Kim chciałem, być nie mogłem,
jestem, kim być muszę[1]
Kiedy 16 lipca 1962 roku zginął śmiercią tragiczną w falach Bałtyku, miał zaledwie 28 lat. Pozostawił po sobie żonę, dwóch synów i kilkanaście zeszytów zawierających jego literacką spuściznę.
Kazimierz Kummer – bo o nim mowa – szerszej publiczności może być znany z opowiadań Mój biedny król lub Czas korników, w realistyczny sposób portretujących rzeczywistość lat 50. XX wieku. Może się zdarzyć i tak, że pisarz ten wielu czytelnikom jest kompletnie nieznany – na co wpływ miały z pewnością zbyt wcześnie przerwane życie i kariera oraz brak wznawianych wydań jego twórczości. Klatka, debiutancka powieść Kummera, ukazała się po raz pierwszy i jedyny tuż po jego tragicznej śmierci, w 1962 roku, nakładem Wydawnictwa Morskiego. W roku 1972 to samo wydawnictwo wydrukowało zbiór jego opowiadań pt. Namiętności; książka ta podzieliła jednak losy debiutu.
Tym cenniejsza staje się zatem inicjatywa Wydawnictwa Episteme, które opublikowało pokaźny tom dzieł zebranych Kummera, zawierający niemal wszystkie jego utwory, w tym zapisane słuchowiska radiowe oraz debiutancką powieść. Zbiór Opowiadania i słuchowiska. Klatka pojawia się na polskim rynku po ponad 50 latach od śmierci autora oraz po przeszło 40 latach (!) od poprzedniego wydania jego opowiadań. Mrówcza praca, której się podjęto, obejmowała nie tylko gruntowne zapoznanie się z obszernym i częściowo rozproszonym archiwum pisarza, ale też odczytanie i zredagowanie rękopisów jego wcześniej niepublikowanych dzieł czy też poszukiwanie nagrań słuchowisk, których Kummer był współtwórcą. Dołączona do książki płyta zawiera kilka takich właśnie audycji, wyszukanych w archiwum Polskiego Radia PiK; o ile opowiadania takie jak Atawizm, Czas korników czy My ze spalonych wsi czytelnik może porównać z ich dźwiękową interpretacją, o tyle kilka innych utworów, takich jak m.in. Polonez, Program literacko-muzyczny czy Wieczorne spotkania, łatwo przegapić, gdyż zostały opublikowane tylko w radiowej wersji.
Kazimierz Kummer – jak wielu jemu współczesnych – miał za sobą doświadczenia związane z II wojną światową, a także wczesnym PRL-em w jego najstraszniejszej postaci. Urodzony w tym samym roku (1934) co Marek Hłasko czy Stanisław Grochowiak, zaledwie 2 lata młodszy od Andrzeja Bursy (ur. 1932), dzielił z nimi nie tylko wspólne tej generacji doświadczenia, ale też przynależność do tzw. „straconego pokolenia PRL-u” (jak w przedmowie do Opowiadań Kummera określił ich Tomasz Burek), którego młodość przypadła na najtrudniejsze czasy XX-wiecznej polskiej historii. Burek dokonuje także innego trafnego spostrzeżenia, gdy stwierdza, że: „Nie on jeden w tamtym pokoleniu literackim niósł przez całą młodość piętno wymuszonych ustępstw i samoograniczeń, nie jemu jednemu groziło skażenie miałkością «tematów zastępczych», bądź sztucznie rozdmuchanych marginalnych, czyli tak zwane kiszenie się na prowincji. Bez wątpienia należał do tych, którzy częściej się buntowali, niż przytakiwali. Do tych, których stać było na suwerenne myślenie, wygłaszanie własnych opinii, brawurę (…). Łatwo więc pojąć, że Kummer w głębi duszy czuł się więźniem systemu, a pewnie przychodziły chwile, kiedy miał wrażenie, że jest tym «aż tak nędznym pisarzem» – cegiełką budowli Nowego Wspaniałego Świata. Świata skłamanego”.
Świadomość otaczających go ograniczeń PRL-owskiej rzeczywistości sprawiła, że – niejako w kontrze do forsowanej przez komunizm zafałszowanej wizji świata – poświęcił się pisaniu o prawdzie. Chociaż swe pierwsze dzieła spisywał wierszem, to szybko porzucił poezję na rzecz prozy – której wierny pozostał do końca swego krótkiego życia. W dorosłej twórczości łączył reportaż z oszczędnymi, zwięzłymi opowiadaniami; materiały do nich zbierał, kiedy pracował jako dziennikarz zajmujący się reportażem społecznym. Co więcej, opowiadania często przetwarzają (pogłębione m.in. o psychologię postaci) wydarzenia, które opisywał wcześniej w swoich gazetowych felietonach. Szczegółowy spis takich powiązań wykazuje autorka opracowania redakcyjnego tomu dzieł Kummera, Dorota Niedziałkowska. Wymienia m.in.: „Artykuł o znachorze Klarzyńskim z Włocławka, wykorzystującym perfidnie ludzką wiarę, naiwność i głupotę, stał się punktem wyjścia dla Sługi Bożego (…). Wiadomość o kupieniu noworodka przez kobietę, szantażowaną przez ciotkę (Oskarżona nie przyznaje się do winy), że nie otrzyma zapisu na mieszkanie, dalekim echem odezwała się w opowiadaniu Stawiam na córkę”.
