Wyobraź sobie, że całkowicie stracisz wzrok. Nie przeczytasz żadnej książki, nie obejrzysz filmu, będziesz musiał zrezygnować z pracy. Poddasz się, czy jednak podejmiesz walkę? Maciej Białek, nauczyciel z lubelskiego liceum, przez prawie rok ukrywał przed ludźmi swoją chorobę. Kiedy wszystko wyszło na jaw, był już tak przygotowany do samodzielnego życia, że nie musiał z niczego rezygnować. Jego historia zainspirowała twórców filmu Carte Blanche z Andrzejem Chyrą w roli głównej. Przez pierwszy weekend emisji obraz obejrzało prawie 50 tysięcy widzów. Wynik ten, jak na rodzime realia i charakter filmu, trzeba uznać za sukces. Co sprawia, że ludzie chętnie wybierają się do kina, mimo podzielonych opinii recenzentów? Według mnie – fabuła, a raczej ukryta za nią autentyczna historia. Wydźwięk filmu jest bardzo pozytywny. Daje energię i poprawia samopoczucie. To rekompensuje wszelkie niedociągnięcia scenariusza, które w Carte Blanche niewątpliwie są.
Główny bohater – Kacper, to nauczyciel pracujący w lubelskim liceum. Jego niekonwencjonalne metody nauczania zjednują mu uczniów, ale nie są dobrze odbierane przez większość nauczycieli. Nic jednak nie wskazuje na to, że najbliższe miesiące przyniosą mu tak wiele życiowych zawirowań. Kacper dowiaduje się o chorobie genetycznej, w wyniku której stopniowo będzie tracił wzrok. W tym samym czasie staje przed największym zawodowym wyzwaniem – zostaje mu powierzona opieka nad klasą maturzystów, których ma przygotować do egzaminu dojrzałości. Postanawia ukryć swoje problemy i podjąć rękawicę, jaką rzuciło mu życie. Swoją tajemnicę zdradza tylko najlepszemu przyjacielowi, Wiktorowi (w tej roli Arkadiusz Jakubik). Nawiązuje też bliską relację z koleżanką z pracy, Ewą (Urszula Grabowska) oraz pomaga rozwiązać problemy Klary (Eliza Rycembel), uczennicy, która sama skrywa przed innymi własną tajemnicę. To ogólny zarys głównych wątków fabuły. Trzeba przyznać, że niewiele znajdziemy w nich oryginalności. Zmienia nasze myślenie fakt, iż ta historia wydarzyła się naprawdę. Pozostaje tylko pytanie w jakim stopniu odwzorowano autentyczne zdarzenia, a w jakim dała o sobie znać fantazja scenarzysty i chęć podkolorowania rzeczywistości…
Reżyserem i autorem scenariusza jest Jacek Lusiński. Carte Blanche to jego drugi film, po mających premierę w 2009 roku Pikselach. Ze swojego zadania wywiązał się solidnie, ale też nie ustrzegł błędów. Zacznijmy od plusów – film naprawdę dobrze się ogląda. Nie jest przegadany, praktycznie cały czas rozwija się akcja, dlatego w trakcie tych przeszło stu minut filmu nie odczujemy znudzenia. Wątki są ze sobą dobrze powiązane, co buduje spójny obraz całości. W filmie spotkamy różnorodnych bohaterów. Kacper jest ponad czterdziestoletnim kawalerem, który całe życie mieszka z matką. Jego pokój to pomieszczenie, gdzie czas zatrzymał się lata wcześniej – miejsce gdzie świetnie odnalazłby się zafascynowany astrologią i literaturą nastolatek. Mimo to Kacper nie jest nieporadnym życiowo nieudacznikiem, a po prostu specyficznym, ale wzbudzającym sympatię mężczyzną, którego życie nie jest do końca perfekcyjne. Jego najlepszy przyjaciel Wiktor to jego kompletne przeciwieństwo. Dość zamożny i ustatkowany człowiek o wysokiej pozycji społecznej. Kolejna postać to Klara, uczennica Kacpra. Z pozoru buntowniczka, tak naprawdę zmaga się z ciężką sytuacją rodzinną. Ostatnią osobą, o której warto wspomnieć jest Ewa. Trzeba również odnotować, że nie jest to postać zbyt udana – za mało wyrazista. Każdy z poprzednich bohaterów wnosi do filmu energię, oryginalność, a Ewa, jak i wątek miłosny zbudowany wokół niej i Kacpra, są nijakie. Za najgorszą scenę Carte Blanche śmiało możemy uznać z pozoru romantyczną, a w rzeczywistości przerysowaną sekwencję zbliżenia bohaterów na plaży.
