Trevor Noah, znany komik mieszkający obecnie w Stanach Zjednoczonych popełnił książkę, za którą ludziom w jego wieku na ogół się obrywa. Bowiem według niepisanego prawa biografie są przywilejem mężów stanu będących w wieku, który niepokojąco zbliża się do trzycyfrowego numeru. Noah w chwili publikacji książki miał 32 lata. Tym, co broni jego wyboru jest oczywiście tło opowiadanych zdarzeń, czyli realia życia osoby kolorowej (a więc pochodzącej z nielegalnego związku międzyrasowego) w RPA, w czasie oraz krótko po obaleniu apartheidu. Broni go także płynne przechodzenie między różnymi rejestrami: od bardzo poważnych i poruszających zdarzeń do humorystycznych historyjek z życia niewydarzonego chłopaka. Noah to zabawny facet, którego wszyscy lubią, ale to, co ma do powiedzenia nie zawsze jest przyjemne. Jego popularność pomaga w dopuszczeniu do głównego nurtu głosów osób spoza kręgu kultury europejskiej i amerykańskiej. Kpina z konstruktów rasowych oraz zapędów kolonialnych Zachodu w ustach osoby wywodzącej się z kontynentu afrykańskiego pod poszewką śmiechu skrywa oskarżenie, z którym nie lubimy się mierzyć. Oswajanie go i sprowadzanie do codziennego doświadczenia przez poczucie humoru wydaje się koniem trojańskim, lepszym niż naukowe dysertacje: w jaki inny sposób można bowiem zainteresować współczesnego odbiorcę tak odległymi problemami, niż poprzez śmiech?
Noah, który w RPA jest kolorowym, a w Stanach czarnym (a bywa, że i Latynosem) bardzo szybko nauczył się przekraczać rasowe granice. W Republice Południowej Afryki stratyfikacja rasowa była o wiele bardziej skomplikowana niż w Stanach; o rasie decydowało prawo oraz urzędnicy na podstawie arbitralnych decyzji. Stosunki seksualne między białymi i czarnymi były nielegalne, a dzieci z nich poczęte należały do odrębnej rasy: kolorowych. Nie była to jednak przyjmowana na całe życie etykietka; istniała możliwość zmiany rasy drogą urzędową: po złożeniu podania można było uzyskać status białego lub czarnego. Noah nigdy takiego podania nie składał, mobilności nauczył się dzięki władaniu językami mniejszościowymi[1]. Wychowywał się w czarnej rodzinie i za takiego się uważał, jednak z wiekiem zaczął doceniać swoja wyjątkową sytuację – czerpał zarówno z doświadczenia białych, czarnych, jak i kolorowych (których w swoim życiu nie znał zbyt wielu, co jedynie potęgowało poczucie wyobcowania).
Wydana przez W.A.B. książka komika obejmuje historie z jego dzieciństwa, lat nastoletnich i wczesnych dwudziestych, a kończy się na opowieści o próbie zabójstwa jego matki przez ojczyma. Każdą z trzech części poprzedza krótki fragment, będący komentarzem do uwarunkowań historycznych, społecznych i rasowych w RPA, wzbogacający narrację o szerszą perspektywę, która zostaje rozwinięta w poszczególnych rozdziałach. Postacią dominującą jest matka autora, zbuntowana i zasadnicza przewodniczka oraz nauczycielka krnąbrnego Trevora. Także ze względu na swój charakter zasługuje na większą uwagę: jej upór i upodobanie do przekraczania granic stwarzają chłopcu wyjątkowe warunki do życia. Uczą go podważania autorytetów (także szkolnych), celowania wyżej i dalej (matka pokazuje Trevorowi życie, które dla wielu czarnoskórych i kolorowych mieszkańców RPA było nieosiągalne w czasie trwania apartheidu) oraz wiary we własne siły. Do równie gorliwej wiary w Boga jak jej własna, nie udało się jednak syna przekonać (w przeciwieństwie do niej wybrał ubezpieczenie zdrowotne niż modlitwy do Boga, zresztą wysłuchane[2]). Miłość, którą dawała swojemu synowi, była wielka i szorstka w myśl zasady wielu czarnoskórych rodziców: „gdybym ja cię nie karała, świat ukarałby cię jeszcze surowiej […]. Kiedy ja cię biję, to dlatego, że chcę cię uratować. Kiedy oni cię biją, to dlatego, że chcą cię zabić”[3]. Ten specyficzny rodzaj „ochrony” własnego dziecka, próba zaszczepienia w nim ostrożności w kontaktach z wymiarem sprawiedliwości, jest wspólna dla czarnoskórych rodzin pod niemalże każdą szerokością geograficzną. Zupełnie pozbawionego patosu, bardzo częstego przy zagadnieniach rasowych czy postkolonialnych, Nielegalnego, czyta się z niezwykłą lekkością. Noah oferuje odbiorcy pełen wachlarz dostępnych emocji i odczuć: od śmiechu, zdziwienia czy politowania przez niedowierzanie i grozę, aż po fragmenty zmuszające do redefinicji swoich wyobrażeń o tym kraju, czy do dłuższego zastanowienia się nad poruszanymi kwestiami. Wypowiada na głos także te pytania i rozterki, do których mało kto ma odwagę się przyznać, nawet w literaturze. Na ostatnich kartach książki, kiedy okazuje się że jego ciężko postrzelona matka nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, pozwalającego pokryć wysokie koszty leczenia, bohater dzieli się z czytelnikiem swoimi wątpliwościami:
„Nie będę Was okłamywał: zawahałem się. I to mocno. Pielęgniarka w gruncie rzeczy mówiła: «Straci pan wszystko». Przez ułamek sekundy migały mi w głowie różne scenariusze […] Pomyślałem nawet: <<Zaraz, ile ona ma, pięćdziesiąt lat? To chyba niezły wynik, nie? Przeżyła dobre życie.>> Często się słyszy, że ludzie zrobiliby wszystko dla swoich najbliższych. Ale czy naprawdę wszystko?”[4].
