Wizualną klamrę dla książki Lecha Lechowicza Historia fotografii 1839-1939 stanowią dwie fotografie umieszczone na pierwszej i czwartej stronie okładki. Pierwsza, autorstwa Julii Margaret Cameron, to kolodion z 1867 roku przedstawiający angielskiego naukowca Johna Herschela, który dał fotografii jej dzisiejszą nazwę. Druga to wykonany w 1931 roku przez Józefa Głogowskiego portret Witkacego, eksperymentującego z własnym wizerunkiem artysty awangardowego, którego samobójcza śmierć w 1939 roku splata się z momentem wybuchu II wojny światowej, wyznaczającym upiorną górną cezurę w historii fotografii.
*
Pod koniec 2013 roku łódzkie wydawnictwo PWSFTviT opublikowało niespełna 400-stronicową pierwszą część powszechnej Historii fotografii autorstwa Lecha Lechowicza. Obejmuje ona okres stu lat – od momentu oficjalnej prezentacji wynalazku Louisa Jacquesa Daguerre’a do początku drugiej wojny światowej, kiedy sztuka awangardowa była już w pełni rozwinięta. Pisana przez Lechowicza część druga, którą otwiera przełomowy 1939 rok, sięgać ma symbolicznie końca XX wieku. Praca nad dwutomową książką finansowana była przez Narodowe Centrum Nauki jako projekt badawczy, którego celem było uwzględnienie w ramach światowej historii medium, we właściwych proporcjach, zjawisk występujących w fotografii Europy Środkowo-Wschodniej. Historia fotografii powstała również z potrzeby dydaktycznej, co, jak sądzę, pozwala stawiać tej pozycji wysokie wymagania zarówno merytoryczne, jak i formalne.
Spośród wydanych w języku polskim opracowań historii fotografii światowej wymienić należy dwa, oba będące tłumaczeniami autorów zachodnich. Dotychczas poważniejszą pozycją jest Historia fotografii światowej Naomi Rosenblum z 1984 roku, przetłumaczona i wydana w Polsce w roku 2005, drugą stanowi zdawkowa i w rzeczy samej „mała” Mała historia fotografii Borisa von Brauchitscha z 2002 roku, która ukazała się na polskim rynku wydawniczym już dwa lata później. Ponadto, warto wspomnieć o opracowaniach dotyczących historii fotografii polskiej, stosunkowo najnowszych; w 2003 roku opublikowano Dzieje polskiej fotografii 1839-1939 Ignacego Płażewskiego (ale pierwsze wydanie książki ukazało się jako Spojrzenie w przeszłość polskiej fotografii już w roku 1982), a w 2010 roku Historie fotografii w Polsce 1839-1939 Adama Mazura. Książka Lechowicza jest zatem pierwszą napisaną w Polsce powszechną historią fotografii, a równocześnie jedną z niewielu dostępnych na naszym rynku wydawniczym książek z tego zakresu. Wobec takiej sytuacji pierwszą część opracowania Lechowicza zestawić można właściwie tylko z polskim tłumaczeniem Historii fotografii światowej Rosenblum. O tym przekładzie nie pisano zbyt wiele – proponuję zatem, żeby niniejsza recenzja miała charakter porównawczy. Skłoniły mnie do tego również znaczące różnice między obiema historiami, które stanowić mogą dobrą odpowiedź na pytanie o sens podjętej przez Lechowicza pracy.
**
Komentarze dotyczące książki Rosenblum warto podzielić na dwie grupy, pierwsza odnosi się do tekstu właściwego, natomiast druga – do polskiego przekładu oraz jego redakcji.
