Jesteś miernotą i seksualnie pogubionym impotentem, ze skłonnością do konfabulacji i gawędziarstwa bez pokrycia – trzydziestolatku! Michał R. Wiśniewski stworzył twój awatar i włożył ci w usta upokarzający, upodlający akt samokrytyki – swoją książkę Jetlag. Wystawił twoją nagość na publiczny widok i pośmiewisko. Powstań i broń się!
Jeszcze większą przyjemność niż samo czytanie Jetlagu, sprawiło mi czytanie internetowych komentarzy do niej, zamieszczanych tu i tam z okazji kolejnych recenzji książki. Zwykle nie zaglądam do innych analiz, zanim nie napiszę swojej, ale sława Wiśniewskiego-blogera przekonała mnie, że ten literacki debiut nie może być rozpatrywany bez kontekstu, w jakim się rodził, a więc bez interaktywnej dynamiki sieci. I dobrze się stało. Bo książka zaprojektowana jest jako głos pokolenia (czyli abstrakcyjnej grupy ludzi, których przecież nie łączy wiele więcej niż początkowa sekwencja liczb w PESELu) i to się Wiśniewskiemu udało, bo pokolenie zapragnęło zabrać głos w swojej sprawie. Uderz w stół, a nożyce się odezwą…
Pokolenie geniuszy
„Mam 34 lata, jestem w szczęśliwym związku, mam cudowną córkę. Pracuję w zawodzie, który wykonywałem wcześniej z pasji dla własnej przyjemności i nieźle zarabiam. Przy okazji hobbystycznie kręcę sobie klipy. Nie znoszę popu, gardzę mediami i kłamstwami jakie mi wciskają”.
„Kolejny grafoman pokroju infantylnej Masłowskiej. Gdybyś Pan zobaczył i zrobił tyle ile ja w przeciągu 7 lat od ukończenia studiów, to wtedy miałby Pan prawo oceniania mnie jako 30-latka. Ja mógłbym z 5 kompletnych życiorysów napisać, bazując na moich ostatnich 7 latach. Byłem w miejscach, których nikt więcej nie zobaczy, widziałem rzeczy i zjawiska tak piękne i tak dramatyczne, że nie ma słów by je opisać. Do stóp Pan mi nie dorastasz”.
„Mam 32 lata, własne mieszkanie, stałą pracę, dobre zarobki i szczęśliwą rodzinę, którą kocham. Ten autorzyna chyba sam ma problemy życiowe, że tak pisze. Ogarnij się Wiśniewski!!!!!”.
„29 lat, mam partnerkę z którą mam dziecko, mamy mieszkanie (m3, 64m²), które zostawili nam moi rodzice. Posiadam wykształcenie średnie techniczne, od ośmiu lat pracuję jako kierowca TIRa, więc Europa nie ma przede mną tajemnic. Byłem w miejscach, których większość z was nie widziała nawet na mapie. A ciężko w życiu mają ci, którzy naoglądają się seriali i sądzą, że z ich etatowej pracy w fabryce czy na magazynie będą w stanie żyć na podobnym poziomie, jaki pokazują w TV”[1].
„Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, w tym domku woda, światło, gaz, zaśpiewam więc jeszcze raz…” – gdybym był hejterem, albo innym trollem, dorzuciłbym – czekaj, czekaj i tak się rozwiedziesz.
A więc ta „miernota literacka” i wylewanie pomyj na rówieśników, które rzecz jasna wynikają jedynie z frustracji i kompleksów autora, uruchamiają ciekawą narrację – jakby książka Wiśniewskiego była jedynie pierwszym zdaniem interaktywnej całości, literackiej zabawy, która dopiero zobrazuje pokolenie i będzie dokończeniem gigantycznego projektu „wielkiej polskiej powieści”.
Trzydziestolatek postanawia się bronić i udowodnić światu, jak bardzo mu w życiu wyszło, jaki jest zaradny, przedsiębiorczy, słowem: zajebisty. Na pohybel statystykom, które są mniej łaskawe i wskazują, że aż 43% dorosłych dzieci nadal mieszka z rodzicami, a niewiele mniej, bo około 34% młodych ludzi, w wieku lat 26-30 jest uzależnionych od ich finansowego wsparcia (a więc Ci którzy mają swoje em, dobrze płatną i perspektywiczną pracę są wybrańcami losu, nie powinni więc monopolizować głosu pokolenia)[2]. Jeśli jednak wierzyć internetowym komentarzom, trzydziestolatkowie nie jeżdżą za granicę „na dorobek”, ale w celach turystycznych, nie mieszkają z rodzicami z braku innych możliwości, ale wolą zainwestować zaoszczędzone pieniądze w selfdevelopment, nie siedzą na bezrobociu, tylko przygotowują CV dla poważniejszego pracodawcy, który doceni ich kwalifikacje. Inżynieria dobrego samopoczucia działa, a mechanizm rówieśniczych grup wsparcia i wzajemnej adoracji kręci się w najlepsze. Wszelkie luki w tym matriksie można zamaskować sarkazmem i hejterstwem, i wyjść z tego z twarzą. Cudowna potęga słowa i zaklinania rzeczywistości. Jest tak pięknie, że na szczęście wszystkie lęki z Jetlagu, są jedynie wynikiem aberracji autora.
