Zapewne życie ludzkie nie miałoby barwy i smaku, gdyby nie stanowiło amplitudy osiągnięć i porażek. A im ów zakres wahań większy – tym życie uznać wypada za ciekawsze i pełniejsze.
Relatywność i subiektywizm wyborów i ocen sprawiają jednak często, że co innego my, a co innego inni traktują jako nasz sukces czy przegraną. Jest bowiem wiele miar wartości.
Za moje główne osiągnięcie uważam czternaście napisanych książek, przy czym jedenaście zostało już wydanych, dwunasta jest w druku, a dwie oczekują na wydawcę. Moje pisarstwo odczuwam jako sukces w dwóch zwłaszcza aspektach: gdy myślę o tym, że kiedy mój czas już przeminie – ono zostanie, a moje opracowania świadczyć będą o wielkości i odkrywczosci twórczej artystów, o których pisałam i służyć moim następcom.
I także wtedy odczuwam pisarstwo moje jako sukces – to nader często i coraz częściej sił zdarza – gdy nowo poznani ludzie mówią mi, że znają mnie od dawna, czytali bowiem moje książki, albo mają je nawet w swoich prywatnych bibliotekach, albo też z moich ksiażek uczyli się podczas studiów. Świadomość pożyteczności życia i przetrwania poza śmierć musi byś świadomością sukcesu (jeśli tylko zdoła się zapomnieć o nieskończoności czasu i przestrzeni, wobec której wszystko zatraca swą wartość i sens).
Najdotkliwsza porażka, jak zwykle wielkie przegrane, jest znacznie bardziej spektakularna niż sukces. To utracona szansa na zbudowanie osobnego gmachu muzeum sztuki współczesnej Chełmie.
Od 1972 r., kiedy to Kajetan Sosnowski powołał do życia “Galerię 72”, początkowo razem z nim, a już od 1973 r. sama prowadzę tę galerię.
Podporządkowałam ją koncepcji stworzenia kolekcji muzealnej i wedle tych samych kryteriów, na jakich oparłam podstawową moją książkę “Polska awangarda malarska 1945-1970. Szanse i mity”, gromadziłam zbiory sztuki polskiej typując do zakupu dzieła z pracowni wybranych artystów. Od 1985 r. zaczęłam też gromadzic prace twórców zagranicznych.