, przyzwyczajeni do jego mecenatu, stopniowo zniknęli z rynku literatury i sztuki. Pojawili się nowi, którzy rozumieją funkcjonowanie realiów ekonomicznych. Nie jest tajemnicą, że segment czasopism poświęconych sztuce wymaga wsparcia. Stąd dramatyczne apele redakcji wydających te czasopisma do prywatnych sponsorów o zabezpieczenie finansowe tych niedochodowych, niskonakładowych, najczęściej lokalnych przedsięwzięć wydawniczych. Krajowe wspierane są przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, uczelnie wyższe i inne instytucje związane z kulturą lub biznesem.
Redakcjom czasopism tego segmentu trudno sprostać intelektualnym oczekiwaniom współczesnego elitarnego czytelnika, który wymaga opisania i interpretowania rzeczywistości nowymi środkami artystycznymi, nowymi pojęciami i nowymi środkami wyrazu. Uważam, że omawiane czasopisma poświęcone sztuce mogą spełnić oczekiwania elit intelektualnych, ponieważ reprezentują postawę „nieoceniajacą”. Ukazują kondycję ludzką, kruchość cywilizacji, tęsknotę za sensem życia, popierają czerpanie z zasobów wyobraźni, irracjonalności, intuicji, talentów, woli. Wyraźnie artykułują skomplikowane interakcje poprzez próby, przypadki, ewolucje doświadczeń twórczych, zapożyczenia, zniekształcenia wypowiedzi artystycznych, jak również bogactwo, złożoność i subtelność języków wypowiedzi, kodyfikowanie i modyfikowanie, spory oraz poszukiwania nowych rozwiązań. Umożliwiają preferencjom i oczekiwaniom inteligencji wywierać wpływ na jej skalę doznań estetycznych, procesów myślowych, wrażliwość, intencje. Mogą pomóc wytworzyć potrzebę obcowania ze sztuką, jej wielością interpretacji. Wpisują się w system niezliczonych i wzajemnych interakcji, nieuchronnie zamkniętych w obrębie naturalnego kręgu, jakim jest elita intelektualna.
Czas pokaże, jak ukształtuje się przyszłość płynnego, ale wolnego od cenzury rynku czasopism poświęconych sztuce w naszym kraju i ile tytułów znajdzie stałego czytelnika przez pryzmat subiektywnych mentalności, pomimo globalnego potencjału dotarcia do odbiorcy.
- Potwierdziło to wielu redaktorów naczelnych w korespondencji e-mailowej z autorką w okresie od lipca do października 2010 roku.↵