Z pisarstwem Herty Müller już od kilku lat mamy możliwość zapoznać się dzięki inicjatywie Wydawnictwa Czarne, jedynego wydawcy twórczości pisarki w Polsce. Dotychczas ukazały się: Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie, Głód i jedwab, Lis już wtedy był myśliwym, Sercątko, Dziś wolałabym siebie nie spotkać, Król kłania się i zabija, Niziny, w przygotowaniu jest powieść o roboczym tytule Huśtawka oddechu. Książki Müller spotkały się z szerokim odzewem, mimo, że poruszają tematy przykre, trudne, skupione głównie wokół posttotalitarnej traumy pokolenia żyjącego w cieniu Securitate, ludzi powojennej komunistycznej Rumunii. Wszystkie wymienione powieści dotykają podobnych spraw, opierają się na zbliżonych wątkach, mówią o borykaniu się z rzeczywistością niezwykle niszczycielskiej transformacji dwudziestowiecznego komunizmu.
Herta Müller, jako jedna z niewielu pisarek współczesnych, potrafi w sposób niebywale kunsztowny wykorzystać grozę własnego intymnego świata, projektując postaci i fabułę. Książki autorki odurzają chaotyczną narracją, pełnią obrazów, osobliwością symboli, jaskrawym weryzmem, gdzie naprężenie potęguje nie złożoność intrygi, ale gromadzenie scen obfitych i męczących, albo zdają się być skonstruowane z nieruchomych odsłon, które rozdziera wewnętrzne napięcie powodowane przez podejrzliwość, niepewność, trwogę, chwiejność egzystencji w tak ułomnym czasie, jakim była dyktatura Ceausescu.
Proza Müller jest więc przede wszystkim autobiograficzna. Pisarstwo to wyrosło na doświadczeniach życiowych autorki, ale również na rumuńskich piosenkach i wierszach, na symbolice ludowej, na mitach propagandy komunistycznej. Osobisty charakter prozy Müller wynika z tego, że, jak sama wspomina niejednokrotnie, doświadczenie życia w rumuńskim Banacie, w mniejszości niemieckiej, prymitywnej społeczności wiejskiej, zdominowanej przez „nieprzetrawiony narodowy socjalizm”, w czasie rządów Ceausescu, pozostanie w pisarce na zawsze, ma i będzie miało wpływ na jej twórczość1.
Jednak pisarstwo Herty Müller nie wzywa do rozliczenia z przeszłością, ale przede wszystkim unaocznia i skupia się na ludzkich emocjach, smutnych, przykrych, przygnębiających. To autobiograficzna proza pochodząca „z pomiędzy” Niemiec i Rumunii, poruszająca najnowszą historię rumuńsko-niemiecką, ukazuje świat widziany oczyma człowieka, należącego do pokolenia ludzi ukształtowanych przez reżim. Z książek Müller wyłania się więc rumuński świat mniejszości niemieckiej, szarość, obcość, druzgocząca i paraliżująca wrogość miast, wsi, prowincji, wszechogarniające znużenie, zdarzenia, na które nie można mieć wpływu, przyroda obojętna i przez to straszna. Wspomnienia dzieciństwa nie mają w sobie nic z arkadyjskości, nie niosą otuchy, lecz kolejne wizje grozy, dopełniające obraz świata zamkniętego, więżącego jak beczka Pandory ze wszystkimi swoimi okropnościami, i społeczeństwa zniewolonego, które poddawane jest ciągłemu niszczeniu przez terror. Müller zbliża się do tradycji austriackiej zwanej Anti–Heimatliteratur, odżegnującej się od gloryfikowania okresu dziecięctwa i powiązanego z nim obrazu kojącej przyrody, jako idylli niosącej otuchę w dojrzałym życiu. Wspomnienia pisarki są straszne, traumatyczne, nie do uwierzenia, właściwie nie ma w nich dzieciństwa. Jest tylko „wyprawa do piekieł”, jako inicjacja, nie pozbawiona mitologizacji, ale katastrofalnie zderzająca się z szarą rzeczywistością reżimu.
