Wystawy prac Alicji Bielawskiej wyglądają jak place zabaw lub cyrkowe areny, które rządzą się logiką snu. Kolorowe drabinki, podwieszone u sufitu liny i szarfy czy otoczone kraciastą tkaniną stożki i walce zapraszają do zabawy, są jednak uroczo nieporadne i absurdalnie niefunkcjonalne. Artystka igra z naszą percepcją, wprowadzając nas w świat po drugiej stronie lustra – tutaj nic nie jest tym, czym się wydaje. Parawan więcej odkrywa, niż zakrywa, dywan nie nadaje się do chodzenia, a z trapezu zwisa włochata mufka.
Alicja Bielawska pyta retorycznie: jeśli nie tutaj, gdzie? Jest rzeźbiarką, ale jej działania przypominają precyzyjną aranżację przestrzeni – artystka przyznaje, że niezwykle ważne są dla niej relacje między obiektami a miejscem, w którym się znajdują. Poszczególne prace wchodzą ze sobą w dialog, a dopełnieniem całości staje się obecność widza. Bielawska nie nazywa ich jednak instalacjami, ale konstelacjami „przedmiotów”, akcentując ich fizyczność, ale także autonomiczność każdego z nich. Tworzy do konkretnej przestrzeni. Nie są to jednak realizacje typu site-specific – Bielawska stosuje nomadyczną strategię i lubi sprawdzać, jak te same prace funkcjonują w różnych miejscach, zmieniając się w zależności od ich kontekstu.
Inspiruje ją codzienność, zwyczajne przedmioty i różnorodność materiałów, z których są wykonane, np. glina, linoleum, panele podłogowe lub płyta meblowa. Rzeczy te są drugoplanowymi bohaterami naszego życia, towarzyszą nam nieustannie, a jednak rzadko je dostrzegamy. Dlatego też w pracach Bielawskiej zawsze odnajdujemy coś znajomego (koc, dywan, konstrukcje z placów zabaw, elementy biżuterii), ale zarazem obcego i dziwnego – dzieje się tak, ponieważ zmienia ona skalę i proporcje obiektów, pozbawiając je przez to funkcjonalności i jednoznaczności. Jak stwierdza Bielawska, znajdują się one „pomiędzy” – czasami łatwiej powiedzieć, czym nie są, niż czym są. A zamiast o nich mówić najlepiej poczuć ich fizyczną obecność na własnej skórze i wejść z nimi w bezpośrednią relację.
Na wystawie w Galerii Labirynt (Jeśli nie tutaj, gdzie?) Alicja Bielawska prezentuje rysunki, obiekty i instalacje wykonane z aluminium, stali, ceramiki, linii konopnej i różnego rodzaju tkanin: bawełny, elanobawełny, akrylu i poliestru. Prace te powstały w latach 2014–2017 – część z nich specjalnie na potrzeby lubelskiej ekspozycji. Artystka perfekcyjnie wykorzystała potencjał postindustrialnej przestrzeni, tworząc misterną kompozycję wzajemnie skorelowanych „przedmiotów”, które eksponowane są nie tylko na podłodze czy ścianach galerii, ale również pod sufitem, ponad głowami widzów.
Bielawska określa swoją twórczość mianem „geometrii codziennego użytku”. Na ten trop naprowadzają już nas niektóre tytuły prac artystki: Wektor I, II (2016), Punkty odniesienia (2016) lub Różnica zawarta jest w skali (2016). Nie chodzi jej jednak o matematyczną dokładność ani techniczną doskonałość – linie nie są rysowane od linijki, a obiekty niejednokrotnie zawierają w sobie pierwiastek błędu albo są, w pewnym stopniu, działaniem przypadku. Wynika to zazwyczaj z fizycznych ograniczeń konkretnych materiałów bądź technologii ich wytwarzania i jest przez artystkę traktowane jako nieodłączny element powstawania dzieła. Na fragmentach wykonanych z gliny czy plasteliny można dostrzec czasem odcisk palca, ślad czyjejś obecności. Bielawskiej zależy na ludzkim wymiarze prac, zarówno dosłownie, jak i w przenośni – liczy się przecież nie sam efekt, ale także proces tworzenia, który stanowi część artystycznego eksperymentu.
