Podczas zgłębiania twórczości Huberta Czerepoka odnosi się wrażenie, że to twórca na tyle wszechstronny, że trudno zaszufladkować jego sztukę w proste i jednoznaczne ramy. W swoich pracach nie tylko posługuje się rozmaitymi mediami, ale również jego pole zainteresowań jest szerokie – od krytyki instytucjonalnej (warto tu wspomnieć jego akcję dla CRP sprzed kilku lat: Organizatorzy nie zapewniają niczego więcej oprócz transportu), poprzez badania nad teoriami spiskowymi i zjawiskami paranormalnymi, aż po tropienie sposobów zniekształcania historii.
Tym razem jego trzy neonowe prace rozświetlają pogrążoną w mroku przestrzeń wystawienniczą byłej kaplicy. Niepokój, wybrzmiewający ze ścian, w dotkliwy sposób wpływa na odbiorcę. Już od samego progu galerii widz odbiera złowrogie sygnały. Świetliste komunikaty niemal go atakują, zarówno poprzez swoją warstwę semantyczną, w której poruszany jest motyw śmierci, morderstwa czy szaleństwa, jak i poprzez warstwę wizualną – wybór barw, czcionek, ich ułożenie czy powtarzającą się symbolikę krzyża.
Prezentowane na wystawie prace można uznać za przykład postmodernistycznej gry. To zabawa, którą artysta rozgrywa na polu sztuki, czerpiąc z niezmierzonych źródeł kultury wizualnej, przywłaszczając sobie jej wytwory. Widzowi jako pierwsze narzucają się konotacje kinowe, bowiem każdy z zaprezentowanych neonów jest filmowym cytatem.
Madness is like gravity (all it takes is a little push) jest wersem zaczerpniętym z Mrocznego rycerza (The Dark Knight, 2008) Christophera Nolana. Słowa wypowiedziane przez Jokera (Szaleństwo jest jak grawitacja. Wystarczy lekko popchnąć…) artysta konfrontuje z filmem Vertigo (pol. Zawrót głowy) Alfreda Hitchcocka z 1958 roku. Tak jak na plakacie projektu Saula Bassa, reklamującym kinowy hit, neon Czerepoka złożony jest z liter o podobnej czcionce. By podkreślić doznanie wirowania, optyczny efekt jaki napis ma zrobić na odbiorcy, twórca użył kolorowego światła. Barwne, jaskrawe litery mienią się w oczach, a ich spiralne ułożenie – wzór również inspirowany wspomnianym plakatem – tym bardziej przyprawia o zawrót głowy.
Jeszcze bardziej złowieszcze wrażenie stwarza neon Death From Above. Poprzez zawieszenie tuż nad mensą ołtarzową napis zyskuje na znaczeniu. Doskonale wpisuje się w kontekst i przesłanie miejsca, korespondując z kamiennymi epitafiami wmurowanymi w ściany byłej świątyni. Sentencja została zaczerpnięta z filmu Czas Apokalipsy z 1979 roku (reż. F.F. Coppola), w którym pułkownik Bill Kilgore (Robert Duvall) zamieścił ją na dziobie swojego śmigłowca. Hasło to pojawia się także na kartach do gry (tzw. kartach śmierci), które bohater pozostawiał na zabitych przez siebie ofiarach, co było podobno powszechnym procederem podczas wojny w Wietnamie.
W swojej instalacji Czerepok wpisał cytat w okrąg, który swoim wyglądem, zarówno poprzez kształt, jak i użytą czcionkę, odnosi się do krzyża św. Benedykta. Neon rozświetla pogrążoną w ciemności „Kaplicę”, przekazując przesłanie świętego – Niech krzyż będzie światłem, co idealnie współgra z sakralnym charakterem zastanej przestrzeni. Jednocześnie neon niesie ze sobą także inne, niepokojące konotacje. W kształcie dzieła, kole z krzyżem w środku, bez większych trudności można rozpoznać logo niemieckiego przedsiębiorstwa farmaceutycznego Bayer. Za znakiem stoi jednak niechlubna historia firmy, która w czasie II wojny światowej była uwikłana w testy medyczne prowadzone przez nazistów w obozach koncentracyjnych.