Spore zastrzeżenia wzbudza stosowanie przez autorkę równolegle dwóch porządków językowych – opisowego (deskrypcyjnego) i oceniającego. W rezultacie publikacja nie jest ani historyczną pracą naukową, ani eseistyką. Sformułowania o charakterze normatywnym i wartościującym, na dodatek stosowane raczej w mowie potocznej (pozostawione w tłumaczeniu), rzucają dość niekorzystne światło na warsztat pracy autorki. W książce przeczytać można bowiem o „chorej wrażliwości”, „poruszaniu się w królestwie mistyki”, „banalnych panoramach [Stephena] Shore’a”, wzajemnym „odgapianiu” rozwiązań formalnych przez fotografów czy „niezbyt atrakcyjnych wizualnie”, „banalnych” i „pustych” zdjęciach. Dezaprobata Rosenblum względem niektórych postaw twórczych jest przy tym zbyt wyraźnie odczuwalna, tymczasem opracowanie historyczne tego typu powinno być pisane językiem neutralnym, relacjonującym fakty. Niezrozumiałe są ponadto niektóre zabiegi edytorskie, jak na przykład umieszczenie zdjęcia Waltera Rosenbluma z 1980 roku w rozdziale Dokumentacja społeczna do roku 1945. W książce jest również trochę błędów merytorycznych – przedstawiając fotografów polskich i rosyjskich, autorka wymienia Rosjanina i Ukrainkę. Zadeklarowana przez Lechowicza potrzeba wyważenia proporcji zjawisk w fotografii światowej, wraz z wpisaniem działań artystów polskich w szerszy kontekst historii tego medium, staje się zrozumiała, gdy zliczymy polskich fotografów wymienianych u Rosenblum. Są to: Awit Szubert, Marian i Witold Dederko, Andrzej Lachowicz, Henryk Mikolasch, Kazimierz Podsadecki i Mieczysław Szczuka. Na tym lista się niestety kończy.
Wątpliwości wzbudza również sposób, w jaki umieszczone zostały w książce liczne cudze wypowiedzi. Osadzone są w tekście i wyróżnione cudzysłowami, ale najczęściej bez podania autora przytaczanych słów – źródło jest wskazane, ale tylko w przypisie końcowym. Czytając tekst można więc łatwo nie zauważyć, że cytowane wypowiedzi mają autorów innych niż omawiani fotografowie .
Niestety do przekładu i polskiej redakcji również można mieć spore zastrzeżenia. Historia fotografii światowej obfituje w niezręczne pleonazmy, zaskakującą ilość błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Obszerny skorowidz jest często bezużyteczny – podane w nim numery stron nie zgadzają się z treścią książki. Najpoważniejszy jednak problem to błędy w imionach i nazwiskach fotografów. Jewgienij Chałdej został Jefimem Chaldejem czyli po polsku Eufemiuszem zamiast, poprawnie – Eugeniuszem. Niestety błędne imię znalazło się nie tylko w tekście głównym, ale również w skorowidzu. Dziwią literówki w postaci „Annie Liebovitz”, „Pholippe Halsman”, „Marry Ellen Mark”, „Graciela Iturbride”, „Alfred Steglietz” czy „Yosuf Karsh”. Oczywiście w niespełna 700-stronicowej książce takie niedociągnięcia mają prawo czasem występować, ale nie w takiej skali (np. na sąsiadujących stronach 562-563 znalazłem 6 błędów w nazwiskach). Rażąco wyglądają też błędnie przenoszone wyrazy, przypisy stawiane po kropce zamykającej zdanie, stosowanie niepoważnie brzmiącego terminu „scenki” do określenia sceny, kadru, przedstawienia, aranżacji itp. Dezorientujące jest również nadużywanie cudzysłowów, czasem trzeba domyślać się, czy jest on zbędny czy może jednak służyć miał za ironiczne przywołanie danego pojęcia. Niekonsekwentnie, a czasem po prostu błędnie, stosowane są niektóre terminy, np. na określenie działań artystów związanych z estetyką secesji używa się sformułowania „ruch secesjonistyczny”, który – należąc do języka politologii, a nie historii sztuki – oznacza dążenia separatystyczne. Jest to zatem niepotrzebna niejednoznaczność terminologiczna. W Historii fotografii światowej stosuje się ponadto wymiennie i bez świadomego rozróżnienia określenia fotograf i fotografik. Szkoda, że nie wyjaśnia się przy tym (pod względem lingwistycznym typowo polskiej) koncepcji Jana Bułhaka.