Rzadko można spotkać wyznania tej wagi, szczególnie w literaturze autobiograficznej. Noah nie boi się obnażać swoich słabości: opowiada o kradzieży, paserstwie, niepowodzeniach miłosnych, ekskrementach czy nieumyślnym podpaleniu cudzego domu. Wreszcie: o wątpliwościach związanych z kosztami leczenia swojej matki, postawienia jej życia ponad swoje.
Z równie niepopularnymi i przemilczanymi poglądami oraz przeżyciami Noah dzieli się w swoich skeczach i spektaklach komediowych. Najbardziej znane z nich to: Trevor Noah: The Racist (2012), Trevor Noah: African American (2013) oraz Trevor Noah: Afraid of the Dark (2017). Można je potraktować jako kontynuację książki, mniej skupioną na przeszłości, a częściej na aktualnych aspektach życia naszego bohatera podróżującego między RPA a Stanami Zjednoczonymi.
Jego skecze opierają się na trzech głównych tematach: rasie, kolonializmie oraz języku. To wokół nich krążą refleksje oraz opowiadane sytuacje. Warto zwrócić uwagę na zmienność akcentów, jakimi posługuje się w zależności od publiczności (zupełnie inaczej mówi w Johannesburgu niż w Los Angeles) czy streszczanej rozmowy. Wątek ten pojawia się także w książce – język jest traktowany jako bilet wstępu do danej społeczności, który obiecuje, jeśli nie utożsamienie się z nią, to chociaż akceptację z jej strony. Ta sztuczka, jak nazywa ją sam komik, pozwala mu dotrzeć do innych, stać się częścią ich grupy i zyskać zaufanie. Nie jest już „innym”, kimś z zewnątrz, kto kpi ze zwyczajów i lęków gospodarzy, ale jednym z nich, który doskonale zna ich problemy. Obserwując jego wystąpienia można zauważyć zderzenie ze stereotypem Afrykanina, o którym Noah często opowiada w formie krótkich scenek i skeczy: ze swoją jasną karnacją bardziej przypomina Latynosa niż „prawdziwego” mieszkańca kontynentu. Odmawianie mu jego pochodzenia i niedowierzanie, poza byciem świetnym materiałem do kolejnych wystąpień, mówi wiele o wyobrażeniu Amerykanów i Europejczyków na temat Afryki. W naszym przeświadczeniu nie jest to kontynent, ale kraj, do tego zamieszkiwany wyłącznie przez osoby o bardzo ciemnej karnacji żyjące w skrajnej nędzy i ubóstwie. Noah nie boi się kpić z reklam UNICEFu czy filantropii, ukazującej krótkowzroczność świata Zachodniego i jego sposobu na życie. Konstrukt Afro-amerykanów jako grupy społecznej, która nie ma związku z Afryką, a do której włączani są wszyscy czarnoskórzy imigranci przybywający do Stanów, również znajduje się na liście tematów do wyśmiania przez komika. Noah podważa to, co w samych Stanach Zjednoczonych jest przemilczane i niechętnie poddawane (auto)analizie: tożsamość tej grupy społecznej, która ukonstytuowała się na micie Afryki jako ojczyzny i raju utraconego. Równocześnie przy całym swoim krytycyzmie, ubranym w zabawne gagi i opowieści, Noah ma wiele sympatii dla Stanów i jego mieszkańców. W przeciwieństwie choćby do Paula Beatty’ego jego analiza czarnej kultury ma w sobie dużo sympatii, ale też pobłażliwość i dystans. Siła kulturotwórcza Afroamerykanów nawet jego zmusiła do uznania, że „nie ma lepszego sposobu bycia czarnym niż amerykański”[5], Beatty z kolei jest w swoich sądach ostrzejszy, bezlitośnie wyśmiewa autorytety czarnej kultury oraz stereotypowo przedstawiany przez media sposób życia mieszkańców gett. Drwiny obu autorów powstają z innych pobudek: Beatty chce szokować, Noah ukazuje luki w myśleniu Amerykanów, aby zmusić ich do myślenia. Nie zrobiła tego co prawda inspirowana zamieszkami w Johannesburgu rewolucja Afroamerykanów z lat 60. i 70. XX wieku (nawet mimo piosenek Gila Scotta-Herona), kapitulując przed dokładnym zrozumieniem i przepracowaniem problemów RPA. Na naukę jednak (podobno) nigdy nie jest za późno. Jeśli nie udało się to zaangażowanej poezji i muzyce, być może uda się mniej politycznym wystąpieniom, których bronią w walce z lenistwem intelektualnym jest śmiech.
