Europejski Kongres Kultury, zorganizowany w drugim tygodniu września we Wrocławiu, był jedną z pierwszych ważnych inicjatyw w ramach polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, a jednocześnie odwoływał się do Kongresu Kultury Polskiej, zorganizowanego w Krakowie przed dwoma laty. Gdyby porównać oba te wydarzenia, widać przede wszystkim, że kultura to nie tylko establishment (z całym szacunkiem dla wielkich tuzów polskiej kultury), ale także różne głosy, formy działania alternatywnego, niskobudżetowe inicjatywy, wolontariat, subwersja. Wyjście poza lokalny kontekst i postawienie na różnorodność objawiło się także udziałem twórców obecnych raczej w kulturze światowej, niż ściśle polskiej, jak Krzysztof Wodiczko, czy Zbigniew Rybczyński, który właśnie we Wrocławiu pracuje nad swoim nowym studiem technologii wizualnych.
Najbardziej dobitnym tego przykładem był wykład inauguracyjny wygłoszony przez Zygmunta Baumana, w którym zaakcentowana była pochwała różnorodności. Nawiązały do tego warsztaty z cyklu Czytelnia, które prowadzili Katarzyna Bazarnik i Zenon Fajfer, przybliżające nie tylko koncepcję liberatury, ale także interaktywnego obcowania z literaturą, czy też po prostu pozwalające na nowo odkryć doświadczenie czytania. Jest to o tyle ciekawe, że czytanie jest jedną z czynności kulturowych, która jest zawsze osadzona w kontekście języka, a więc teoretycznie najtrudniej jest jej oddziaływać ponad podziałami narodowymi. Do tego problemu nawiązywał również Zygmunt Bauman, mówiąc o fuzji horyzontów, która sprzyja dążeniu do prawdy ponadśrodowiskowej, a w której europejskie „pomieszanie języków” przeszkadza, ponieważ uniemożliwia dostęp do wielu nieprzetłumaczonych lub nieprzetłumaczalnych treści.
Równie ciekawy był dobór dyskutantów, a niekiedy także moderatorów, w części konferencyjnej. W ramach panelu Wikianarchia starły się biegunowo różne poglądy Rickarda ‘Ricka’ Falkvinge z Partii Piratów i Olivera Herrgesella reprezentującego duży koncern medialny. Mediatorami w tym sporze byli prawnicy, w tym uczestniczący wcześniej w Kongresie Kultury Polskiej specjalista w zakresie prawa autorskiego, profesor Ryszard Markiewicz. W panelu Niebezpieczne związki wzięli udział m.in.: Zbigniew Libera i Fatos Lubonja, albański intelektualista, którego wieloletnie uwięzienie, za czasów reżimu Hodży, czyni go postacią niemal legendarną. Notabene, rodzina Lubonji wystąpiła w słynnym filmie Intervista-Finding the Words (1998), którego autorem jest Anri Sala i który to film został pokazany w Centrum Sztuki WRO. Panel Bajki robotów, dotyczący wizji przyszłości, które ufundowały dzisiejszą strukturę komunikacyjną i kulturową, rozpoczęła niezwykle ciekawa wypowiedź Richarda Barbrooka, autora książki Przyszłości wyobrażone. Barbrook mówił m.in. o de-komodyfikacji i dzieleniu się, jako istotnej wartości kultury. Pekka Himanen, Ryszard Kluszczyński i Alina Şerban reprezentowali różne aspekty podejścia do kultury cyfrowej i formatywnej mocy Internetu, wychodząc od swych własnych, naukowych i praktycznych doświadczeń.
Jednocześnie wydawało się, że w przestrzeni Wrocławia taki kongres jest czymś naturalnym, nieoddzielonym od życia miasta, mającego tak złożoną historię. Nawiązuje do niej praca Mirosława Bałki Wege zur Behandlung von Schmerzen, instalacja w formie fontanny o zamkniętym obiegu, w której szum czarnej substancji jest równie ważny, co surowy wygląd otoczenia i widoczne elementy technologii. Czarny płyn spływający do ogromnej metalowej kadzi, którą widzowie mogą obejść dookoła, wydaje się nie mieć źródła, widz nie może też zobaczyć wypełnionego zbiornika, którego skala budzi niepokój i zmienia proporcje wnętrza.
