Najnowsza powieść Pawła Huellego Śpiewaj ogrody to opowieść wielowątkowa, której akcja rozgrywa się w różnych czasach – XVIII wieku, dwudziestoleciu międzywojennym, podczas wojny oraz po niej; wszystkie płaszczyzny czasowe łączy natomiast jedno miejsce: Gdańsk. Jak to już bywało we wcześniejszych książkach pisarza, a także chociażby u Stefana Chwina w Hanemannie czy u Ingi Iwasiów w Bambino, Pomorze nabiera tu pełnego nostalgii klimatu przedwojennego filmu oraz posmaku wielokulturowości. W opisywanym w Śpiewaj ogrody Gdańsku koegzystowały ze sobą różne społeczności, niemiecka, polska oraz kaszubska. Każda z nich była odmienna, a w wizji Huellego – wyjątkowa, posiadająca tylko sobie właściwe wierzenia i powiedzenia.
Śpiewaj ogrody to powieść o dojrzewaniu do własnego życia i, co ważne, do poznawania historii. Narrator, młody Polak, wychowuje się nie tylko wśród przedstawicieli swojego narodu, ale także pośród Kaszubów (spośród nich najdokładniej opisany jest „pan Bieszk, a może Bieszke, ale na pewno nie Bieszczański”) oraz Niemców. Ów nieznany z imienia chłopiec przybliża w swoich zapiskach dzieje miłości Niemki Grety i jej męża, Ernesta Teodora oraz jego obsesji na punkcie zaginionej opery Wagnera; przytacza poznane z XVIII-wiecznych dzienników zapiski szalonego przodka Ernesta Teodora, nazywanego Francuzem, a także historie opowiadane mu przez ojca i pana Bieszke. Rozbudowanie fabuły jest tak znaczne, że z pewnością każdy czytelnik znajdzie wątek, który go szczególnie zainteresuje. Może to być namiętny romans Grety i Ernesta Teodora, partyzanckie przeżycia ojca chłopca, wojenne losy pana Bieszke czy w końcu obserwacje czasów współczesnych chłopcu-narratorowi.
Chłopiec – można się domyślić, że swego rodzaju porte-parole samego Huellego – spisuje historię snutą przez Gretę, nazywając ów zapis partyturą. W czasie trwania opowieści chłopiec dorasta, by w chwili śmierci bohaterki osiągnąć pełną dojrzałość. Taka podróż przez cudze życia – Grety i Ernesta Teodora, pana Bieszke czy w końcu własnych rodziców – pomaga mu spojrzeć na świat z odmiennej perspektywy, nie traci przy tym niczego z dziecięcego pojmowania dobra i zła.
Mimo braku muzycznego wykształcenia, a nawet słuchu, tworząc swoją „partyturę” chłopiec dobiera do kolejnych wątków historii zasłyszane podczas wizyt u Grety utwory, brzmienie instrumentów oraz proste linie melodyczne. Znawcy muzyki klasycznej, a zwłaszcza niemieckich kompozytorów, czytając Śpiewaj ogrody mogą przenieść się do fascynującego świata muzycznego instrumentarium. Huelle bowiem obok tradycyjnych, ludzkich postaci opisał jeszcze jednego „głównego bohatera”: muzykę. W Śpiewaj ogrody to ona gra pierwsze skrzypce – nieśmiertelna, trwalsza od ludzi, którzy ją stworzyli. Wagner, Schubert, rzadziej Vivaldi czy inni kompozytorzy – to oni napisali utwory, które sprawiły, iż Ernest Teodor spotkał Gretę, że ich życie było pełne pasji i wzajemnego zrozumienia, a w końcu połączyły losy innych licznych postaci przewijających się na kartach książki.
Kluczowa w Śpiewaj ogrody jest także miłość i przyjaźń. Zwłaszcza jeśli te wartości zostają wystawione na próbę czasu. Uczucie, jakim darzą się Greta i Ernest Teodor jest z pewnością najbardziej namiętnym ze wszystkich, jakie opisał Huelle. Losy tego małżeństwa, w którym on jest niespełnionym kompozytorem, a ona nieznaną śpiewaczką, stanowią kanwę powieści, są najbardziej wciągającym i przekonywającym ze wszystkich wątków. Znaczący moment fabularny dla ich historii stanowi podróż Ernesta Teodora do Budapesztu, w którym otrzymuje on od starego antykwariusza niedokończone dzieło Wagnera. Od tej pory widmo genialnego kompozytora będzie prześladowało tych dwoje tragicznych bohaterów aż po grób.
Zarówno w fabularnej, jak i w kompozycyjnej warstwie powieści Huelle w barwny sposób łączy niemiecką precyzję z kaszubskim pragmatyzmem oraz polską swojskością. Wątki niemieckie są szczegółowo dopracowane zarówno pod względem językowym, jak i kulturowym. Nawet jeśli w pierwszej chwili mogą irytować czytelnika antypolskie stereotypy wyrażane ustami bohaterów niemieckiego pochodzenia, jakie pojawiają się na kartach książki, szybko uświadamia on sobie, że właśnie takie nastroje panowały wśród niemieckich mieszkańców Gdańska przed niemal stuleciem. Natomiast „kaszubskie momenty” są tu o tyle interesujące, że przywołują nieznany szerzej krąg wierzeń ludowych (na przykład tych związanych z czarownicami, wampirami czy obrzędami pogrzebowymi). Huelle zdecydował się jednak na ryzykowne rozwiązanie – umieścił w powieści obszerne fragmenty wypowiedzi bohaterów po kaszubsku. Mimo niewątpliwej wartości artystycznej, jaką w ten sposób zyskała książka, czytanie całych partii tekstu w tym języku jest uciążliwe, wymaga nieustannego zerkania do przypisów i mniej cierpliwych czytelników może zrazić do całości lektury. Na tym tle polskie wątki są raczej nieliczne i odnoszą się szczególnie do obchodzonych przez Polaków świąt, wiary katolickiej czy podejścia do codziennego życia.