Apartheid wszedł w życie w 1948 roku, chociaż poprzedzały go takie zapisy prawne, jak choćby Ustawa o niemoralności z 1927 roku, cytowana na pierwszych stronach Nielegalnego. Pierwsze przejawy segregacji rasowej sięgają roku 1652, kiedy rozpoczyna się kolonizacja Przylądka Dobrej Nadziei przez Holendrów[6], a pierwsze zapisy prawne uprzywilejowujące białych kolonistów wprowadzają Brytyjczycy już w 1809 roku[7]. Wzrost nacjonalistycznych poglądów Afrykanerów, czyli grupy wywodzącej się z pierwszych osadników, można zauważyć w okresie II wojny światowej, kiedy następuje znaczna dywersyfikacja ugrupowań politycznych. 20 kwietnia 1948 roku przewodniczący Partii Narodowej, Daniel Francois Malan, zaproponował nową politykę rasową państwa, którą nazwał apartheidem[8]. Filarem tej doktryny stała się teoria sformułowana przez grupę uczonych z Uniwersytetu w Stellenbosch[9] oraz filozofia głoszona przez kościoły holenderskie, według której dążenie przez ludność kolorową do równouprawnienia jest każdorazowo traktowane jako akt prześladowania wiary Afrykanerów[10][11]. Wprowadzono prawa segregacyjne w obszarach kultury, urbanizacji, życia prywatnego oraz politycznego[12]. Ustrój ten utrzymał się aż do lat 90. XX wieku, znacząco różniąc się od uprzedzeń rasowych w Stanach czy Europie. W roku 1994 prezydentem został wybrany przez nowoutworzony parlament Nelson Mandela, a w dwa lata później uchwalono konstytucję Republiki Południowej Afryki, co ostatecznie zamyka okres apartheidu. Nielegalny opowiada o mniej spektakularnej wersji tej historii, skupia się bowiem na codziennym życiu mieszkańców RPA, nie na zapisach prawnych czy ważnych dla historyków datach. Wplatając jednak w opowieść historię matki i ojca, czyni swoją biografię polityczną. Informacje o przepustkach, wymaganych, aby móc pracować i mieszkać w mieście będąc czarnym; zawodach zarezerwowanych dla afrykanerów; bantustanach czy o zakazanych związkach międzyrasowych są aplikowane czytelnikowi w sposób wytrącający go z równowagi – między zabawnymi opowieściami z dzieciństwa beztroskiego chłopaka. Rolę upolityczniających tekst rozbudowanych didaskaliów pełnią także poprzedzające rozdziały krótkie teksty dotyczące ogólnych zasad życia w Republice. Zmienia to optykę czytanych rozdziałów, choć nie pozbawia ich lekkości. Płynność rasowa Trevora, który przez własnych dziadków postrzegany był jako biały (co było powodem, dla którego nigdy nie wymierzali mu kary za jego przewinienia, a dziadek nazywał go „panem”), przez system jako kolorowy, a przez kolegów w szkole – o ile tylko potrafił mówić ich językiem – jako czarny, chociaż przysparzała mu wielu cierpień opisywana jest w dość pogodny sposób. Gawędziarski styl tej książki jest porządkowany przez szersze problemy, jak język, rasa, religia czy edukacja. Pozwala to zrozumieć różnice, a więc i dokonywać porównań, między rasizmem w RPA a w innych, bardziej nam znanych, państwach. Już sama postawa Trevora różni się od tej obserwowanej wśród Afroamerykanów w jego wieku. Wyznanie o bezsensowności i braku logiki systemu, często powtarzające się w książce, jest trudne do wytropienia w jakiejkolwiek publikacji ze Stanów. Przesunięcie akcentu z tego, co jest społeczną, niepisaną normą (konstrukt rasy w USA) na to, co zostało odgórnie narzucone przez władze (RPA) zmienia postawę obywateli. Chociaż grożą im o wiele większe sankcje, łatwiej ludziom takim jak Trevor odrzucić głoszoną przez rząd filozofię wyższości białych – łatwiej zdemaskować luki i niezgodności w głoszonej doktrynie, tym bardziej, że ta oficjalnie przeszła już do historii. To, co po niej pozostało to braki w edukacji, nieufność społeczna i nierówności. Zetknięcie się przez polskiego czytelnika z nieznajomością historii drugiej wojny światowej czy Holokaustu budzi zdziwienie to jednak, jak pisze Noah, „przecież w tej sytuacji Zachód zbiera to, co zasiał. Brak kompleksów i poczucia niższości na tle rasy przekłada się także na skecze Trevora, w których kpi zarówno z zapędów kolonialnych Brytyjczyków, jak i wrażliwości na wszelkie przejawy rasizmu Afroamerykanów (którzy sami przenoszą swoją wyższościową postawę na relację z mieszkańcami państw afrykańskich[13]). Jego otwartość zjednuje sobie słuchaczy z różnych kontynentów, a słowa padające z jego ust, wydają się być łatwiej akceptowalne.