Historia fotografii światowej to jednak pod wieloma względami ważna i wartościowa publikacja. Dzięki świetnej jakości ilustracji i luźnej formie tekstowej, traktowałbym ją bardziej jako obszerny album fotograficzny z autorskim komentarzem, niż jako prawdziwą historię fotografii. Bezwzględnie przydałaby się jej jednak gruntowna korekta i rzetelnie przeprowadzona redakcja.
***
Książka Lechowicza ułożona jest według klasycznej narracji, mniej problemowej, raczej chronologicznej. Z tego względu jej lektura może być trochę męcząca, ale taki układ jest czytelny i pozwala na łatwiejszą analizę rozwoju estetyki fotografii. Kolejnym atutem jest osadzenie tych zmian w szerszym kontekście kulturowym, społecznym i filozoficznym. Myśl Lechowicza cechuje się przy tym doskonałym uporządkowaniem i klarownością. Cieszy poświęcenie sporej części publikacji awangardzie, z podziałem na poszczególne ruchy: futuryzm, dada, surrealizm, konstruktywizm. Gruntowana ich analiza pozwoliła na zobrazowanie obecnych w fotografii współczesnej problemów i tematów, które podjęte zostały już wcześniej przez historyczne kierunki artystyczne, jak na przykład ważna dla surrealizmu rola przypadku. Istotne, nie tylko z punktu widzenia archeologii wiedzy, ale również w kontekście refleksji nad aktualną fotografią, jest uwypuklanie przez Lechowicza roli, jaką surrealizm odegrał w dostrzeganiu tzw. nieprzezroczystości fotografii.
Zagadnienie fotografii polskiej, w aspekcie jej modernizacji, Lechowicz podjął w rozdziale 12 zatytułowanym Nowa fotografia w Europie. Najaktywniejsze próby przełamania obowiązującej w okresie międzywojennym estetyki piktorialnej przypisał fotografom lwowskim. Opóźnione o kilka lat inspiracje nową rzeczowością uznał jednak za zamknięte w ramach dawnej praktyki fotograficznej. Jako przykład Lechowicz podał zorganizowaną w 1936 przez Władysława Bednarczuka Pierwszą Ogólnopolską Wystawę Fotografii Robotniczej, w której nowoczesność mieszała się z piktorializmem, a jej uczestnikami byli przeważnie ludzie już wcześniej związani z fotografią. Przyczyny słabego rozwinięcia się nowej fotografii w międzywojennej Polsce odnajduje zatem Lechowicz z jednej strony w czynnikach geopolitycznych, a z drugiej – w niewielkim rynku fotograficznym oraz słabym zainteresowaniem fotografią wśród artystów polskiej awangardy. Wyraźniejszą modernizację Lechowicz dostrzegł w późniejszym ruchu fotograficznego konstruktywizmu, w tym w realizacjach Mieczysława Szczuki, Władysława Strzemińskiego, fotomontażach Mieczysława Bermana czy pracach czerpiącego z różnych poetyk awangardy Kazimierza Podsadeckiego. Natomiast nowoczesną formę publikowania zdjęć w prasie obserwujemy dopiero w latach 30., na przykładzie działalności Janusza Marii Brzeskiego. Ścieranie się idei nowoczesności z tradycją piktorializmu spowodowało brak spójnego nurtu surrealistycznego w Polsce. Lechowicz zwraca natomiast uwagę, że inspiracje tą estetyką widać w twórczość Aleksandra Krzywobłockiego, wymienia również niektóre fotografie Stefana Themersona, Kazimierza Podsadeckiego i Janusza Marii Brzeskiego. Przykład stanowi dla niego również twórczość Witkacego, którego autoportrety cechowała psychologiczna geneza, co zbliżało go do surrealistów.
