Lamenty okazały się przedwczesne, a plotki przesadzone. Doniesienia o likwidacji kolejnych wydawnictw pojawiają się ostatnio tak często, że pewnie przestały już nie tyle nawet szokować, co w ogóle dziwić. Tym razem padło jednak na firmę lubianą i szanowaną. Kiedy w ostatni poniedziałek lotem błyskawicy rozniosła się wieść o ogłoszeniu upadłości wydawnictwa słowo/ obraz terytoria, z pewnością więcej było zasmuconych i złorzeczących, niż tych, którzy zacierali ręce na myśl o szykujących się wyprzedażach.
Żałoba nie trwała jednak długo. Prezes Stanisław Rosiek szybko uspokoił czytelników, że słowo/ obraz nie przestanie istnieć, a przyjęta forma upadłości ma pozwolić wydawnictwu przetrwać: dogadać się z wierzycielami i przeorganizować strukturę, aby dostosować się do nowych warunków na rynku:
Chcemy na nowo zdefiniować sposób istnienia wydawnictwa, tak żeby ono mogło funkcjonować w nowych czasach. Moim zdaniem to, co nam się przytrafiło, jest symptomem czasów. Myślę, że będziemy świadkami gruntownej i gwałtownej reorganizacji rynku książki w Polsce.
Te nowe czasy, to czasy w których Weltbild, czwarty co do wielkości wydawca w kraju wycofuje się z rynku z bilansem 20 mln. zł strat, a Empik, monopolista dyktujący warunki na rynku księgarskim, przejmuje kontrolę nad innym czołowym wydawnictwem – W.A.B. Przez długi czas Świat Książki, należące do Weltbildu wydawnictwo, miał w swojej stajni największe nazwiska współczesnej polskiej literatury, oferując autorom niebotyczne jak na nasze warunki stawki (i to go zgubiło?). W.A.B. też mocno polską literaturą stało, więc gdy wpadło w ręce nastawionego na wysoki obrót Empiku, pojawiły się obawy, że mocno obniży loty.
Co dalej? Konkurencja pewnie ostrzy sobie zęby na bestsellerowych autorów, których będzie można przejąć (o ile przetrwa szykujący się potop – zalew rynku przez wyprzedawane tytuły). A czytelnicy? Przeglądają katalogi i liczą, ile zaoszczędzili – ale szybko zorientują się, że nagle zrobiło się jakoś pusto.