Największą wadą filmu, jak i scenariusza, jest słabe odwzorowanie rzeczywistości szkolnej. Uczniowie, poza Klarą, są tylko tłem. Wybija się jeszcze Madejski, któremu powierzono rolę typowego „łobuziaka”, ale nie gra on zbyt przekonująco. Brakuje możliwości bliższego poznania klasy, którą przecież prowadzi główny bohater.
Kilka niedociągnięć scenariusza zrekompensują nam trzy elementy: zdjęcia, dźwięk i gra Andrzeja Chyry. Ale po kolei. Ujęcia zastosowane w filmie są oryginalne i oddają sytuację głównego bohatera. Często spoglądamy na świat z perspektywy pierwszej osoby. Świetnym pomysłem są ujęcia, w których patrzymy oczami bohatera. Oczami, w których świat traci kolor, a z dnia na dzień widać coraz mniej. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć powagę problemu, jaki go spotkał. Przejścia między scenami to często krajobrazy Lublina, w tym dynamiczne ujęcia, na przykład z pojazdów komunikacji miejskiej. Filmowcy przedstawiają nam naprawdę piękny obraz miasta, acz skupili się przede wszystkim na jego zabytkowych elementach. Nawet uboga dzielnica, w której mieszka Klara, wygląda urzekająco, tylko aż nasuwa się pytanie – czy powinna? Niech każdy odpowie sobie sam; nie ma jednak wątpliwości, iż praca jaką wykonał autor zdjęć, Witold Płóciennik (twórca zdjęć m.in. do filmu Wymyk z 2011 roku, za które otrzymał nominację do nagrody Złotej Kaczki, czy też serialu telewizyjnego Paradoks) zasługuje na uwagę.
Tym co powinno wprawić widza w największy zachwyt przy okazji oglądania Carte Blanche jest muzyka, a raczej efekty dźwiękowe zastosowane w filmie. Nie stanowi tajemnicy, iż u ludzi niewidomych wyostrzeniu ulegają inne zmysły, w szczególności słuch. Właśnie na tym skupili się twórcy. Zwróćmy szczególną uwagę na scenę pisania kartkówki, przez uczniów klasy prowadzonej przez Kacpra. Stanowi kwintesencję zjawiska o którym piszę. Filmowcy nie pozwolą nam pominąć najdrobniejszego dźwięku. Sama muzyka wykorzystana w filmie nie zakłóca odbioru dzieła i dobrze się z nim komponuje.
Ostatni element, o którym warto wspomnieć to gra aktorska, w szczególności Andrzeja Chyry. Nie jest to aktor pojawiający się w dziesięciu filmach rocznie i to również tworzy jego jakość. Gra naturalnie, dopracowuje szczegóły. Nie stanowi tajemnicy, fakt, iż w trakcie przygotowań do filmu miał okazję poznać swój pierwowzór. Nie poszło to na marne, a efekty możemy zobaczyć na ekranie. Wyrazistą postać wykreował też Arkadiusz Jakubik, który od czasu Domu złego Wojtka Smarzowskiego znajduje się w aktorskiej czołówce naszego kraju. W filmach występuje często, co nie znaczy, że prezentowany przez niego wysoki poziom się obniżył. Wręcz przeciwnie, w Carte Blanche udowadnia, że częstotliwość grania nie musi prowadzić do „bylejakości”. Urszula Grabowska w roli Ewy jest dosyć przekonująca, co nie zmienia faktu, że postać ta, jak i wątek, w który została wpleciona, nie wymagała szczególnego warsztatu aktorskiego. Dla Elizy Rycembel, czyli filmowej Klary, 2014 rok był bardzo udany. Zadebiutowała w Obietnicy (za swoją rolę otrzymała nagrodę Festiwalu Aktorstwa Filmowego im. Tadeusza Szymkowa), a w filmie Lusińskiego pozostawia po sobie dobre wrażenie . Pozostaje tylko czekać w jakim kierunku pójdzie jej kariera.
Carte Blanche to film godny polecenia. Jedna z lepszych zrealizowanych ostatnio rodzimych produkcji, kolejny dowód na to, iż polskie kino wcale nie umarło, co więcej, ma się całkiem dobrze. Oczywiście nie jest to arcydzieło, ale gdyby każdy film prezentował podobny poziom, to naprawdę nie mielibyśmy na co narzekać.
2 comments
Rzekome błędy o których piszesz to tylko twoje subiektywne odczucia i wrażenia. Prawdziwe błędy robisz sam nie potrafiąc poprawnie napisać nazwiska reżysera – i to nie raz.
Żenada.
Rzeczywiście w nazwisku reżysera pojawiła się literówka, zamiast Jacek Luksiński powinno być: Jacek Lusiński.
Przepraszamy, poprawiamy i pozdrawiamy.
Comments are closed.