W katowickim BWA powoli dobiega końca wystawa dwóch amerykańskich twórców video artu – Gwendolyn Audrey Foster oraz Wheeler’a Winstona Dixona. Nazwiska te znane są nie tylko historykom sztuki, ale także, o ile nie przede wszystkim, filmoznawcom i krytykom filmowym – Foster i Dixon są autorami kultowego już przewodnika po międzynarodowej historii kina A Short History of Film, którego pierwsze wydanie obchodzi w tym roku okrągłą, dziesiątą rocznicę. Na New Video Works można obejrzeć ponad kilkadziesiąt prac wideo pary artystów, eksperymentujących z obrazem, kolorem i formą. Ich filmy są różne, osobne, nie poddające się tak łatwo klasyfikacji. Dixon i Foster nie narzucają bowiem jednoznacznej interpretacji swojej twórczości, pozwalając na dowolne skojarzenia i myśli – na naturalne, bezpośrednie doświadczenie. Swoje realizacje zostawiają samymi sobie, by stały się przedmiotem intelektualnej i wizualnej kontemplacji.
Gwendolyn Audrey Foster i Wheeler Winston Dixon są parą nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym. Oboje są wykładowcami akademickimi, autorami niezliczonych artykułów, książek i recenzji filmowych. Swoją przygodę z kręceniem filmów eksperymentalnych zaczęli kilkadziesiąt lat temu, zdobywając z czasem uznanie niemal na całym świecie. Zarówno Foster, jak i Dixon, jako filmowcy myślą po swojemu, na własny rachunek. Foster interesuje się feminizmem, płcią, a także rozważaniami na temat rasy we współczesnym kinie, Dixon tymczasem uznawany jest za wizjonera, tworzącego filmy eksperymentalne, często mówiącego o tym, że dzisiejsze czasy to „epoka postfilmowa”, w której rządzą cyfrowe technologie, gdzie tak zwany „filmowy film” powoli przestaje istnieć. Dixon jest twórcą przywiązanym do starych tradycji, wyczulonym na wszelkie zmiany dotyczące definicji obrazu i niemal natychmiast zauważającym wieloznaczne relacje kina z innymi polami kultury.
Trudno jest opisywać filmową twórczość Dixona i Foster, będącą tak naprawdę ogromnym polem intertekstualnych odwołań dla współczesnej sztuki, nie tylko zresztą filmowej. Foster, pytana o swoje realizacje odpowiada, że lubi odkrywać estetyczną przestrzeń pomiędzy filmem i wideo za pomocą technik kolażu i abstrakcji. Tworzy swoje filmy z przetworzonych, przypadkowo znalezionych wizualnych materiałów, układając je w osobne, miejscami bardzo surrealistyczne historie o powolnej, wręcz medytacyjnej narracji. Nie brak w nich nawiązań do feminizmu, mitologii czy strukturalizmu. Jeden ze swoich obrazów Foster poświęca Chantal Akerman – belgijskiej awangardowej reżyserce, scenarzystce i aktorce, która zasłynęła filmem Wylatuj w powietrze miasto moje (1968), na którego realizacje przeznaczyła wyłącznie własne fundusze. Filmy Akerman uznawane są za prowokacyjne, ale i jednocześnie niezwykle intymne, osobiste, skupiające się na rytuałach życia codziennego, całość zamykające w długich, statycznych ujęciach. Zafascynowana twórczością belgijskiej artystki, Foster postanawia oddać swój prywatny hołd reżyserce, która stała jej się bardzo bliska. Krótki, leniwy, niemal senny film A Film for Chantal Akerman przedstawia stojącą w strumieniach deszczu kobiecą postać, która próbuje zatrzymać samochód. W filmie nakładają się dwa obrazy – jeden jest bardzo surrealistyczny, przypomina wręcz barwny negatyw, drugi wydaje się fragmentem zaczerpniętym z zupełnie innego obrazu. Podobnie jak u Akerman, ujęcia u Foster są długie, w obrazie zaś pozornie nie dzieje się nic. Jednak właśnie ta codzienność, zwykłość, dobiegający do uszu szum miasta i padającego deszczu stają się tak niezwykle hipnotyzujące. Nie sposób choć na moment oderwać wzroku od obrazu Foster, pomimo, że widz zdaje sobie sprawę, że niczego istotnego nie przegapi, gdy na chwilę skieruje spojrzenie w inną stronę. Co istotne, to nie tylko obraz buduje narrację w filmach Foster, ale i muzyka, którą komponuje samodzielnie. I ona jest niezwykle kontemplacyjna i hipnotyczna – nie atakuje przesadną ilością dźwięków, jest minimalistyczna i uwodząca zmysł słuchu, który z przyjemnością się jej poddaje.
