Wystawa, choć jako zbiorcza prezentacja rozczarowuje brakiem ciekawego pomysłu, nie jest jednak zła. Z tego prostego powodu, że to pokaz prac Stanisława Dróżdża. I znajdują się na niej także dzieła, które wcześniej były mniej znane. Na przykład dość nietypowa w dorobku artysty realizacja Poezja konkretna (żyłki) z 2002 roku będąca w pewnym sensie odwróceniem słynnego Między z 1977 roku. Ta ostatnia jest prostopadłościanem wypełnionym literami, składającymi się na słowo „między”, do którego wnętrza wchodzi widz. Natomiast w Poezji konkretnej (żyłki) nie mamy takiej możliwości, chociaż mamy taką chęć. To całkiem biały kubik, szczelnie wypełniony prawie przezroczystymi, nylonowymi żyłkami. Światło jest mleczne, rozproszone, zacierają się kontury pomieszczenia. Chcemy znaleźć się w środku, ale to niemożliwe, bo dostępu bronią rozpięte sztywno żyłki. Możemy jedynie zaglądać.
Przy wejściu na wystawę zgromadzono emblematyczne wycięte prace Dróżdża, Zapominanie i Klepsydrę z 1967 roku. Artysta mówił, że poezja konkretna wyjmuje słowo z jego kontekstu językowego, a nawet kontekstu rzeczywistości. Było to jednak założenie, którego realizacji nie znajdujemy w samych pracach. Już bowiem w najwcześniejszych realizacjach artysty widać, że nie są to jedynie formalne gry i trudno je tak traktować, nawet jeśli taka była intencja twórcy. Posiadają uderzający nastrój i niejako automatycznie postrzegamy je w kategoriach rzeczywistości. Więcej: własnego życia, siebie, istnienia, przemijania. W innych pracach, działających na podobnej zasadzie, dodatkowo podkreślają to tytuły: Samotność (1967), ustawione równo obok siebie cyfry jeden, oraz Continuum (1977), plansza gęsto wypełniona rzędami zer, które niespodziewanie w jednym miejscu przerywa przecinek.