jak piszemy o sztuce?
Sposób pisania o sztuce zależy od przyjętej zasady patrzenia na sztukę. Każda zasada wymusza trochę inne pisanie. Dwie z nich – patrzenie poprzez opis i poszukiwanie istoty dzieła – nie opierają się na żadnych założeniach i są pełne światopoglądowej pokory. Przy takim patrzeniu na sztukę tekst może wychodzić bezpośrednio z dzieła, raz je opisując, raz poszukując jego istoty.
Ale może również zacząć się od wyjaśnienia metodologii takiego traktowania sztuki. Metoda istoty i metoda opisu mają pewne obszary wspólne, ale oddziela je intencja interpretacyjna. W wypadku istoty piszący ma “obowiązek” wskazać najważniejsze miejsce w dziele, ma otworzyć linię interpretacyjną. W wypadku opisu piszącemu nie wolno dokonywać żadnych wyborów, ma się starać być “inwentaryzatorem”, usiłującym zachować neutralność. Opis ma brzmieć naturalnie i spontanicznie – “podszedłem, opisałem”.
Pozostałe trzy metody opierają się na przyjętych założeniach. W jednej z nich założenie jest sugerowane przez dzieło, w dwóch pozostałych jest niezależne od dzieła, jest ogólnym założeniem w stosunku do sztuki; ustala wyimaginowaną funkcję sztuki.
Jeżeli naszą metodą patrzenia na sztukę jest założenie sugerowane przez dzieło, to tekst powinien się od niego zaczynać, ponieważ to założenie będzie głównym regulatorem interpretacji.
W wypadku założeń ogólnych, obligujących całą sztukę do określonych postaw, tekst nie powinien się od nich zaczynać. Ten rodzaj asekuracji niewiele wprawdzie pomoże, ale przynajmniej rozmyje bezczelność i bezzasadność takiego podejścia do sztuki. Rozpoczęcie tekstu od deklaracji ogólnego wymogu w stosunku do sztuki daje tekst cenzorski, kontroluje i rozlicza dzieło pod kątem poprawności przyjemnościowej czy ideologicznej. Trudno polecać te metody pisania o sztuce, chociażby dlatego, że nie o sztukę w nich chodzi. Trzeba jednak wiedzieć, że istnieje taki rodzaj postawy i znać jego pułapki. Każdy “reflektant” sztuki ma pewną skłonność do takich gestów, do “mówienia” sztuce po co i jak ma istnieć. Są to odruchy, które należy bezwzględnie niszczyć i dlatego należy umieć je rozpoznawać.
Wskazanych pięć metod pisania o sztuce trzyma się z dala od siebie i trudno tu mówić o wariantach pośrednich. To bardzo ułatwia problem opowiedzenia się za jedną z nich.
Wyjaśnienie czy uzasadnienie przyjętej metody pisania o sztuce może być pierwszą częścią tekstu. Wprowadzenie dłuższe niż kilkuzdaniowe służy najczęściej przejściu do szczegółów, dotyczących artysty czy dzieła, o którym jest tekst.
Druga część tekstu będzie bliższym podejściem do tematu monograficznego. Między “metodologicznym” początkiem a tą częścią tekstu przyjście może łagodne, wyprowadzone, albo – jeżeli początek jest bardzo ogólny – ostre, jakby zaczynające nowy tekst. Druga część tekstu określa tło krajobrazowe dzieła, o którym będziemy pisać.
Dzieło sztuki ma dwa źródła “genetyczne”: zewnętrzne, wynikające ze stanu świadomości sztuki i czasu oraz wewnętrzne, wynikające z osobowości artysty. Kombinacja tych genez powoduje, że dzieło sztuki staje się prywatnym odniesieniem do teraźniejszości. Oprócz tego jest grą artysty z własną osobowością i wieloma innymi rzeczami. Na tym etapie tekstu można podkreślić pewne elementy krajobrazu i wybrać pewne odniesienia dzieła. Można to opisać lub jedynie zasygnalizować jako bazę. Dużą ostrożność należy zachować przy supozycjach psychologicznych, bo tu jest najwięcej pułapek.
Mamy już dwie części tekstu. Pierwsza jest deklaracją metodologiczną, druga szkicem krajobrazu, do którego będzie się odnosiła tytułowa część tekstu. Trzecia część jest bezpośrednią operacją na wybranym temacie. Jest to anatomia tematu pod kątem zadeklarowanej metody i wskazanych wyborów. Ta część może być próbą udowodnienia postaw zaanonsowanych w dwóch pierwszych częściach. Jeżeli wybrana została metoda neutralna, ta część będzie próbą uobecnienia dzieła.
Zamknięcie tematu monograficznego wymaga powrotu do jakiejś ogólności. Ale po drodze może być wprowadzona jeszcze jedna część. Będzie to rodzaj konsumpcji dzieła czy dzieł, o których się pisze. Najogólniej będzie to wyznanie, w jaki sposób dane dzieło może być wypełnione treściami, które już nie mają nic wspólnego z artystą i w całości należą do patrzącego.
Tu są dwa warianty. Pokazać w jaki sposób “ja”, piszący o danym dziele staję się jego “artystą”, jak wygląda dzieło wypełnione moimi ideami. Rzecz niebezpieczna, aczkolwiek może być efektowna. W tym miejscu wymagane jest wyznanie detaliczne, a przy czymś takim niezwykle trudno uniknąć kiczowatości. Wariant drugi pozwala na większą ogólność. Jest popchnięciem czytelnika w stronę własnych wypełnień. Ważne jest tutaj wskazanie miejsc dzieła poddających się uniwersalizacji, wskazanie otwartych punktów struktury. Oczywiście, żeby takich rad udzielać, trzeba wcześniej, “w ukryciu” dokonać własnego wypełnienia (najlepiej na piśmie).
Teraz przychodzi moment “opuszczenia” tekstu. Trzeba wyjść z tematu i przejść do obszarów szerszych – zahaczyć o całą twórczość danego artysty albo odnieść ją do cudzej sztuki, w jakiś sposób porównywalnej z tym, o czym piszemy.