W zakrystii, jakby na deser, umieszczony został neon Redrum, który stał się tytułem całej wystawy. Tym razem artysta dosłownie, również w sensie wizualnym, zacytował kultowy horror w reżyserii Stanleya Kubricka Lśnienie z roku 1980. Dlaczego dosłownie? Otóż Czerepok dokładnie odwzorowuje napis „redrum”, który Danny, syn głównego bohatera, pisze czerwoną szminką na drzwiach sypialni swojej matki, i który czytany w lustrzanym odbiciu, zmienia się w słowo „murder” (morderstwo). Powielony również zostaje fragment drzwi kasetonowych, który w instalacji Czerepoka, po raz kolejny, staje się migotliwym krzyżem. Wyglądem przypomina neonowy krzyż apteczny, czym idealnie wpasowuje się w ikonografię poprzedniego dzieła.
Każda z zaprezentowanych instalacji niesie ze sobą wszechogarniający niepokój. Dobór repertuaru filmowego, jakiego dokonał artysta, nie jest oczywiście przypadkowy. Wszystkie neony nawiązują do kultowych filmów, należących już do klasyki gatunku. Horror, thriller, czy dramat wojenny świadczą o tym, że Czerepoka interesuje to co niewyjaśnione, irracjonalne i przerażające. Zło, prowadzące do obłędu, staje się głównym tematem ekspozycji.
Neony, poprzez ukazaną symbolikę, ikonograficznie wpisują się w miejsce, stają się integralne z „Kaplicą”. Jednakże, z drugiej strony, ich drażniąca, świetlista, kolorowa forma, to nowoczesne medium artystyczne, kłóci się poniekąd z sakralnym charakterem wnętrza. Dwa porządki nakładają się na siebie. Jednocześnie wystawiane prace współgrają z przestrzenią, jak i rzucają wyzwanie historycznemu miejscu. Pytanie czy jest to bardziej dialog, czy prowokacja? Czy neonowy krzyż staje się tu nowoczesnym językiem, sakralnym znakiem XXI wieku? Czy spopularyzował się na tyle, że można już o nim mówić jako o popkulturowym wytworze?
Wszystkie inspiracje filmowe Czerepoka oscylują wokół amerykańskich hitów, które na dobre zakorzeniły się w świadomości widzów, zyskując tym samym status popkulturowego obrazu. Tak jak niektóre cytaty filmowe, na dobre zadomowiły się w naszej codzienności, tak i niektóre wydarzenia, wielokrotnie przywoływane w kulturze wizualnej, przerabiane na nowo, stają się popkulturowym kodem. Kodem, który wpływa na naszą rzeczywistość, który zaciera granicę faktu i fikcji. Tak poniekąd dzieje się na przykład z tematem wojny w Wietnamie – wydarzeniem już tyle razy obrazowanym, że zyskującym niejako status tematu kultowego. Powszechnym staje się proceder, w którym ludzie przyjmują za prawdę obrazy wygenerowane przez kulturę i podawane przez ekran. Czerepoka zdaje się interesować ten dysonans między tym, jak ukazuje się historię, a jak wyglądała ona w rzeczywistości. Na ile prawdziwy jest obraz, który przekazywany jest nam przez teksty kultury. Artysta bada relacje między fikcją a prawdą, zgłębia mechanizm zacierania się rzeczywistości i kreacji (filmowej). Obserwuje jak pewne aspekty historyczne stają się inspiracją dla innych dzieł, a czasami, jak sam film może wpłynąć na rzeczywistość.
Swoją aktywnością twórczą Hubert Czerepok zwraca uwagę na kwestię funkcjonowania dzieł w kulturze. Pokazuje jak można bawić się obrazami, grać z nimi, dokonywać ich trawestacji. Jak dalece można sięgać do niezmierzonych źródeł kultury wizualnej, czerpiąc z nich inspiracje, zapożyczać do kolejnych wytworów kultury, rozszerzając siatkę odniesień. Rekontekstualizacja zastanych dzieł wskazuje tu nie tylko na wizualną intertekstualność samej sztuki, ale także na zjawisko intertekstualności w kreowaniu historii. I aż chciałoby się rzec – przecież to nie był film.
Tytułowy cytat pochodzi z piosenki «To nie był film» zespołu Myslovitz.