Skandynawska skrupulatność, polska wieś, moc tradycji i umiejętność przekuwania jej we współczesne trendy to istota organizowanego przez Nadbałtyckie Centrum Kultury festiwalu Dźwięki Północy. Zdaje się, że w upalne lato gdańskie święto współczesnej ludowszczyzny przyciągnęło przede wszystkim wąskie grono folkowych koneserów, którzy chętnie wyrzekli się na kilka godzin słońca, by posłuchać polskich i zagranicznych artystów w kościele św. Jana.
Aby poczuć klimat Dźwięków Północy wystarczy spojrzeć na materiały promujące wydarzenie. Plakaty, ulotki i strona internetowa, operujące prostym, estetycznym i nowoczesnym językiem graficznym mówiły dobitnie: spodziewajcie się srogiej zimy w środku lata. Ten, kto chciał poznać różne oblicza dzisiejszej kultury folkowej, na pewno się nie zawiódł. Organizator sprowadził do Gdańska wybitnych wykonawców z różnych biegunów stylistycznych.
Jednak gdański festiwal to nie tylko wydarzenie muzyczne. To również tańce, wystawy i pokazy filmowe. I chociaż te ostatnie zebrały najmniej widzów, były zdecydowanie warte polecenia. Tegoroczne filmy świetnie korespondowały z koncertami, przekazując ducha skandynawskiego folkloru muzycznego.
Na szczególną uwagę zasługiwał przewrotny dokument Midsummer night’s tango (2012) autorstwa Viviane Blumenschein. Opowiada on o trzech argentyńskich muzykach (Walter „Chino” Laborde, Diego „Dipi” Kvitko i Pablo Greco), którzy zaintrygowani tezą mówiącą o Finlandii jako kolebce tango, decydują się odbyć długą i pouczającą podróż do kraju będącego całkowitym przeciwieństwem ich ojczyzny. Podczas swojej wycieczki poznają powolny rytm fińskiego życia, sielskie krajobrazy, a przede wszystkim wielu folkowych muzyków, którzy udowadniają, że fińskie tango istnieje, ale w bardzo zaskakującej formie. Ta muzyczna opowieść to nie tylko porównanie skandynawskiej i południowoamerykańskiej muzyki tradycyjnej, ale przede wszystkim błyskotliwe i subtelne zderzenie odmiennych kultur i temperamentów, które doskonale się uzupełniają. Tutaj przemożna ciekawość zwalcza lęk przed nieznanym, niektóre stereotypy obalając, a inne pielęgnując.
O ile projekcje filmowe stanowiły interesujący i współgrający z ideą festiwalu punkt programu, to wystawa towarzysząca nie imponowała. W Centrum Św. Jana zaprezentowano prace Małgorzaty Walkosz-Lewandowskiej pt. Made in Kaszëbe. Jest to cykl nowoczesnych grafik czerpiących z oryginalnego wzornictwa kaszubskiego. Wciśnięte w róg kościoła ekrany z kilkunastoma obrazami prezentowały się nader skromnie. I choć artystka wymienia wiele inspiracji, m.in. hafty szkoły żukowskiej, czepcowe, popularne motywy róży i granatu oraz zabytkowe przedmioty ornamentowane na ziemiach kaszubskich, to jej prace wydają się monotonne. Głównie ze względu na brak możliwości porównania z tradycyjnymi wzorami. Dla widzów nieznających zasad i specyfiki haftu oraz ornamentyki kaszubskiej prezentowane grafiki zleją się w jedno. Made in Kaszëbe stanowiło subtelne, ale nieco niedopracowane tło dla występów odbywających się w Centrum św. Jana.
To, co szczególnie wyróżnia Dźwięki Północy pośród wielu wakacyjnych wydarzeń muzycznych, to domowa wręcz atmosfera przyjacielskiego spotkania, którą tworzą artyści szukający wspólnego języka z widownią. Tu nie ma gwiazd, tu są dobrzy znajomi. Za przykład niech posłuży występ duńskiego HabadeDuo. Członkowie duetu, akordeonista Peter Eget i skrzypek Kristian Bugge zagrali szereg tradycyjnych melodii ze wszystkich zakątków Danii. Eget i Bugge, zajmujący się akompaniamentem do tańców ludowych, nie omieszkali zaprosić widzów do pląsów pod sceną. Gawędziarskie zacięcie muzyków dodawało granym melodiom szczególnego, lokalnego kolorytu.
Wyśmienicie spisali się też nasi rodzimi artyści: Kapela ze Wsi Warszawa, Otako, a także energiczne i świeże Same Suki, które grały zdecydowanie za krótko.
Nadbałtyckie Centrum Kultury po raz kolejny bardzo dobrze spisało się w roli organizatora. Od wyboru interesujących artystów, aż do punktualnej realizacji programu. Jednak najważniejsze, że festiwal udowadnia, iż tworzenie folkowej muzyki musi wynikać z pasji. A na Dźwiękach Północy jest ona wszechobecna.