Na katowickiej wystawie jednym z wielu pokazywanych filmów Foster jest czarno-białe wideo Mass. Rozpoczyna się ono długim ujęciem ruchomych schodów, u szczytu których widz zaczyna obserwować opustoszały miejski krajobraz. Oko kamery ślizga się powoli po placu budowy i cichych budynkach, które zmysłowo okalają płatki śniegu. Doświadczenie zbliżającego się nieuchronnie końca potęguje muzyka. Nie można oprzeć się wrażeniu, że w podobnym, postapokaliptycznym tonie utrzymana jest scena otwierająca jeden z najważniejszych dokumentów Wernera Herzoga Rekolekcje na temat mroku (1992). Herzog rejestruje z lotu ptaka krajobraz, który zaczyna przypominać obcą planetę. Podobne wrażenie daje obraz Foster, który poprzecinany jest raz po raz wizerunkiem ludzkiego mózgu, zastępującego w tym wideo realną obecność człowieka.
Twórczość Wheeler’a Winstona Dixona – autora filmów – sięga lat 60. ubiegłego wieku. Jego realizacje to tak naprawdę wizualny hołd dla minionej epoki sztuki wideo. Dixon miksuje obrazy pochodzące z jego prywatnych, domowych archiwów z tymi, na które natrafia zupełnie przypadkiem. W jego realizacjach nie brak również mniej lub bardziej bezpośrednich odwołań do twórczości Bruce’a Connera, jednego z najważniejszych amerykańskich artystów. Conner był malarzem, fotografem, filmowcem oraz rzeźbiarzem, choć naczelne miejsce w jego działaniach zajmowały film i montaż, które wyniósł na najwyższy poziom sztuki, stając się jednym z najbardziej innowacyjnych mistrzów found footage XX wieku. Fenomen tego artysty tkwił nie tylko w jego pasji do kina i filmu undergroundowego. Conner pragnął przede wszystkim, poprzez swoje filmowe realizacje i gwałtowne, wręcz ekstatyczne przechodzenie jednego obrazu w drugi, wywołać w widzach wrażenie intensywnego ruchu, migotania, flashbacku. Idealnym przykładem takiego zabiegu staje się kultowy już film A Movie z 1958 roku, do tej pory będący niezbędnym przedmiotem krytycznych analiz na studiach filmowych w Stanach Zjednoczonych. To właśnie przypadek stanowił o prawdziwym fenomenie Connera, który potrafił stworzyć fascynującą, choć nieco abstrakcyjną opowieść z pogranicza jawy i snu, zestawiając ze sobą niekompatybilne wątki.
Filmy Dixona, inspirowane connerowskimi realizacjami, to wizualne eksperymenty, które badają zdolności patrzenia, analizowania tego, co ludzkie oko tak naprawdę widzi – na ile skazane jest ono na złudzenie, a na ile na prawdę. Dixon angażuje przede wszystkim intuicję i wyobraźnię widzów, prowokując do poszukiwania własnych tropów, bez ciężaru z góry narzuconej interpretacji. I choć w jego pracach pobrzmiewają echa Connera, Dixon znalazł swoją własną, odrębną drogę, którą kroczy już od wielu lat, kreując niezwykle charakterystyczny język filmowych realizacji. W pracy Look, którą można obejrzeć na katowickiej wystawie, Dixona interesuje fakt spostrzegania i zarazem różnic w patrzeniu na identyczny obiekt, pomimo wykorzystywania tego samego narzędzia – oka. Podobnie dzieje się w przypadku psychodelicznego obrazu Haircut. Sekwencja szybko zmieniających się tu obrazów początkowo przypomina wyłanianie się z ciemności olbrzymiego owada. Dopiero później widz orientuje się, że ma do czynienia z gestem obcinania włosów.
Katowicka wystawa Foster i Dixona to bez wątpienia jedyna okazja do zetknięcia się z twórczością amerykańskich artystów, którzy swoimi pracami przetarli niejedną ścieżkę sztuki wideo. Ogromna ilość pokazywanych na ekspozycji filmów, daje wizualny wgląd w ich sposób patrzenia, rozumienia tego, czym jest i czym może stać się obraz, tak łatwo poddający się pracy wyobraźni. Foster i Dixon zacierają granicę pomiędzy tym, co świadome i podświadome, wprowadzając widzów w kontrolowany trans, który może zarówno zachwycić, jak i kompletnie odrzucić, choć pracom wideo obu artystów nie sposób odmówić zmysłowego wdzięku, który stymuluje oko do intensywnego, niemal sprawiającego ból patrzenia.