Tematyka plakatów odpowiadała zamówieniom, których autorami były najczęściej firmy zajmujące się nowymi technologiami np. Digital Equipment Corporation, Prime Computer, Boston Acoustic. Projektowanie dla firm wdrażających pierwsze systemy komputerowe w latach 80. było na pewno trudne gdyż wiązało się z całkowicie nową i nieznaną tematyką, a rolą grafika projektanta było przekazanie czytelnego i atrakcyjnego wizualnie komunikatu o produkcie. Autorzy wspominają pracę przy jednym z takich plakatów (All-In-1. Information systems that grow with you):
We wczesnych latach osiemdziesiątych termin „oprogramowanie” dla wielu ludzi był czymś nowym, a wizualne przedstawienie znaczenia tego słowa było dla nas prawdziwym wyzwaniem. Używaliśmy symbolicznych form, takich jak podzielona wewnątrz na komory muszla łodzika, aby zobrazować możliwości rozwoju i rozszerzania się systemu – często umieszczaliśmy te obiekty w nieoczekiwanej scenerii, aby wywołać surrealistyczne odczucia towarzyszące tej nowej technologii.[3]
Stopniowo, w miarę zwiększającej się ilości zleceń, studio w Bostonie powiększało się. Maksymalnie, na początku lat 90., pracowało w nim 9 osób (3 fotografów, 3 projektantów, menager produkcji, recepcjonista i księgowy), a dużą część zarobionych pieniędzy stale inwestowali w rozwój studia poprzez zakup coraz nowszego technologicznie sprzętu i tym samym powiększanie zakresu działalności. Decyzja o zmniejszeniu studia Skolos/Wedell. Interdisciplinary Graphic Design and Photography Studio spowodowana była świadomą decyzją grafików, której „pomogła”, jak wspomina Thomas, recesja w latach 90. Częściowo wiązało się to również ze stopniowym i wzrastającym zaangażowaniem, najpierw Nancy Skolos, a później i Thomasa Wedella w nauczanie.
Jedną z najważniejszych ich realizacji z 1992 roku jest książka „Ferrington Guitars”, w której osiągnęli doskonałe zespolenie typografii i fotografii, tworząc całkowicie nowatorski projekt książki o charakterze albumowym. Wydana przez Callaway Editions pozycja prezentowała 51 ręcznie wykonanych instrumentów autorstwa Danny Ferringtona, twórcy gitar dla znanych muzyków (np. Pete Townshend, The Who, Eddie Van Halen, Elvis Costello, Richard Thompson). Praca nad 122 stronicową książką rozpoczęła się od spotkań z mistrzem lutnictwa z Los Angeles, który opowiadał o gitarach, o muzyce, wysyłał grafików na koncerty, czyli edukował ich przekazując jednocześnie ogromną dawkę emocji związaną z jego miłością do instrumentu jakim jest gitara. To wszystko zostało przełożone na pracę przy tworzeniu układu poszczególnych stron książki. Pomiędzy koncertami muzycy dostarczali osobiste gitary Thomasowi, a on fotografował je pod różnymi kątami, w rozmaitych położeniach i stosując odmienne ekspozycje. Wykonane fotografie stanowiły zaledwie punkt wyjściowy do tworzenia książki, w której zastosowali nowatorski wówczas system cyfrowej obróbki obrazu, którą umożliwił im Kodak’s Center for Creative Imaging w Camden, dokąd dojeżdżali z Bostonu przez 4 godziny przez 15 kolejnych weekendów i tam pracowali najczęściej siedząc razem przy jednym komputerze.
Największym wyzwaniem było utrzymanie odpowiedniego tempa i poziomu energii, aby 128 stron ze zdjęciami gitar nie było monotonne. Każda nowa strona powinna być zaskakująca. Okładka stanowiła nasze szczytowe osiągnięcie w stylu warstwowym, jednakże sama zawartość książki prezentowała już całkiem inny kierunek w naszych eksperymentach.[4]
Tworząc layout fotografii na rozkładówkach zostawiali odpowiednio dużo miejsca na teksty, które następnie zostały typograficznie wkomponowane w taki sposób aby czcionka nie przytłaczała obrazu gitary. Uzupełnieniem wnętrza był nietypowy trapezoidalny kształt książki nawiązujący do formy gitarowego gryfu oraz wielowarstwowa okładka, z wkomponowaną płytą cd z wybranymi utworami wykonywanymi na prezentowanych wewnątrz gitarach Ferringtona. Gdy po trzech miesiącach od oddania gotowego projektu, który przebył długą drogę produkcyjną, począwszy od przygotowalni Laserscan w Phoenix, przez drukarnię Graphic Art Center w Portland Oregon i na końcu introligatornię Nicholstone w Nashville, Nancy otrzymała przesyłkę z gotową książką, wspomina to jako jeden z najbardziej satysfakcjonujących twórczo momentów w życiu. [5]
