Andrzej Wajda, autor opinii o planie Hausnera, że jest to „plan Balcerowicza dla kultury”, wypowiadał się w II panelu plenarnym (Ile państwa w kulturze: rząd, samorząd czy społeczeństwo obywatelskie?) na temat podziałów w sferze twórców kultury i wskazywał na nieobecność na Kongresie twórców kultury niezależnej. Porównywał aktualny Kongres z tym z roku 1981, kiedy podziały przebiegały w inny sposób, głównie związany z kontekstem politycznym, natomiast współczesne podziały wyznacza przede wszystkim możliwość dostępu do środków. Krytykował również telewizję publiczną, parafrazując tytuł panelu: „Ile jest państwa w TVP? Ile się da!”. Odczytał również list, będący manifestem środowiska filmowego. Problem inicjatyw obywatelskich i kreatywności podjął Jan Szomburg, mówiąc, że nie da się wypracować w społeczeństwie postaw kreatywnych, dopóki w szkołach młodzież uczy się pod testy i szablony.
Aktywne uczestnictwo w sympozjum Status prawny twórcy i dzieła sztuki, skłania mnie do krótkiego podsumowania na jego temat. Zostało ono umieszczone w grupie sympozjów pod tytułem Ile państwa w kulturze: rząd, samorząd czy społeczeństwo obywatelskie? Referat Jarosława Lipszyca wywołał gwałtowne reakcje słuchaczy i zainicjował dyskusję o prawie autorskim, która z sali obrad przeniosła się w kuluary, a następnie do Internetu. Tekst referatu dotyczył kontrowersji wokół zmieniającego się statusu twórcy w świecie mediów cyfrowych, poruszając różne aspekty rozumienia pojęcia twórczości. Twórczość w kontekście Internetu, a zwłaszcza społecznościowych narzędzi Web 2.0, okazuje się być dostępna dla wszystkich, co rodzi napięcia wokół kwestii praw autorskich. Lipszyc postulował zmiany w tym zakresie, dotyczące również pola edukacji, a zwłaszcza swobodnego dostępu do treści kulturowych, które z powodu obecnie obowiązującego prawa autorskiego, nie spełniają swej edukacyjnej roli. Mój komentarz do referatu miał formę prezentacji wizualnej, pokazującej jak w świecie sztuki mediów elektronicznych, a zwłaszcza w środowisku sztuki Internetu, wyłania się problem remiksu, powtórzenia i powielania istniejących już dzieł sztuki. Wybrałam taki wątek, ponieważ sztuka często wyprzedza życie, kierując swoje intuicje w stronę zagadnień, które dopiero za jakiś czas staną się dostrzegalne. Dlatego uważam, że warto przyglądać się także samej sztuce, kontynuując rozmowę o niej, na podstawie zarysowanych na Kongresie problemów. Nie chodzi o abstrahowanie od powiązań z szerszym kontekstem kultury, ponieważ byłoby naiwnością nie dostrzegać jej powiązań. Dyskurs sztuki jest na tyle bogaty, że może być rozpatrywany bardziej szczegółowo, nie tylko w ogólnym kontekście kultury. Jednak wątek sztuk wizualnych, jako dziedzina mi najbliższa, pozostawił u mnie wrażenie pewnego niedosytu. Wybrałam sympozja, których tematyka zapowiadała dyskusję o zagadnieniach sztuki współczesnej, a zwłaszcza moderowane przez Andę Rottenberg sympozjum: Nowe konteksty dla sztuk wizualnych, którego uczestnicy odnieśli się do zagadnień estetycznych, poruszonych w referacie A. M. Potockiej, obserwowanych z innej, niż akademicka perspektywy. Dyskutowano problem mitu artysty, jako „pięknej osobowości”. Artur Żmijewski komentując tezy referatu głównego, stwierdził, że artysta winien spełniać rolę „przezroczystego oka” w pozaartystycznej rzeczywistości. Polemizował z nim Wilhelm Sasnal, mówiąc, że należy rozdzielić postawy artysty i obywatela, a sztuka może być zawodem, ale nie powinna być aktem politycznym. Panel rozwinął się interesująco, szkoda jednak, że nie podjęto próby bardziej szczegółowego określenia tytułowych nowych kontekstów, zwłaszcza w świetle protestów, jakie wywołało w krakowskiej dzielnicy Podgórze umieszczenie w przestrzeni publicznej pracy Mirosława Bałki Auschwitzwieliczka1. W powszechnym odczuciu nowe konteksty sztuki często utożsamiane są z nowymi mediami komunikacji, a przecież o wartości projektu artystycznego nie stanowi wyłącznie innowacyjność technologiczna. Widać też, że często nawet konteksty wydawałoby się, zapoznane i „oswojone” przez publiczność, wywołują kontrowersje. Kolejne sympozjum, którego tytuł mnie zainteresował, to: Rynek dzieł sztuki. Komercjalizacja i prywatyzacja w obszarze kultury. Artysta czy manager? Dzieło czy produkt? Zwrócono uwagę, że to raczej globalny rynek sztuki wypromował polską sztukę na świecie, nie uczyniła tego natomiast oparta o świadomą i dalekowzroczną koncepcję polska polityka kulturalna. Prezentowane zagadnienia dotyczyły nie tylko środowiska polskiego, także Adam Szymczyk podzielił się swoimi doświadczeniami z pracy w Kunsthalle w Bazylei. Ciekawe początkowo, wątki sztuki, zostały niestety całkowicie zdominowane przez problemy budżetowe, natomiast dwa ostatnie pytania zawarte w tytule, nie doczekały się odniesienia w dyskusji.
W panelach podsumowujących pojawiło się również wiele ciekawych tez. Piotr Piotrowski przywołał spory na linii ekonomia-kultura i przypomniał, że język kultury to często język wartości krytycznych wobec świata. Agnieszka Holland zaprezentowała projekt Karty Kultury i postulaty oraz skład utworzonego przez kilkudziesięciu znaczących twórców z różnych dziedzin – Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych. Podjęto także uchwałę – zaakceptowaną przez aklamację, o skierowaniu do Ministerstwa Kultury postulatu o przekazywaniu na kulturę 1% budżetu. Wizja kultury w roku 2030, którą zaprezentował Michał Boni, również okazała się przekonywująca, choć naturalnie, jest to tylko prognoza. Kongres Kultury Polskiej koncentrował się na napięciach obecnych na styku państwa i kultury, co dogłębnie zostało omówione w trakcie panelowych dyskusji plenarnych a także równoległych sympozjach. Mimo sporów, kontrowersji i często niedostatecznego poruszenia niektórych zagadnień, dobrze się stało, że 20 lat po roku 1989 odbyła się taka debata z udziałem ludzi z różnych środowisk, w różny sposób zaangażowanych w tworzenie i funkcjonowanie kultury.