Prezentacje kongresowe, które można zaliczyć do sztuki, odzwierciedlały poniekąd współczesne jej, interdyscyplinarne oblicze. Zarówno instalacja Mirosława Bałki, jak i działania w pawilonie Emergency Room i Delay Museum, wystawa House of Change, czy polsko-ukraińska wystawa Art Training, odnosiły się do specyfiki miejsca, które sztuka może zmieniać, ale także do koncepcji bliskich sferze socjologii, historii, czy geografii humanistycznej. Drugim aspektem prócz odwołania do miejsca, rozumianego zarówno w skali jednostki, jak i w skali miasta, były działania aktywizujące uczestników, takie jak remiksy nadsyłane na konkurs Dock’s Docs Gdańsk Remix, czy re-enactment 1973 Massimo Furlana. Remiksy odnosić się mogły także do tematyki panelu Kultura z odzysku, której tematem poniekąd się stały, choć niemal nie pojawiły się z nim odniesienia do tak oczywistego i naturalnego kontekstu dla remiksu, jakim jest kultura cyfrowa. Dobrze, że uwidoczniło się przekonanie, że sztuka to już nie tylko twórczość w sensie kreacji ex nihilo, ale także przetwarzanie i współtworzenie, do czego odnosił się także panel Wikianarchia. Łączność między sensami, które wybrzmiewały w wystawach i warsztatach, a treścią paneli, powodowała, że nie było wyraźnych kryteriów dyscyplinarnych, nie dostrzegało się podziału na program główny i wydarzenia towarzyszące.
Ogromną zaletą wielogłosowej i multimedialnej struktury Kongresu było potraktowanie sztuk wizualnych nie tylko jako estetycznego ale marginalnego dodatku, lecz jako żywego i autonomicznego języka, równie ważnego, jak przekaz werbalny. Jednocześnie, inaczej niż w przypadku dużych konferencji, nie dominował profil ściśle naukowy. Niektórzy uczestnicy kongresu odbierali to krytycznie, twierdząc, że echo naukowej debaty ginie pod bardziej spektakularnymi wydarzeniami, jak wystawy, koncerty i w nieco festynowej atmosferze panującej na terenach wokół Hali Stulecia. Tym bardziej korzystna jest możliwość obejrzenia nagrań z poszczególnych paneli, które mogły umknąć uwadze uczestników wydarzeń bieżących, podczas trwania samego Kongresu. Również strona internetowa oraz materiały informacyjne są przejrzyste i estetyczne.
Na krytykę zasługuje jednak skomplikowana organizacja systemu rejestracji na poszczególne wydarzenia. Powodowało to wykluczające się wzajemnie wyjaśnienia w punkcie informacyjnym, biurokratyczne procedury skanowania wejściówek, konieczność ich pozyskiwania nawet w celu obejrzenia wystawy. To z pewnością utrudniało spontaniczny dostęp do wydarzeń kongresowych mieszkańcom Wrocławia i niezarejestrowanym wcześniej widzom. Aspekt spontanicznego udziału jest ważny, ponieważ we Wrocławiu widać było wyraźnie, że kultura to nie tylko twórcy. To także jej odbiorcy, zwłaszcza młodzi, a więc najbardziej otwarci na nowe doświadczenia: uczestnicy warsztatów z cyklu Reverse Pedagogy, We Are More, Czytelni i warsztatów muzycznych. To dyskutanci, widzowie filmów i spektakli teatralnych, z których najwięcej uwagi przyciągnęły: Poczekalnia.o i Tęczowa Trybuna 2012.
Wydarzenia kulturalne w ramach kongresu oscylowały między hermetyzmem tzw. wysokiej kultury a ludyczną rozrywką, którą zapewniły efektowne, pirotechniczne pokazy Groupe F, przyciągające widzów, którzy nie byli zainteresowani pozostałymi propozycjami programu Kongresu. Model Trickstera, któremu odpowiadali dobrani w ramach tego projektu artyści, pasowałby też do nie zaproszonej na Kongres Pomarańczowej Alternatywy, co poskutkowało happeningiem przed Halą Stulecia, ale, paradoksalnie, chyba lepiej wpisało się ono w etos tej grupy, niż formuła kombatanckiej pogadanki.
A zatem kongres kultury czy festyn kultury? Pytanie to jest także pytaniem o egalitaryzm we współczesnej kulturze, tak chętnie artykułowany przez organizatorów różnych interaktywnych wydarzeń i opisywany przez socjologów. Przykładem, niestety negatywnym, może być Kongres w komórce/Miasta w Komie, towarzysząca Kongresowi. Teza, że kultura to także amatorskie filmiki realizowane komórką jest już bardzo wtórna, a przy tym wpisuje się w kontrowersyjny z wielu powodów model produkowania treści UCG (user-generated content). Formuła zrealizowanych w ramach projektu filmików jest naiwna i choć może wydawać się urocza w swojej prostolinijności, to oglądanie ich jest jałowe. Jednak, mimo drobnych niedoskonałości, Kongres pozostawił dobre wrażenie. Kultura współtworzenia, kultura uczestnictwa, kultura daru i dzielenia się – to wszystko hasła, które, jak było widać, przyświecały twórcom i pomysłodawcom Kongresu i chyba się udało do nich odnieść, zarówno w samym przebiegu Kongresu, jak i wokół niego.