Herta Müller wie, że konfrontacja z przeszłością, złą przeszłością, pełną uśpionych zdarzeń, nigdy nie jest łatwa. Wnikanie we własną psychikę, własną pamięć, w minione dzieciństwo, jest drążeniem w niebezpiecznych emocjach, niesie ze sobą groźbę zbudzenia dawno zastygłych demonów, wydobycia na światło dzienne tego, co być może chciało pogrzebać się w ruinach pamięci. Müller zdaje się jednak sięgać dalej i głębiej, mówiąc o tamtych uczuciach i wydarzeniach w sposób nowy, przykry, przerażający i nieprawdopodobnie prawdziwy. Walka z totalitaryzmem z góry skazana na porażkę, walka z wiatrakami mielącymi zatęchłe powietrze przeszłości pod rządami dyktatury Ceausescu, jest mimo wszystko zwycięstwem odwagi w obliczu strachu. I twarda, ciężka, odurzająca, brzemienna grozą proza Müller zdaje się o tym strachu mówić bez przerażenia. Może budzi uśpione, a może mówi o tym, co nigdy nie zasnęło i nie zostało zapomniane. Jednak nie wynika to z tego, że Müller, jako pisarka, lubi pisać o tym, co ją spotkało, ale z tego, że pisać o tym musi: „Strach przed zdaniem, niechęć do pisania – niemal odraza – to jedyny powód, dla którego to robię. Bo pisanie jest przeciwieństwem życia. Kiedy piszę, w pewnym sensie nie istnieję. Jako osobie nie wolno mi się sobą zajmować. Zazwyczaj nie pracuję nad książką zbyt długo, bo nie mogę znieść tego napięcia. Pisząc, muszę przebywać tam, gdzie jestem wewnętrznie najbardziej zraniona, w przeciwnym razie w ogóle nie musiałabym pisać”2.
Proza Herty Müller nie łaknie sensacji. Jest relacją dziwnie poetycką, o dawnym życiu, o życiu pozornie już nieistniejącym, ale w rzeczywistości wszechobecnym. Pisarka uzyskuje w swoich utworach doskonałą równowagę między fabularną a poetycką prozą, jej książki, wykorzystują cechy tradycyjnej literatury, ale wybiegają dalej, w bardziej nowoczesne środki wyrazu, nowe konstrukcje słowne, niebanalne zestawienia. Sama Herta Müller powiedziała w jednym z wywiadów: „Słowa wiedzą lepiej. Nie planuję konstrukcji z góry. Kiedy tworzę zdania, jestem kimś innym, jestem w środku. Nagle pojawiają się słowa, które wyzwalają nową energię, budują konstrukcję inną, niż sobie wyobrażałam wcześniej”3
Proza Müller, mimo wypracowanego i rozpoznawalnego języka, jest w pewnym sensie związana z poetyką naturalizmu. Nie wpisuje się jednak do końca w ten klasyczny nurt powieści, relacjonując losy bohaterów osadzonych w okresie dyktatury Ceausescu pozostawia wiele niedomówień, jak i tamten czas, pozbawiony pewności, jasności, przekłamany i nigdy nie dopowiedziany do końca. Ale proza ta mówi też bardzo wiele: oszałamia reminiscencjami z dzieciństwa, absolutnym wymiarem strachu, nie opuszczającą myślą o wyzwoleniu przez samobójstwo (to myśl, która niekiedy trzyma przy życiu), wreszcie symboliką nietypową, specyficzną, próbującą uchwycić sedno totalitaryzmu, atmosferę przepełnionej grozą egzystencji w okresie realnego socjalizmu rumuńskiego. Dyktatura Ceausescu miała niemal zdolność „zawłaszczyć i wprząc w służbę totalitarnego panowania słowa i rzeczy, przyrodę i mury miasta”4.
Nieodzowny przejaw tego znajdujemy w książkach Müller. Atmosferę swej prozy pisarka buduje mocą poetyckich opisów miast, otaczających bohaterów miejsc pracy, rozrywki, przyrody. Zdarzenia, także istotne, nie intensyfikują jednak apatycznego klimatu, przygniatającej aury prozy, można odnieść wrażenie, że beznadzieja ogarnia nie tylko ludzi, ale i przedmioty. Pozornie szczęśliwe zakończenie, ucieczka czy upadek dyktatury, nie niosą ze sobą żadnej ulgi w obliczu świadomości, że nawet takie zdarzenia nie zmienią ludzkiej mentalności, że społeczeństwo nieodwracalnie naznaczone jest przez totalitaryzm, przesiąknięte nim na wskroś.