Warto dodać, że autor korzysta z opracowań francuskiego historyka fotografii Michela Frizota, którego wydana w 1998 i niestety nie przełożona na język polski A New history of photography cieszy się dużym uznaniem wśród krytyków. Inna znacząca publikacja, do której odnosi się Lechowicz i na którą warto wskazać, to – tym razem wydany tylko po francusku – Le Vocabulaire technique de la photographie, zredagowany przez Anne Cartier-Bresson (dyrektora Atelier de Restauration et de Conservation des Photographies de Ville de Paris, siostrzenicę Henri Cartier-Bressona) i Luce Lebart.
W Historii fotografii Lechowicza znajdziemy również sporo ciekawych, obszernych historycznych wypowiedzi artystów i krytyków. Większość z nich pochodzi z oryginalnych źródeł i stanowi sam w sobie cenny materiał badawczy.
Język, jakim posługuje się Lechowicz jest zdystansowany i przemyślany. W trakcie lektury osobiste zapatrywania estetyczne autora nie dominują nad opisem i naukową refleksją, nie przeszkadzają także w odbiorze treści całego tomu.
W przeciwieństwie do Historii fotografii światowej zastrzeżenia można mieć do formy i jakości druku. Zapewne ciężko porównywać w tej kwestii wydawnictwa, które czterokrotnie różnią się ceną (na korzyść nowej publikacji), ale niewątpliwie w przypadku wielu historycznych technik fotograficznych charakter reprodukcji przekłada się na sposób ich odbioru.
Za redakcję pierwszej części Historii fotografii odpowiedzialna była Magdalena Świątczak. Wcześniej współredagowała m.in. katalog Fotoinstalacje Krzysztofa Cichosza i wydawnictwa Galerii FF. Książka zawiera prawie 500 czarno-białych ilustracji, a na końcu bogatą bibliografię i indeks nazwisk. Odważę się na stwierdzenie, że pierwsza część Historii fotografii Lechowicza to dotychczas najlepsza publikacja tego typu dostępna w języku polskim. Cieszy zatem fakt, że autor pracuje również nad pisaną zbiorowo historią fotografii polskiej.
2 comments
Szanowny Panie Mateuszu Palka
Jaki cel i sens ma stwierdzenie cytowane z pańskiej wypowiedzi “W przeciwieństwie do Historii fotografii światowej zastrzeżenia można mieć do formy i jakości druku. Zapewne ciężko porównywać w tej kwestii wydawnictwa, które czterokrotnie różnią się ceną (na korzyść nowej publikacji), ale niewątpliwie w przypadku wielu historycznych technik fotograficznych charakter reprodukcji przekłada się na sposób ich odbioru.”
Jakie zastrzeżenia ma Pan do jakości druku i o co chodzi z nieodpowiednią formą?. Książka którą był Pan łaskaw recenzować nie jest albumem fotograficznym.
W jaki sposób chciałby mieć Pan zreprodukowane historyczne techniki fotograficzne?
Porównanie, do jak sam Pan zauważył, czterokrotnie droższej publikacji jest chyba mało poważne (choć i tak dobrze ze nie porównał Pan jej do ekskluzywnego wydania Sumo Helmuta Newtona)
Stowarzyszenie Jeleniogórska Strefa Fotografii oraz Książnica Karkonoska w Jeleniej Górze zapraszają na kolejne spotkanie z cyklu SPOTKANIA W STREFIE.
Gościem Strefy będzie historyk fotografii, wykładowca z Łódzkiej Szkoły Filmowej oraz autor „Historii Fotografii Część I 1839-1939” Lech Lechowicz.
Spotkanie odbędzie się w siedzibie Książnicy Karkonoskiej w Jeleniej Górze 14.02.2013 r. o godzinie 18.00.
Na spotkaniu będzie można nabyć Historię Fotografii Część I 1839-1939 w cenie promocyjnej.
Książnica Karkonoska
Ul. Bankowa 27, Jelenia Góra
Wstęp wolny
http://www.sjsf.pl
Zapraszamy
Comments are closed.