Spryt Wiśniewskiego polega na tym, że rzeczywiście udało mu się wciągnąć w swój dyskurs czytelnika, zgodnie z otwierającym powieść założeniem: „To nie jest moja historia. To twoja historia”. Żonglowanie kliszami i schematami, stereotypowym obrazem współczesnych „młodych dorosłych”, czy też „dorosłych dzieci”, a także akrobacje z wciągnięciem czytelnika w rolę narratora, udają się rewelacyjnie i mizerność Ja razi w oczy zgodnie z perwersyjno-sadystycznym (jak myślę) zamysłem autora. Wbrew pozorom to nie jest powieść demaskatorska, bo przecież jaki trzydziestolatek jest każdy widzi i nie ma sensu kopać leżącego, jest to natomiast otwarty projekt diagnozy pokolenia, do której każdy, jak widać, dopisuje swoje trzy grosze.
Alternatywa dla geniusza
Na tym tle wręcz rozczula ton Pauli Szewczyk, która w „Newsweeku” zarzuca Jetlagowi, że jest to książka: „krótka, efektowna, pociągająca językowo, oparta na sloganach, ale bez pomysłu, gdzie szukać alternatywy”[3]. Jakby nagle bycie pisarzem sprowadzało się do roli oświeceniowego pedagoga, polityka na wiecu, albo ulicznego kaznodziei, rozdającego dobre rady jak tik-taki. Wiśniewski rysuje po prostu wycinki z przetrawionej rzeczywistości, zwirtualizowanej, zbanalizowanej, wypełnianej zblazowaniem, które odwraca uwagę bohaterów od ich niedorobienia. Którzy jednak czują (czujemy), że żyją (żyjemy) w najlepszym ze światów – chociaż mają (mamy) te wszystkie kredyty, naskórkowe relacje, tanie uciechy konsumpcjonizmu, hipsterski, uszyty na miarę bunt i indywidualizm, ale tak naprawdę alternatywą jest jedynie ocet i musztarda na półkach młodości ich (naszych) rodziców. W mądrych, zachodnich książkach naczytaliśmy się o tym, że gardzić trzeba wszystkim, co płytkie i sprzedawane w tandetnym opakowaniu dobrobytu, ale w głębi duszy, jeśli mamy wybierać, to wolimy kolonizację taniej amerykańskości, produkowanej w trzecim świecie, niż niezniszczalną technologię demoludów, produkującej więzy i rzeczy na zawsze, i jeszcze trwalszą propagandę. Ostatecznie przynajmniej żyjemy w świecie, w którym wolno nam zmarnować sobie życie na własne życzenie. I pisać o tym bloga.
Projekt Jetlag portretuje kolejne pokolenie, zupełnie inne od poprzednich i następnych, i tak samo typowe, jak wszystkie inne. Podzielone, jak zawsze, na tych, co wygrali i tych, co przegrali, uganiające się za swoimi podnietami i marzeniami, zapatrzone w swoją wyjątkowość, gardzące marnością życia rodziców i głupotą nowej młodzieży. Kochające, bawiące się, bojące się śmierci, nostalgiczne, złośliwe, niepewne, czasem szczęśliwe.
Zafascynowany manierą powołania się na nazwiska, które mogłyby znaleźć się pod debiutem Wiśniewskiego (Masłowska przede wszystkim, ale także – jak mądrze – Coupland, kto nie zna, niech googluje), dorzuciłbym jeszcze Żulczyka z jego cyberpunkowym anarchizmem, Shutego ze Zwałem i w gruncie rzeczy każdą książkę, przedstawiającą jakąś wizję pokolenia z Czarodziejską Górą – o… jak mądrze – na czele.
Osobiście Jetlag Wiśniewskiego tak mi się spodobał, że podlajkowałem autora na fejsie i pociągnąłem feeda z jego bloga. W końcu pisze się moja historia – muszę być na bieżąco. Co jeszcze mogę dodać, chyba jedynie: trzydziestolatkowie wszystkich korpo i jednostek budżetowych łączcie się – streaming z lęków pokolenia dostępny od ręki! Czasami infantylny, z pseudointelektualnymi i zużytymi chwytami, przypominającymi Woodiego Allena wygłaszającego po raz kolejny monolog wprost do kamery, z rwącą się fabułą i wieloma innymi grzechami debiutanta, ale za to świeży i dotykający sedna. Prawie darmo (głównie za cenę dobrego samopoczucia). Zapraszam.
- Wszystkie komentarze: http://ksiazki.wp.pl/tytul,Trzydziestka-to-nowa-osiemnastka,wid,21060,wiadomosc.html?ticaid=1134c7&_ticrsn=5, dostęp z dnia 20.08.2014 r.↵
- http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Wspolczesni-trzydziestolatkowie-wracaja-do-mamy-i-taty,wid,16459175,wiadomosc.html, dostęp z dnia 20.08.2014 r.↵
- http://m.newsweek.pl/wszyscy-jestesmy-frustratami-newsweek-pl,artykuly,345298,1.html↵