Projekt z założenia więc ulega zmianom podczas jego realizacji, czego dobrym przykładem jest obecna na lubelskiej wystawie praca Punkty odniesienia (2016). Artystka wykonała ręczny rysunek kraty, który został następnie przeniesiony na tkaninę w procesie mechanicznej produkcji. Ze względu na jej specyfikę wzór uległ zniekształceniom – mimo potencjału seryjności tkanina o wymiarach 1600 na 164 cm zyskała status unikatu. W Galerii Labirynt Bielawska podwiesiła ją z jednaj strony tak, że przypomina dywan, który prowadzi donikąd. Na kolorowym, kraciastym wzorze ułożyła zaś ceramiczne podłokietniki w barwach odpowiadających tym występującym na tkaninie. Motyw kraty, który pojawia się również w instalacjach zatytułowanych Wywinięte na drugą stronę (2017) oraz Z widokiem prostopadłym do horyzontu (2017), przywołuje na myśl skojarzenia z siatką kartograficzną, ale też z popularnym wzorem na materiałach domowego użytku – obrusach czy też kocach.
Niejednoznaczność wpisana jest w rzeźbiarskie konstrukcje Bielawskiej – obiekty z serii Przemienny porządek (2017) mogą być zarówno ceramicznymi naczyniami, jak i koralikami z rozerwanego naszyjnika lub liczydłami przedstawionymi w ogromnej skali. Konstelacja poranna II (2016) ma formę parawanu, ale powiewające na metalowych prętach tkaniny są półprzezroczyste, zaś zawieszone na nitkach ceramiczne elementy instalacji Wywinięte na drugą stronę (2017) przypominają kości albo elementy prehistorycznej biżuterii. Pomysłów jest tyle, ilu jest widzów – i na tym właśnie zależy artystce.
Rysunek to kolejne słowo klucz pomagające zrozumieć strategię artystyczną Alicji Bielawskiej. Jest on dla niej równoprawnym środkiem wyrazu, a jednocześnie stanowi dopełnienie rzeźb. To pierwszy etap tworzenia, ale także sposób zapisu myśli, testowania idei, zabawy z formą i przestrzenią bez konieczności stosowania się do zasad fizyki. Na rysunkach A/B/C z serii Różnica zawarta jest w skali (2016) oraz A/B Rzeczy z serii Miejsca (2014) rozpoznajemy elementy i konstrukcje, które w zmienionej formie funkcjonują na wystawie w postaci gotowych obiektów i instalacji (A/B z serii Przemienny porządek, 2017, czy Konstelacja poranna II, 2016). Niczym rysunek dziecka, który zyskuje nagle trzeci wymiar, szkice artystki rozprzestrzeniają się na podłogi, ściany i sufity galerii.
Alicję Bielawską ciekawi również to, w jaki sposób jej rysunkowe modele przetwarzane są w umyśle widza. Artystka chce poruszyć naszą wyobraźnię, odnosi się także do pamięci zmysłów. Jej prace nie mają przywoływać konkretnych przedmiotów ani wydarzeń, ale nieuchwytne wspomnienia oraz swobodne skojarzenia związane z obserwacją codzienności. Nie znajdziemy tutaj narracji, ale możemy stworzyć własne interpretacje. Pomóc mogą nam w tym poetyckie, nieco absurdalne, tytuły, takie jak: Mufka na trapezie (2014), Patrzę na słońce i widzę hula-hoop (2017) czy Z nonszalancją odwracając na drugą stronę (2017). Bielawska jest również poetką, a w wierszach najbardziej interesuje ją wizualność.