W plakatach przesłanych przez autorów na wystawę, powstających w ciągu ostatnich 30 lat, widoczny jest charakterystyczny osobisty styl, pozwalający identyfikować niemalże wszystkie realizowane przez nich plakaty bez czytania sygnatury. Nancy Skolos i Thomas Wedell pracują od lat w ten sam sposób, uzupełniając się wzajemnie, porozumiewają się niemalże „telepatycznie”. Próbując w jednym z wywiadów opowiedzieć o ich wzajemnym komunikowaniu, Thomas jako najlepszy przykład podaje brak przygotowania przed wspólnymi wykładami, po których uczestnicy najczęściej pytają ich jak długo ćwiczyli, aby osiągnąć tak znakomity efekt. W tym graficznym duecie dochodzi do doskonałego podziału wszelkich cech charakterologicznych oraz umiejętności warsztatowych, które przy pracy nad jednym projektem dopełniają się wzajemnie. Nancy Skolos raczej nie jest spontaniczna, działa według planu, myśli najpierw fragmentarycznie aby następnie połączyć wszystkie części w jedną całość, ideę. Podejmuje też ostateczne decyzje dotyczące projektu i typografii, czasem też koloru. Thomas Wedell zwany Mr. Concept ma zupełnie inny sposób myślenia przy pracy, lubi opowiadać historie, a jego pomysły rozgrywają się w czasie rzeczywistym, sekunda po sekundzie. To on wprowadza narracyjne elementy do projektu i ma decydujące zdanie na temat fotografii, filtrów oraz światła. Oboje podkreślają, że punktem wyjścia przy wielu pracach jest dla nich technika kolażu, stosowana od lat, której nie zmienił postęp technologiczny, włączany przez nich do udziału w procesie twórczym ale dopiero na etapie końcowej realizacji. Podstawowe narzędzia, to skrawki papieru, różnorakie jego faktury i kolory, taśma, nożyczki. Często sięgają też do swoich szuflad, gdzie kryją się różne kolażowe prace, i wśród tych obrazów również szukają inspiracji. Ich projekty, mimo zawartych w nich opowieściach, mają charakter architektoniczny, co też tłumaczy ich ogromną i trwającą od lat obustronną inspirację i fascynację architekturą, którą zarażeni zostali już w szkole w Cranbrook poprzez samo doświadczanie jej działania.[6]
Najciekawsze plakaty projektują od lat 80. dla Lyceum Fellowship, organizatora corocznego konkursu architektonicznego dla studentów. Każdego roku komitet Lyceum Fellowship zaprasza wybrane szkoły z całego świata kształcące przyszłych architektów do udziału w konkursie, którego program opracowywany jest przez wybitnych praktykujących architektów. Zwycięskie propozycje nie są przeznaczane do realizacji ale trzy pierwsze miejsca to wysokie pieniężne nagrody, które otrzymują studenci wybrani przez zmieniające się corocznie jury konkursu. Plakat towarzyszący od lat kolejnym edycjom drukowany jest w limitowanym nakładzie, a ostatnio dystrybuowany jest również w wersji elektronicznej przeznaczonej dla wszystkich uczestników konkursu. W formie wizualnego komunikatu przekazuje jedynie główne założenia poszczególnych edycji, nie sugeruje rozwiązań i nie daje informacji o kategoriach wyboru stosowanych przez jury wybierające prace do konkursu. Niezwykle złożona struktura tych plakatów, stanowi pewną wizualną zagadkę do rozszyfrowania, choć na pierwszy rzut oka wydaje się iż mamy do czynienia wyłącznie z czysto abstrakcyjną improwizacją. Plakaty kompozycyjnie nie mają żadnego stałego elementu, ujednolicone zostały jedynie pod względem formatu i od roku 2000 drukowane są według standardu szwajcarskiego (Weltformat – 128 x 90,5 cm). Stałe są również teksty tytułowe pod względem treściowym, obejmujące każdorazowo nazwę organizatora konkursu: Lyceum / A Traveling Fellowship in Architecture / Competition, której towarzyszy kolejna data. Na każdym plakacie umieszczane są również szkoły biorące udział w konkursie, członkowie jury i członkowie komitetu organizacyjnego, informacje o nagrodach oraz krótkie opisy założeń projektowych danego konkursu. Tekstów jest dużo i złożone czcionką niewielkich rozmiarów stają się czytelne dopiero przy bezpośrednim i bliskim odbiorze plakatu. Wszystkie elementy kompozycyjne wraz z tekstami mają formę kolaży, w których pojawia się wirtualny trzeci wymiar dający wrażenie przestrzeni i głębi. Technika tworzenia obrazu poprzez nakładanie na siebie kolejnych warstw częściowo na siebie nachodzących wzbogacona o przestrzenne modele fotografowane przez Thomasa Wedella jest niezwykle skomplikowana i przypomina w początkowej fazie pracę architekta bądź rzeźbiarza. Elementy składowe ich kolażowej struktury to, poza tradycyjnie kawałkami pociętego papieru o różnych fakturach i typografią traktowaną jako płaski element graficzny, również przedmioty bądź czcionki przybierające kształty przestrzennych modeli, budowane specjalnie na potrzeby kompozycji i fotografowane. Również światło używane przy fotografowaniu staje się plamą barwną, którą tworzy przestrzenny model rzucający cień na płaszczyznę.
- ls, Skolos / Wedell, Novum 2000, 2, s. 75.↵
- Nancy Skolos w: Stewart McBride, Skolos/Wedell, Creation 1992, 15, s. 86.↵
- Szczegółowy opis całego procesu i kolejnych etapów pracy nad książką „Ferrington Guitars”, w: Nancy Skolos, Skolos – Wedell. Bringing guitars to life, Graphis 1993, 284, s. 64-65.↵
- Budynki takie jak Akademia Sztuki i Szkoła dla Chłopców w Cranbrook, z których korzystają studenci projektował w latach 40. XX wieku miedzy innymi fiński architekt Eliel Saarinen.↵