II. Wystawa jesienna
Początki galerii sięgają 1960 roku, kiedy za sprawą inicjatywy bielskiego oddziału ZPAP powołano do istnienia Pawilon Plastyków. Historia przekształceń placówki na przestrzeni czasu jest pisana od „schroniska” dla lokalnych twórców, do jednej z najciekawszych instytucji wystawienniczych w kraju, której udziałem są ważne propozycje kuratorskie, przegląd malarstwa, targi sztuki i wydawnictwa. Dzisiaj akcją Kuśmirowskiego Galeria udowadnia ciągłość swoich dziejów i bez kompleksów czerpie z nich siłę.
Wystawa jesienna nie jest propozycją edukacyjną. Nie ma struktury ani funkcji skansenu. Artysta pozornie rekonstruuje przeszłość, a faktycznie nią manipuluje. Na wystawie łudząco podobnej do tych z początku lat 60., umieszcza dzieła późniejsze. Konstruuje ahistoryczną narrację, nie przywołuje konkretnej wystawy, lecz symuluje atmosferę podobną do dawnej, czytelnej na źródłach ikonograficznych sprzed wielu lat.
Kuśmirowski publikując w materiałach promocyjnych wystawy fotografię z 1962 roku, która ukazuje wnętrze Pawilonu z wystawą grafik Ferdynanda Szypuły, postawił ją w pozycji jednego z głównych źródeł do poczynionej imitacji3. Wystawę zbudował według podobnej kompozycji, odszukał również niektóre dzieła widoczne na starym zdjęciu. Obraz stał się dla projektu powodem refleksji, ale zarówno refleksja jak i sam obraz wyjściowy odbiciem rzeczywistości minionej nie są. Obraz sprowokował kuratora do przepisania historii z błędami. Pokusił o grę z reprezentacją składników dawnej kultury materialnej oraz o igraszkę z pamięcią indywidualną i zbiorową.
Intencjonalny wybór tylko niektórych składników przeszłości w celu ponownego ich przetworzenia koresponduje z charakterem procesu świętowania i związanym z nim wybiórczym przywoływaniem przeszłości. Projekt chce w oczywisty sposób zaprzeczać możliwościom obiektywnego poznania przeszłości. Uświadamia, że każdy wybór faktów jest interpretacją dziejów, a i wiele faktów ma w sobie pokłady do pozytywnej i negatywnej interpretacji. Pokazuje jak bardzo aparat krytyczny bywa względny i ostatecznie nieprzydatny.
Wystawa jesienna sugeruje, że odwrócenie ciągu przyczynowo skutkowego – cofnięcie się w czasie, w całym swoim paradoksie jest procesem o nieznanych konsekwencjach. Ten projekt jest dekompozycją ciągów logicznych i kierunków codziennego myślenia. Wiadomo, że nie możemy przenieść się w czasie, ale mamy środki ku temu, aby odtworzyć, chociaż namiastkę tamtej, dawnej atmosfery.
Rekonstrukcja pamięci miejsca według Kuśmirowskiego jest obarczona błędem, który pojawia się w fazie percepcji źródeł i zapośredniczenia ich przez strukturę medialną. Nie sposób idealnie odtworzyć atmosferę Pawilonu, która nawet w pamięci osób, dla których była niegdyś żywa, przez półwiecze zmieniła się zasadniczo. Efekt finalny jest nostalgiczny i ewokuje poczucie obecności w wehikule czasu, z pomocą którego do przeszłości wkroczyć jednak nie sposób – można jedynie ją oglądać przez zaparowaną szybę. W przypływie kolejnej refleksji zdajemy sobie sprawę, że świat się zmienił, a rzeczywistość Kuśmirowskiego jest atrapą niedostępnego już stanu.
Zawiesista atmosfera, ciężka do jednoznacznej klasyfikacji, unosi się nad tym projektem. Trudno byłoby wyrokować, że wystawy, które zainspirowały kopię Kuśmirowskiego były z gruntu złe. W swoim miejscu i czasie byłyby pewnie neutralne, czasem lepsze, czasem gorsze. Może wzbudzały żywe dyskusje, może dla kogoś były odkryciem. Świadomość dzisiejsza też ich nie dyskwalifikuje, bo pozwala na czytanie w oderwaniu od współczesności, przez pryzmat dyskursu historycznego.
Podobnie nie ma podstaw do określenia stosunku artysty do tej przeszłości. Czy jest on ironiczny, krytyczny czy pochlebny? Zdając sobie sprawę z tej mistyfikacji, również widz ma trudności w ocenie przeszłości. Zresztą to raczej nie przeszłość tutaj powinna podlegać ocenie, lecz wspomnienie o niej, obrazy i iluzje. Analogiczny problem zachodzi w stosunku do sztuki i instytucji sztuki w okresie PRL-u, którą trudno jednoznacznie ocenić i klasyfikować z perspektywy zupełnie innego kraju, innej świadomości, innych pragnień i marzeń.