Pisząc o twórczości Alicji Bielawskiej, nie sposób pominąć roli, jaką odgrywa w niej kolor. Wpływa on na sposób postrzegania poszczególnych materiałów, a czasem staje się niemal jednym z nich. Właściwie pierwszą rzeczą, która nasuwa się na myśl po wejściu w przestrzeń wystawy Jeśli nie tutaj, gdzie?, jest refleksja o ogromnej wręcz liczbie znajdujących się tam barw i ich odcieni. Pastelowe róże, błękity, żółcienie i pomarańcze powiewają na Konstelacji porannej II (2016) oraz pod sufitem (Patrzę na słońce i widzę hula-hoop, 2017) w postaci półprzezroczystych tiuli, ale mają swoje odzwierciedlenie również w ceramicznych, kulistych kształtach obecnych w pracach A/B z serii Przemienny porządek (2017). Intensywnie żółta, włochata mufka zwisa z błękitnego trapezu (Mufka na trapezie, 2014), a granaty i czerwienie odnaleźć możemy m.in. zarówno w ceramicznych podłokietnikach (Punkty odniesienia, 2016), jak i wiszącej na jednej ze ścian patchworkowej tkaninie (Z nonszalancją odwracając na druga stronę, 2017).
Bogata kolorystyka realizacji rzeźbiarskich Bielawskiej podkreśla dodatkowo panującą na wystawie atmosferę surrealistycznego snu, upodabniając przestrzeń galerii do nietypowego placu zabaw. Skojarzenie to nie jest bezpodstawne – rok temu artystka stworzyła pracę specjalnie dla najmłodszych widzów Galerii Labirynt, która prezentowana była na wystawie edukacyjnej Na opak. Między turkusową podłogą a kanarkowym sufitem (2016) to instalacja złożona z drewna, stali i różnokolorowych tkanin, w której wnętrzu swobodnie bawiły się dzieci.
Ruch jest dla Alicji Bielawskiej niezwykle ważny – zazwyczaj nie możemy wchodzić do wnętrza jej prac, ale często wymagają one od nas obejścia ich naokoło. Nieruchoma Mufka na trapezie (2014) kusi, by ją rozhuśtać, a patrząc na instalację Wywinięte na drugą stronę (2016), wyobrażamy sobie, jak wiszące na nitkach ceramiczne elementy wydają dźwięk, odbijając się od siebie. Prace Bielawskiej silnie oddziałują na nasze zmysły – chcemy ich dotknąć, sprawdzić, jaką mają fakturę, temperaturę, miękkość. Ruch, a dokładniej – sugestia ruchu, przejawia się także w kierunkach, zaakcentowanych za pomocą różnorodnych linii, czy w powiewającej delikatnie tkaninie.
Innym obszarem twórczości Alicji Bielawskiej, który ściśle wiąże się z aspektem ruchu, jest sztuka performansu. Artystka inicjuje działania opierające się na relacjach pomiędzy fragmentami jej rzeźb a ruchem ciał tancerzy, którzy wykonują inspirowane jej pracami choreografie. W związku z wystawą Jeśli nie tutaj, gdzie? Bielawska, wraz z dwoma tancerkami, zaprezentowała Działanie z kształtami – performans polegający na prostych, codziennych ruchach, które w połączeniu z elementami rzeźb ewokować mają nowe znaczenia i sensy.
*
Alicja Bielawska (ur. 1980) – absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim oraz rzeźby w Akademii Gerrit Rietveld w Amsterdamie. Nominowana do Paszportów „Polityki” 2016 oraz w konkursie Spojrzenia 2015. Zajmuje się rzeźbą i rysunkiem; tworzy obiekty i instalacje, które określa mianem „przedmiotów”. Jest również poetką, a jej wystawom towarzyszą niekiedy pokazy sztuki performansu.