Paweł Soszyński w swojej recenzji powieści Dziś wolałabym siebie nie spotkać na łamach „Gazety Wyborczej” zdefiniował najistotniejsze cechy pisarstwa Herty Müller: „Przede wszystkim styl: pośpieszny, gorączkowy i niepokojący. Język, jak i chaotyczna, poszarpana narracja, jest jednocześnie próbą ucieczki przed szaleństwem, jak i jego odbiciem, pomieszaniem obrazów, czasów, sytuacji niby oczywistych, a jednak napełnionych jakimś podskórnym napięciem. Świat prozy Müller jest nieudany, pomieszany jak w malignie; to rzeczywistość zasupłanych ze sobą przedmiotów i osób. (…) Lektura tej powieści jest doświadczeniem intensywnym, starciem z intuicją, której nie pozwalamy dojść w nas do głosu. Jednak Müller doprowadza ją do fabularnej ostateczności, poetyckiego okrucieństwa – miejsca, z którego nie ma już odwrotu, w którym świat traci swój realny kształt, staje się oszustwem, zmową przedmiotów, ludzi żywych i umarłych – moralnym paradoksem”5.
Język literacki Müller jest istotnie surowy, cechują go krótkie zdania, oparte na zaskakujących kombinacjach, posiadające nadzwyczaj ekspresywną siłę oddziaływania. To proza stanowcza, która nie waha się, nie wątpi, rodzi się z gniewu wobec absurdalnej niesprawiedliwości, a gniew ten jest zimny i straszny – nie osądza, nie ocenia, ale mówi prawdę, odsłania, dzieląc się z czytelnikiem trudnymi, a przecież bardzo osobistymi doświadczeniami. Precyzyjna, ostra i równocześnie poetycka proza, bezlitosna, odważna, gniewna, bez kompromisów opisuje zło świata rumuńskiego, bez strachu naraża się rumuńskim mniejszościom narodowym i bez skrupułów rani czytelnika. Andrzej Stasiuk wyraził opinię, że powieściowy świat Herty Müller „to świat w stanie zagłady. Zaludniają go żywe trupy albo ludzie duchowo okaleczeni, zwyrodniali. (…) Jej książki są napisane niezwykle poetyckim, pięknym językiem, a jednocześnie przypominają halucynację, chory sen”6. Ale w tym języku pozornie zdawkowym, ale dokładnym, każde zdanie jest istotne, każda fraza nieodzowna, każde słowo konieczne.
Müller nie ogranicza się jednak do opisu reżimu Ceausescu i mechanizmu działania organów władzy. Koncentruje się na człowieku, na jego beznadziejnym i podszytym strachem życiu, bez wzniosłych wydarzeń, makabrycznie monotonnym, pełnym goryczy, na człowieku próbującym w błahych sprawach szukać pocieszenia; zaś w obliczu rozpadu komunistycznej rzeczywistości, pojmującego rozpad rzeczywistości w ogóle: „po przełomie świat się nie scala na nowo, nie ma nowego porządku, tylko zamiana miejsc”7. Tym samym proza Müller to losy „wykorzenionych”, niezwykle przytłaczające, zatrważające świadectwo życia w Europie środkowej, w powojennej Europie, a przecież ciągle nękanej przez upiory wojny. Nie przynosi ukojenia ani ulgi, to literatura trudna, dotkliwa, dźwiga przygnębiającą prawdę o przemocy fizycznej, psychicznej, o nieodłącznym strachu, o tożsamości, obcości w banackiej ojczyźnie. Swoich bohaterów Müller nie idealizuje, nie tłumaczy, potęguje ich obcość, paraliżuje ich transformacją i zapowiedzią zagrożeń, analizą procesu odchodzenia, w przyjaźni, w miłości, w nadziei – w życiu. Zarysowuje sylwetki postaci dość szkicowo, ale wyraziście, nadaje nowe znaczenia słowom, uczuciom, przedmiotom, w których rumuński człowiek szuka stałości. Ale los bohaterów Müller, nawet w momencie odzyskania wolności, naznaczony jest latami życia w udręce totalitaryzmu, mimo ucieczki przegrywają z oprawcami, dlatego, że nie potrafią rozliczyć się z przeszłością w sposób ostateczny.