Zebrane w tym pokaźnym tomie opowiadania Kummera są przekrojem przez niemal wszystkie warstwy społeczne, ze szczególnym uwzględnieniem najbiedniejszych i najbardziej złamanych przez życie lub los. Zawartą w nich panoramę społeczeństwa autor rozpościera od bezbronnych dzieci przerażonych pobiciem matki przez ojca (Rodzice) przez życie prostytutek (Lato), garbatej dziewczyny odpychanej przez rówieśników (Ułomności) aż do światka zepsutej bydgoskiej „złotej młodzieży” (Banda 114 S, O godzinę za późno) czy też środowiska dziennikarzy (Stary aktor) i nauczycieli (Mateczka), których zachowania daleko odbiegają od przyjętych przez ludzi kultury norm. Tak szeroko zakrojona perspektywa sprawia, że czytelnik wyczuwa bogactwo doświadczeń, jakie stało za pełnymi głębokiego przekazu opowiadaniami.
Jak bowiem stwierdza jedna z badaczek twórczości Kummera: „Może właśnie dlatego, że sam nosił w sobie ranę wojny, doświadczenie najtrudniejszych lat stalinizmu, poryw młodzieńczego buntu, wspomnienie więzienia, koszar i ciężkiej fizycznej pracy, potrafił zrozumieć swoich rozmówców jako reporter. Próbował doszukać się wewnętrznej prawdy o nich samych. Ta dziennikarska szkoła cierpliwego wsłuchiwania się w drugiego człowieka sprawiła, że jego literaccy bohaterowie nie są papierowi, lecz dosadni, autentyczni, mocujący się z życiem «na serio»”[2].
Cechą wyróżniającą pisarstwo Kummera jest także zwięzłość oraz brak niepotrzebnych ozdobników. Ponad pół wieku przed sformułowaniem tej tezy przez Mariusza Szczygła Kazimierz Kummer wiedział, że „Przymiotniki nie trzymają się mózgu. Im mniej, tym lepiej. Najważniejsze jest samo mięso i ziemniaki – czasowniki i rzeczowniki”[3]; ba, gdyby nie zapewnienia autora Gottlandu co do genezy tej myśli, można by domniemywać, iż wysnuł ją właśnie z lektury opowiadań Kummera.
Autor nie ucieka od pisania o bolesnej historii, która przetrąciła życie wielu; opisuje ją na rozmaite sposoby; próbuje także zrozumieć jej mechanizm, który mocno wpłynął i na jego życie – wszak przez naśmiewanie się z partii i żarty ze Stalina jako 19-latek trafił na rok do więzienia. Przyjęta przez Kummera strategia rozliczania się z historią za życia nie przysporzyła mu sławy – obowiązująca cenzura sprawiła, że wiele jego opowiadań przez długie lata pozostawało w rękopisie (m.in. Człowiek, który chciał iść w górę), a drukiem ukazało się po raz pierwszy właśnie w tomie Opowiadania i słuchowiska.
Kummer wiele miejsca poświęca drążeniu tematów ważnych i trudnych; oprócz zagadnień dość typowych dla dziennikarza pracującego na prowincji, jakimi są m.in. bieda, przemoc czy różne odmiany patologii społecznych, zajmuje się też stosunkiem jemu współczesnych do zakończonej zaledwie kilkanaście lat wcześniej II wojny światowej. Godnym uwagi podejściem do tej sprawy są dwa warianty opowiadania o człowieku, który przeżył tę właśnie wojnę: Mateczka oraz Bal. Łączy je nie tylko postać nauczyciela Kamińskiego, owego weterana, ale też stosunek do wojny bliskich mu ludzi oraz znajomych.
W Mateczce Kamiński, zajmujący się schorowaną żoną, usiłuje wypowiedzieć swoje doświadczenia wojenne, związane z obsługą krematoriów i uniknięciem śmierci przez rozstrzelanie, jednak ciągle coś przeszkadza mu w wypowiedzeniu pełnego komunikatu; za każdym razem okazuje się, że czyjeś trywialne słowa lub błahe potrzeby (prośba żony o herbatę z miodem) zawsze są od tego ważniejsze. Forma dialogu oraz granie emocjami (roztargnienie reportera chcącego nagrać wywiad z nauczycielem, histeria żony skontrastowana ze spokojem i opanowaniem Kamińskiego) wskazują, iż Mateczka napisana była z myślą o słuchowisku radiowym.
