Muzeum Narodowe w Warszawie prezentuje obecnie ważną wystawę pt. Mark Rothko. Obrazy z National Gallery of Art w Waszyngtonie. Ekspozycja reklamowana jest jako monograficzna, ale to raczej miniaturka, „preview” większego pokazu. Siedemnaście płócien, głównie z wczesnego okresu twórczości, to zdecydowanie za mało, aby wystawa była wydarzeniem europejskim, ale paradoksalnie stała się ogólnopolskim. Żadnego polskiego muzeum niestety nie stać na wypożyczenie i pokazanie przynajmniej kilkudziesięciu obrazów oraz prac na papierze tego artysty, by można było myśleć o ekspozycji istotnej i przede wszystkim całościowej, pokazującej np. późne prace z kolekcji Tate Modern w Londynie.
Artysta urodzony w 1903 roku w Dyneburgu (obecnie Daugavpils) , wówczas oczywiście części Rosji (dziś Łotwy), jest jednym z najważniejszych malarzy amerykańskich lat 40., do końca 60. XX wieku określanych jako abstrakcyjni ekspresjoniści, szkoła nowojorska lub „color field painting” („malarstwo barwnych płaszczyzn”). Zmarł w 1970 roku w Nowym Jorku, ale nazywanie go Rembrandtem naszych czasów, jak uczyniono w materiałach prasowych Muzeum Narodowego w Warszawie, jest dużą przesadą choćby dlatego, że najważniejsze jego prace były z założenia i charakteru abstrakcyjne, a nie figuratywne. Poza tym tworzył w zdecydowanie innym stylu niż mistrz holenderskiego baroku.
Rothko zaczynał swoją przygodę ze sztuką w drugiej połowie lat 20. w stylu oscylującym na granicy realizmu i ekspresjonizmu stosując ciemną gamę kolorystyczną, co było typowe dla ówczesnego malarstwa amerykańskiego. Uczył się u Maxa Webera (ur. 1881 r. Białymstoku), który przeniósł do USA niektóre z kategorii ekspresjonizmu i sztuki francuskiej (fowizm). Weber jest chyba jeszcze nie do końca docenionym malarzem. Przeszedł on lekcję kubizmu, ale także surrealizmu. Wpłynął na kilku ważnych twórców takich, jak: Arshile Gorky, Jackson Pollock i inni przedstawiciele tzw. szkoły nowojorskiej[1]. W pierwszej fazie amerykańskiego modernizmu lat 20. był więc bardzo ważnym artystą tego okresu. W tym czasie w Nowym Jorku postacią centralną był Pablo Picasso i jego kubistyczny styl, rozwijany w indywidualnym wymiarze. W Europie twórca Guerniki nie był tak wpływowym malarzem, ponieważ oddziaływała także abstrakcja w wydaniu geometrycznym: tradycja holenderskiej grupy De Stijl i rosyjskiego konstruktywizmu, a od drugiej połowy lat 20. surrealizm w jego różnych odmianach. Lekcja nadrealizmu przez Rothko, Pollocka i Gorky’ego „odrobiona” została trochę później, kiedy najważniejsi z surrealistów uciekając przed II wojną światową znaleźli się w USA. Poza teoretykiem Bretonem, duży wpływ na środowisko amerykańskie wywarli André Masson i Max Ernst. Gottlieb, Rothko i Newman w czerwcu 1943 roku w „New York Timesie” opublikowali manifest pt. Statement o znaczeniu w sztuce modernistycznej surrealistycznie interpretowanego mitu, m.in. w temacie Porwanie Persefony[2].
W latach 40. malarstwo Rothko, pod wpływem teorii Carla Gustava Junga, stało się z założenia symboliczne i archetypiczne. Artysta poruszał problem mitu, np. w obrazie The Omen of the Eagle (1942) ze zbiorów National Gallery of Art w Waszyngtonie. Obraz ten jest ważny, gdyż przypomina analogiczne malarstwo z lat 30. Marka Włodarskiego z lwowskiej grupy artes, co świadczy o odwoływaniu się do zbliżonych surrealistycznych źródeł: płaskich powierzchni płaszczyzny, ich dekoracyjnym traktowaniu i świadomym prymitywizowaniu niektórych fragmentów, tak, aby zbliżyć się do archetypowych wyobrażeń. Obrazy są zrytmizowane, malowane pod wpływem muzyki o czym świadczy dokumentalny rys wystawy w Warszawie ukazujący m.in. płyty winylowe. Amerykański artysta był zwolennikiem muzyki klasycznej. Jednak do tego aspektu nie przywiązywałbym zbyt dużej wagi, choć podobno Rothko podczas malowania cały czas słuchał muzyki. Logika rozwoju jego stylu podlegała innym wpływom i kategoriom.
W końcu lat 40. Rothko świadomie eliminował ze swego malarstwa aspekty figuratywne i zarazem surrealistyczne. Tworzył obrazy abstrakcyjne o nieregularnych formach, jakby na moment wracał do dziedzictwa wczesnego okresu abstrakcji europejskiej z ok. 1910 r., usytuowanej między twórczością Wasyla Kandyńskiego, Francisa Picabii i kubizmu orfickiego. Ideowo i formalnie zbliżył się do twórczości Adolpha Gottlieba i Barnetta Newmana. Temu problemowi poświęcona była część ekspozycji w Warszawie określona jako czas wieloform („multiforms”), chociaż może lepiej przetłumaczyć to określenie jako czas „zwielokrotnionych form”.
Lata 50. były najlepszym okresem dla sztuki Rothko i grupy abstrakcyjnych ekspresjonistów. Jego styl nie tylko skrystalizował się w bardzo określonej formule, ale też wyrażał radość życia. Później, po 1960 pojawiła się nowa generacja twórców – neodadaistów, związana z formacją pop-artu, która rywalizowała z malarstwem o charakterze transcendentalnym, parareligijnym i medytacyjnym, jakie tworzył m.in. Rothko i Newman. Obrazy Rothko z tego czasu są niesamowicie wysmakowane kolorystycznie, choć nostalgiczne w nastroju. Odwołują się do psychologii widzenia. Ich efekt wizualny tworzy przeciwstawianie kilku kolorów: różowego – szarościom, różnych odcieni czerwieni – bieli i szarościom, tak jak to wcześniej czynili Mondrian i geoplastycy, opierający się na innym działaniu wizualnym, bardziej zracjonalizowanym i wykalkulowanym, nie zaś emocjonalnym, jak u Rothko.