Jednak nie wystarczy umieszczenie paru przekleństw, wulgaryzmów czy niestosowności, żeby nazwać poezję niegrzeczną. Nie wystarczy odejście od konwencjonalnej kobiecości. Co wyróżnia stylistykę „niegrzecznych”? A to, że nie lubią przestrzegać form, co najwyżej lubią się z nich naigrywać. Że są otwarte na rejestry wszystkich dyskursów. Że nie dzielą poezji na wysoką i niską. Że nie próbują stworzyć form doskonałych. Całość jest dla nich ważniejsza od konkretnego wiersza. Rozlewność. Pewna niedbałość stylu. Niepoprawność. W tym sensie możemy powiedzieć, że poezja polska (a raczej pewien jej odłam) jest konstruktem przedsiębiorczych śmieciarek, które na salony wchodzą dzięki segregacji językowych odpadów lub „niestrawionych resztek”. Tego określenia używa w swych wierszach inna buntująca się poetka, Maria Cyranowicz: a kiedy jesz mi z ręki to nie odgryź palca/ i nie gryź się gryź cokolwiek/ tylko nie gryź ścian/ nie przejmuj się to wszystko/ jednorazowy chleb/ a reszta niestrawione resztki. W innym wierszu Cyranowicz pojawia się manifest rodem z eseistyki Virginii Woolf:
nikogo_nie_ma_w_domu_zamykam_dr
zwi_i_myślę_teraz_wolno_mi_myśl
eć_o_wszystkich_zakazanych
czynnościach
Jedną z zakazanych czynności jest pisanie – nawet do dzisiaj kobiety to odczuwają, w dyskretny i nie do końca uświadomiony sposób, ale jednak (patrz: wywiady z Sylwią Chutnik).
Dwie najbardziej niegrzeczne książki poetyckie, które ukazały się ostatnimi czasy, to poematy
– Utwór o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff i Biała książka Bianki Rolando. Już sama ta wizja – kobiety piszącej poemat – w zestawieniu z trójką naszych wieszczów – wydaje się obrazoburcza. Zamiast Dziadów mamy Białą Książkę, zamiast Nie-boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego – Utwór o Matce i Ojczyźnie. Do kompletu brakuje tylko trzeciego poematu i trzeciej wieszczki, która może już gdzieś tam siedzi nad klawiaturą i przygotowuje swój poetycki manifest.
Gdy tylko ukazała się Biała książka Bianki Rolando, natychmiast pojawiły się recenzje, w których piętnowano kulawy rytm całości, zarzucano jej pieśniom chropawość, arytmiczność i pretensjonalność. Krytycy rzucili się wykreślać z jej tomu frazy, piętnować rzekomą miałkość i watę słowną, pomiędzy którą – jak łaskawie przyznawano – czasem połyskują perełki czystej poezji. W zabawny sposób zaczęło to w pewnym momencie przypominać dyskusję toczoną nad dziełami romantyków i wypowiedzi Śniadeckiego, który pisał W prawidłach Horacego widzę wzór prawdy i piękności, widzę znajome świata i poruszeń ludzkich, widzę sztukę wypolerowanego nauką… i zaciekle protestował przeciwko odrzucaniu zasad klasycznych, zarzucał romantykom niepoprawność poetycką. Nie można jednak powiedzieć, że Biała książka (podobnie jak kiedyś pierwsze dzieła Mickiewicza) została niedoceniona, zarówno przez czytelników, jak i przez literaturoznawców. Głos zabrali najwięksi – Śliwiński pisał, że Bianka porywa się na rzeczy niepopularne – tak bardzo niepopularne, jak tylko niepopularny mógłby (potencjalnie) stać się ponadtrzystustronicowy poemat o śmierci i zaświatach. Krytycy podkreślali bogactwo metaforyki, odważną konstrukcję, teologiczną oryginalność poematu. Druga książka, która ukazała się rok wcześniej – Utwór o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff – również miała rewolucyjny, choć pod innym względem, charakter Jak pisały w posłowiu Maria Janion i Izabela Filipiak, Opisanie matki przez córkę to zadanie ryzykowne (jeśli zdradzimy matkę, to kto nam zostanie?) i społecznie mało aprobowane (konsensus społeczny mówi, że matkę trzeba szanować), a wreszcie obrazoburcze.
Wątpliwości budzi również sam gatunek – co to za forma? Opera, oratorium, poemat na głosy, w którym wysokie miesza się z niskim, a podniosły ton z ironią, kpiną i żartem? Książka ożywia i reinterpretuje mit o Korze i Demeter, przywraca też (w ironicznej wersji) romantyczny temat, jakim jest Ojczyzna.
Przeciw wolności plantatorka, ona
Ma uprawy CIERPIENIA oraz MACIERZYŃSTWA
Które podobno jest z natury dobre. Tak
Przyozdobiona pąkiem niewinności,
Jak ciężkozbrojne legiony Rzymu, jak armada Królów Katolickich,
Jak wąż Luftwaffe pierzasty,
Prze naprzód pikuje i wznosi się w górę. Na grozę długimi wywija jęzory.
(Plantacja przeciwko wolności)
W co uderzają kobiety piszące poematy? W „męską” metafizykę; w rodzinę – w rzecz dla siebie najintymniejszą, związek matki z córką; w relacje damsko-damskie i damsko-męskie. Dlaczego wybierają akurat formę poematu? Być może, jak u Bianki – by rozpocząć walkę o przewodnictwo:
Wysyłam posłańców z nożami kuchennymi
z nożyczkami zaostrzonymi na szorstkościach
by rozpocząć walkę o przewodnictwo, uranio
Rywalizujemy, która z nas bardziej zdeformowana
(Pieśń piętnasta, Drugi front walki z uranią)
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni, gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni, śpiewa Kult. Jeżeli istnieli wcześniej jacyś rodzice/ dzieci, ze względu na których kobiety musiały się hamować, teraz najwidoczniej są na egzystencjalnych wakacjach. Freud poluzował więzy, ale pisarki/ poetki porzuciły nawet jego i z domu psychoanalizy wydostały się na pustynię, gdzie pod rękę superego spaceruje z id. I być może jest to faktycznie zwiastun przełomu, którego nadejście buńczucznie ogłosiła Kazimiera Szczuka w „Polityce” (później artykuł ten przedrukowano w Raporcie z Kongresu Kobiet Polskich 2009), na marginesie książek Keff, Masłowskiej i Chutnik:
narodził się przełom, którego – niczym w sztuce Masłowskiej – nie-nadejście ogłosili kiedyś krytycy w słynnej frazie „Innego przełomu nie będzie”. No a właśnie jest. Tyle że rzeczywiście jest inny. Na tyle, że można go w ogóle nie dostrzec.
Przełom, w którym nareszcie donośnie zabrzmiał głos naszych pisarek-kobiet – zbuntowanych, niczyich. Dodam jeszcze, że nie punktowy, ale rozciągnięty na dwa dziesięciolecia, w których nieśmiało nadrabiamy to, co w wielu krajach europejskich i w Ameryce przerabiano już 50 lat temu. Na szczęście 50 lat spóźnienia to w dziejach kultury nie jest szczególnie dużo.