Łatwa do przeoczenia na księgarnianych półkach książka, spełnia wszystkie warunki lektury udanej: jest wciągająca, poruszająca, zabawna, pozbawiona patosu, a równocześnie bardzo bogata w treści, które w Polsce wciąż są mało znane. Zachód uparcie nie chce zauważyć, że państwa afrykańskie zyskują swój własny głos, a kontynent ten nie jest monolitem, ale konglomeratem różnorodnych, rozwijających się państw. Także myśl afrykańska rośnie w siłę i powoli dociera także do naszych brzegów. Już nie tylko Chinue Achebe czy Achille Mbembe, ale także Ngũgĩ wa Thiong’o, Celestin Monga i Souleymane Bachir Diagne zyskują rozpoznawalność. Twórczość dobrze znanej w Polsce Nigeryjki Chimamandy Ngozi Adichie gładko wchodzi do kultury popularnej, niosąc nadzieję na zdywersyfikowanie naszego postrzegania rzeczywistości. Może wreszcie dzięki wystąpieniom takich przedstawicieli krajów tego kontynentu jak Trevor Noah, Afryka przestanie nam się jawić jako kolorowe stroje i chylące się ku upadkowi szałasy z blachy falistej (obecne choćby w gettach Johannesburga, o czym można przeczytać w Nielegalnym, jednak zdecydowanie nadreprezentowane w produkcjach zachodnich), ale także rozwijające się metropolie i odrębna tradycja myślowa.
Bibliografia:
- Arnold Bianke, Państwo apartheidu, Warszawa 1986.
- Andrzej Gąsowski, RPA, Warszawa 2006.
- Judith Hayem, The Post-Apartheid Paradigm: Political Changes in South Africa since the end of Apartheid and How to Analyze them. Wykład z dnia 24.04.2018, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ, Kraków.
- Trevor Noah, Nielegalny. Moje dzieciństwo w Afryce, Warszawa 2018.
- Trevor Noah, Afraid of the Dark, Netflix 2017.
- Trevor Noah, African American, 2013.
- Trevor Noah, The Racists, 2012.
- You Laugh, But it’s True, reż. David Paul Meyer, Netflix 2011.
- W RPA obowiązuje jedenaście języków oficjalnych.↵
- A. Noah, Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA, Warszawa 2018, s. 332.↵
- Op. cit., s. 284.↵
- Op. cit., s. 324.↵
- T. Noah, African American, Los Angeles 2013.↵
- A. Gąsowski, RPA, Warszawa 2006, s. 27.↵
- Chodzi o Hottentot Code, zmuszający Khoisan do posiadania paszportów podpisanych przez lokalną władzę; za: A. Gąsowski, RPA, Warszawa 2006, s. 147.↵
- A. Bianke, Państwo apartheidu, Warszawa 1986, s. 37.↵
- Op. cit., s. 38.↵
- Op. cit., s. 46.↵
- Op. cit., s. 38.↵
- Chodzi o wprowadzone w latach 50. XX wieku Population Registration Act, Group Areas Act, Immorality Amendment Act, Bantu Educational Act, Supression of Communism Act. Za: Judith Hayem, The Post-Apartheid Paradigm: Political Changes in South Africa since the end of Apartheid and How to Analyze them. Wykład z dnia 24.04.2018, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ, Kraków.↵
- Patrz: Trevor Noah: Afraid of the Dark, Netflix 2017. Skecz, w którym Afroamerykanin wyraża chęć powrotu z Noah do ojczyzny.↵