W Balu zrąb opowieści jest podobny, lecz psychologia postaci zostaje zdecydowanie pogłębiona, a wiele wątków rozwiniętych. Kamiński, pracujący w szkole jako nauczyciel, zostaje upomniany przez dyrektora i przestrzeżony przed dalszym rozpowszechnianiem wśród młodzieży swoich wspomnień wojennych; jak bowiem mówi przełożony: „Tylko pańskie przeżycia są nieco drastyczne (…). Nie mam do pana o to żalu. Wydaje mi się jednak, że są one zgoła nieprawdopodobne”. Obojętność i niedowierzanie młodszych od niego ludzi oraz niemożność uporania się z traumatycznymi wspomnieniami, rzutująca na życie rodzinne, sprawiają, iż Kamiński dochodzi do paradoksalnego dla nauczyciela wniosku: „Pamięć jest niepotrzebna. Pamięć zapaskudza życie. Było parę niedobrych lat i znowu jest wszystko w porządku. Chciał chodzić do kina, mieć swoje obowiązki, napisać w życiorysie «Była wojna» i koniec. Ale każdy dzień spędzony wśród ludzi był dla niego męką”.
Co znamienne, wiele opowiadań Kummera posiada rys autobiograficzny: Letni wieczór traktuje o pisarzu, który nie może skończyć redagowania swojej książki (czyżby autor zawarł tu własne emocje z czasów pisania Klatki?); Poczciwiec, zawierający motto pochodzące z Petrycego z Pilzna (Kummer pisał o nim pracę magisterską), poświęcony jest mężczyźnie, który niesłusznie zostaje skazany na więzienie. Czas spędzony w odosobnieniu staje się dla niego szkołą życia i okresem, w którym musi odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania. Jednak kiedy wychodzi na wolność, okazuje się, że ludzie witają go… śmiechem. Niech czytelnik sam zadecyduje, na ile to opowiadanie może być pojmowane jako metafora życia autora.
Warto podkreślić, że warsztat pisarski Kummera nie jest doskonały – a z powodu jego nagłej śmierci nigdy nie dane mu było osiągnąć najwyższego poziomu; z opowiadań przebija młodość autora i charakterystyczna dla tego okresu chęć zmieniania świata. Przybierze ona jednak autoironiczny wymiar m.in. w opowiadaniu Zaraza, gdzie już sam początek sugeruje odmienne od zamierzonego przez bohatera zakończenie: „S. uparł się, że jego życie musi mieć sens. Aby to osiągnąć, zamieszkał w małym miasteczku i tak jak potrafił, zaczął uczyć ludzi omijać zło. Trwało to paręnaście lat”. W finale leżący na łożu śmierci S. orientuje się, że pisanie donosów na sąsiadów oraz tego rezultat – szał ich samooskarżeń – nie zmieniły świata na lepsze.
Na podstawie zebranych opowiadań widać także, iż Kummer był autorem pracowitym, sporo piszącym i już nieźle panującym nad posiadanym warsztatem. Jego pisarską karierę przerwała jednak nagła śmierć; jako czytelnicy otrzymujemy zatem opowiadania jeszcze nie do końca uformowanego pisarza, aczkolwiek świadomego poziomu swego pisarstwa oraz miejsca, jakie na mapie polskiej literatury sobie wyznaczył. Debiutancka powieść Kummera, Klatka, sugeruje, jak mogłaby wyglądać jego pisarska droga, gdyby nie została tak szybko przerwana; byłby on zapewne autorem niestroniącym od ważnych, acz bolesnych tematów.
Warto zaznaczyć, iż rówieśnicy Kummera po piórze w wieku 28 lat dopiero mieli przed sobą swoje najważniejsze dzieła: Stanisław Grochowiak nie napisał jeszcze dramatu Chłopcy (1964), a do opublikowania przez Marka Hłaskę Pięknych dwudziestoletnich (1966) minie jeszcze kilka lat. Z takiej perspektywy tym dotkliwsza dla kultury polskiej staje się przedwczesna strata pisarza, który bywał nawet określany jako „bydgoski Céline”[4].
- Kazimierz Kummer, Mój biedny król, [w] tegoż, Opowiadania i słuchowiska. Klatka, Wydawnictwo Episteme, Lublin 2015, s. 97.↵
- Aneta Wójciszyn-Wasil, Nasłuchiwanie. O pisarstwie Kazimierza Kummera, http://www.bik.bydgoszcz.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=3746:nasluchiwanie-o-pisarstwie-kazimierza-kummera&tmpl=component&print=1 [dostęp: 14.11.2016].↵
- Agnieszka Sowińska, Nadwyżka. Rozmowa z Mariuszem Szczygłem, Dwutygodnik, 3/2014, http://www.dwutygodnik.com/artykul/5093-nadwyzka.html [dostęp: 14.11.2016].↵
- J. Jakubowski, Zapomniany bydgoski Céline, „Nowości. Dziennik Toruński”, 8.02.2010. Za: D. Niedziałkowska, dz. cyt., s. 455.↵