Styl autora jest niezwykle wciągający, opisowy. Doskonale oddaje on zakamarki Gdańska, rozmaitość otaczającej miasto przyrody, płynących nieopodal rzek, lasów, życie gospodarstw należących do od dawna nieistniejącego świata. Ten sposób opowiadania autor łączy z narracją o znanych postaciach z kręgu kultury i sztuki – zwłaszcza muzyki klasycznej, a także historii współczesnej. Na kartach Śpiewaj ogrody można więc znaleźć nie tylko kompozytorów, Ryszarda Wagnera czy Heinricha Carla Gottlieba, poetę Rainera Maria Rilkego, ale również wieloletniego dyrektora sopockiej Opery Leśnej Hermanna Merza oraz wiele innych osób związanych z Wolnym Miastem Gdańsk. Trzeba zaznaczyć, że aby przeczytać książkę z lubością i zrozumieniem, by nie musieć co chwila sięgać do źródeł i dowiadywać się, kim była ta lub inna osoba, należy mieć rozległą wiedzę – albo przynajmniej chęć pogłębienia już posiadanej.
Mimo niewątpliwych atutów Śpiewaj ogrody pozostawiają jednak wrażenie, że w miarę wydawania kolejnych pozycji Huelle zatracił nieco swój niepowtarzalny styl. Odszedł od poetyki Weisera Dawidka, powieści czerpiącej z kultury judaizmu i podejmującej kwestię odizolowania jednostki, kontynuując problematykę poruszaną zwłaszcza w ostatniej swojej książce, zbiorze opowiadań Opowieści chłodnego morza, również odnoszącej się do historii Pomorza. Autor zbliżył się tu ponadto do sposobu opowiadania stosowanego przez innych pisarzy poruszających tę tematykę. Jego najnowsza książka przypomina Hanemanna Stefana Chwina. Bardzo podobna jest nie tylko kompozycja, ale też, co oczywiste, nawiązania do wielokulturowości dawnego Gdańska, czy wreszcie sama forma wyrażania kluczowych dla fabuły kwestii. Czytając najnowszą powieść Huellego, trzeba sobie co jakiś czas przypominać, iż Hanemann się nie pojawi. Niejako w zamian mamy inną barwną postać, Gretę.
Tytuł Śpiewaj ogrody został zaczerpnięty z dzieł austriackiego poety Rainera Marii Rilkego. Poeta ten wywierał na jednego z głównych bohaterów – kompozytora Ernesta Teodora – magiczny wprost wpływ. Huelle postanowił przytoczyć całą strofę, która, niczym motto, określiła wymowę książki:
Śpiewaj ogrody, których nie znasz, serce moje, jak w szklance
naczynia wlane ogrody, jasne, nieosiągalne.
Wody i róże Szirazu i Ispahanu,
śpiewaj je błogo, sław je nieporównywalne.
(tłum. Mieczysław Jastrun)
*
Lektura najnowszej powieści Pawła Huellego pozostawia pewien niedosyt. Mimo iż klamra kompozycyjna jest odpowiednio skomponowana – stanowi ją opowieść Grety – czytelnik pozostaje sam na sam z wieloma pytaniami, musi pogodzić się z niedopowiedzeniami (co się stało z dzieckiem Grety i Ernesta Teodora?). Mimo narzucającego się, zbytniego podobieństwa książki do powieści innych autorów piszących o Pomorzu, komplikacji wynikających z ambitnego, na poziomie języka literackiego i fabuły, zmieszania ze sobą trzech odmiennych kultur i języków, a także wątpliwego wątku Francuza, który poza elementem grozy czy nawet seksualnego sadyzmu wydaje się nie wnosić do fabuły niczego wartościowego, Śpiewaj ogrody stanowi jedno z lepszych dzieł autora. Sposób, w jaki Huelle opisuje Wolne Miasto Gdańsk, jest wyjątkowo barwny, a sama fabuła – wciągająca i na tyle wielowątkowa, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Wielbiciele tego typu prozy, a także starzy i nowi odbiorcy twórczości Huellego z pewnością nie będą zawiedzeni lekturą.
4 comments
Bardzo ładna recenzja! Po Huellego chciałam już sięgnąć od dłuższego czasu, a teraz już wiem na pewno, że to zrobię :)
Dla mnie ta książka to było niesamowicie pozytywne przeżycie literackie. Wielokulturowość, wielowątkowość, wielowarstwowość, wieloznaczeniowość – to wszystko jest jej ogromnym plusem i sprawia, że lektura jest naprawdę ciekawa. Ale wcale się nie zgadzam, że bez znajomości Rilkego i Wagnera nie da się przeczytać tej powieści – myślę, że wystarczy wiedzieć, że ktoś taki w ogóle istniał i nie będzie żadnego problemu ze zrozumieniem “Śpiewaj ogrody”.
Bardzo ciekawa recenzja , z wielką przyjemnoscią czytałam brawo …..
Francuz nie byl przodkiem Ernesta Teodora, tylko ten kupil dom od jego spadkobiercow. Natomiast corka Grety i Ernest Teodora zmarla na dyfteryt, juz po aresztowaniu jej kompozytora. Cos sie nieuwaznie ksiazke czytalo…
Powiesc fantastyczna, ale czesto mialam wrazenie, ze za sciage posluzyl Huellemu Hanemann.
Comments are closed.