Wszystkie książki Herty Müller dotykają doświadczeń nabytych w okresie rumuńskiej dyktatury Cauecescu – tchnie z nich, jak zimny oddech, nieustanny lęk przed represjami komunistów, przed infiltrującą życie Securitate, strach prowadzący do obłędu „wykorzenionych”. Proza Müller skupia się głównie na formie totalitaryzmu, którą pisarka poznała bezpośrednio, niemniej jednak wczesne życie Müller zdeterminowane było nie tylko stalinizmem, ale także spuścizną nazizmu w postaci niemal zmitologizowanej. Pisarka otarła się o nazizm nie jako jego ofiara, ale jako potomkini tych, którzy system totalitarny tworzyli i sama wspomina, że ciekawi ją fenomen ideologii totalitarnej NSDAP: „Wiele czytam o narodowym socjalizmie. Już pod koniec lat 60. ten temat stał się ważny dla mojego pokolenia. Chciałabym wiedzieć, na czym polegała siła przyciągania nazizmu, skoro mój własny ojciec znalazł się w NSDAP”8.
Prozę Müller nieodzownie więc cechuje uniwersalizm, to literatura o każdym totalitaryzmie, gdyż poruszając problematykę jakiegokolwiek krzywdzącego systemu politycznego, porusza tak naprawdę problematykę uwikłanego weń człowieka: ludzie nękani reżimem są zawsze i wszędzie tymi samymi ludźmi, w każdych czasach i miejscach, to po prostu świat pokoleń ukształtowany przez XX wieczne dyktatury. Jednak dzięki Müller kilka z tych osób, ożywionych w jej książkach, w jej wspomnieniach, ofiar represji – przestaje być anonimowymi.
Pisarka nie zapomina też, że w istocie niewiele czasu upłynęło od obalenia wspomnianych form reżimu, zaś myśl o nich wciąż jest obecna w pamięci wielu ludzi: „Myślę, że indywidualne doświadczenia są w pewnym sensie równoważne, niezależnie od tego, gdzie i jak się je zdobywało. A jednocześnie są nieprzekładalne i nieporównywalne. Należą do każdego z osobna. Z drugiej strony gdzieś się spotykają”9. Autorka podkreśla jednak w tym samym wywiadzie, że według niej „nie istnieje wynikające z doświadczenia totalitaryzmów poczucie wspólnoty”10.
Dowodem talentu pisarskiego Herty Müller, która „łącząc intensywność poezji i szczerość prozy przedstawia świat wykorzenionych”11, ale posiada również umiejętność wszechstronnego i dogłębnego przenikania istoty ludzkiej i mechanizmów rządzących zniewoloną pod każdą postacią rzeczywistością, są liczne nagrody w dziedzinie literatury i przede wszystkim tegoroczna literacka Nagroda Nobla.
3 comments
Czy faktycznie można tak podzielić siebie na dwa kawałki? Jeden “kawałek” opowiada o traumie jednego ustroju totalitarnego. Drugi “kawałek” dotyczący ojca SS-mana – synonimu zła i drugiego systemu totalitarnego – pozostaje tak długo bez głębszej analizy. Dlaczego? Nie wiem czy to pytanie, czy refleksja…
Trudno mi ocenić twórczość Herty Muller, gdyż dotychczas nie czytałem jej książek i nie zamierzam oceniać, czy nagroda jest słuszna, czy nie. (Staram się właśnie dowiedzieć, czy warto je czytać.) Skłaniam się jednak trochę ku innemu spostrzeżeniu. Otóż nagrody ogólnie przestają w ostatnich czasach mieć znaczenie, jakie dotychczas przynajmniej staraliśmy się im przypisywać. Nagrody wydają się stawać coraz bardziej uwikłane w rozmaite gry polityczne. Nagroda wydaje się być przyznawana tak, aby zamierzony cel (nagradzających?, ich mocodawców?, dobry?, zły?), który jeszcze nie został – powiedzmy – wdrożony w życie lub przynajmniej w funkcjonowanie “medialne” nagle stał się faktem – o właśnie: “faktem medialnym”. Niekoniecznie prawdziwym, ale już narzucającym dużym masom pewien sposób myślenia. Idee lub ideologie można propagować również w ten sposób.
To zaczyna być podobne do konkursów “Miss”. Nie wiem dlaczego, zawsze we “właściwym” momencie wygrywają reprezentantki państw, które należy za coś nagrodzić? Wedle światopoglądu tych, co nagrody przyznają oczywiście. A jakby inaczej ;-)
Comments are closed.