Części B i C nie mają już charakteru wnętrz pałacowych, są to zespoły mieszkań, z których jak gdyby niedawno wyszli lokatorzy. Na parterze klatki schodowej wiszą skrzynki pocztowe, do których ktoś powtykał ulotki. Mieszkania powstawały tu od drugiej połowy XIX wieku. Spacer po piętrach pokazuje, jak duża w tym zakresie panowała dowolność – przestrzenie były chaotycznie dzielone na mniejsze (wysokość dawała także możliwość podziału w pionie), w sposób nieplanowany instalowano toalety, system ogrzewania. Tapety, wykładziny, kafelki, umywalki stały się tłem dla sztuki powstającej dzisiaj. W części B były to prace artystów z czeskich i słowackich akademii sztuk pięknych, natomiast w części C prezentowano przede wszystkim projekty kuratorskie o charakterze alternatywnym. Zaproszeniem do tej pierwszej był ponadnaturalnych rozmiarów, zwisający na obręczach gimnastyk, który mimo białego podkoszulka i spodni dresowych do złudzenia przypomina rzeźby ukrzyżowanego Chrystusa. To praca czeskiej grupy Kamera Skura i słowackiej Kunst-Fu Superstart, która w 2003 roku reprezentowała oba kraje na Biennale w Wenecji (oprotestowana przez posłów Ligii Polskich Rodzin, gdy w 2006 roku była pokazywana na wystawie Shadows of Humor. Przykra sprawa – CzeSka wystawa w Galerii BWA Awangarda we Wrocławiu).
Muzeum nie pokazywało stałej kolekcji (wszystkie wystawy miały charakter zmienny), oddało miejsce zarówno znanym, jak i debiutującym artystom, a lokalnej scenie artystycznej nadało kontekst międzynarodowy. Ale – co chyba najważniejsze – wprowadzało sztukę do naszego codziennego życia, prezentowało ją w domu ze wszystkimi jego atrybutami. Zarówno wyposażenie komnat, jak i mieszkań zaoferowało pracom współczesnym, niezależnie od ich tematyki, ludzki wymiar – pokazało, że nie muszą należeć do odrealnionego uniwersum (co sugeruje neutralność białych ścian wielu muzeów), że są częścią przestrzeni życiowej podobnie jak inne sprzęty. W 2012 roku w części C obrazy, rzeźby i instalacje funkcjonowały obok meblościanek, tapczanów, regału z telewizorem, fotela, sterty gazet, stojących w kącie nart i dziecięcego wózka… Takie było założenie projektu kuratorskiego Mieszkanie szalonego kolekcjonera.
W 2011 i 2012 roku do kolekcji trafiło łącznie około dwustu pięćdziesięciu prac. Prace z kolekcji Artbanka prezentowane były nie tylko na wystawach w AMoYA, ale są również wypożyczane instytucjom państwowym i prywatnym, dzięki czemu trafiają do szerszej publiczności, a dochód z wypożyczeń przeznaczany jest na zakup kolejnych prac. Żywot instytucji okazał się krótszy, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Chociaż AMoYA zostało zamknięte, organizacja Artbanka nadal działa i wypożycza prace. Oficjalnym powodem rezygnacji z przestrzeni wystawienniczej były zbyt wysokie nakłady na bieżącą działalność.
Należy ubolewać, że twórcy AMoYA nie zamierzają kontynuować swojego projektu w formie przestrzeni wystawienniczej gdzie indziej i stworzyć czeskiej wersji nowojorskiego New Museum, które przez lata obywało się bez stałej siedziby, przyjmując postać muzeum migrującego. Czeska scena instytucji sztuki współczesnej jest w Europie Środkowej prawdziwie wyjątkowa – nigdzie indziej nie ma takiej różnorodności instytucji, organizacji i projektów zakładających prezentację nowej sztuki. Działają tu monumentalny oddział sztuki XX i XXI wieku Galerii Narodowej, prywatne centrum sztuki DOX i publiczna Galeria Rudolfinum, Muzeum Kampa ze zgromadzoną przez prywatną kolekcjonerkę środkowoeuropejską sztuką XX wieku, prywatne centrum FUTURA i wiele innych, mniejszych, choć równie istotnych. Szkoda wielka, że temu się nie udało.
Kwestią otwartą pozostaje przyszłość wnętrz pałacowych. Oby Galeria znalazła sposób na ich właściwe wykorzystanie (zgodnie z planem miały się tu mieścić biura). Odrestaurowane i zmodernizowane na pewno będą wspaniale się prezentować, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że sprowadzone do barokowo- rokokowego wyglądu z czasów swojej świetności, coś stracą. Nieład, brzydota, patyna trudnych dziesięcioleci XX wieku nadały tej przestrzeni wyjątkowy charakter, w który sztuka współczesna idealnie się wpasowała.
Katarzyna Jagodzińska – doktor nauk humanistycznych w zakresie historii sztuki, absolwentka historii sztuki oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Specjalizuje się w problematyce muzeologicznej, w szczególności z terenu Europy Środkowej. Członek ICOM (International Council of Museums) i AICA (Association Internationale des Critiques d’Art). Redaktor międzynarodowego czasopisma poświęconego historii sztuki „RIHA Journal”. Regularnie publikuje teksty naukowe i publicystyczne w czasopismach z zakresu kultury i sztuki. Pracuje w Międzynarodowym Centrum Kultury oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim (Instytut Europeistyki).