Przeprowadzone w marcu 2007 roku badania TNS OBOP-u wykazały, że ponad 70 procent dorosłych Polaków nie uczestniczy w wydarzeniach kulturalnych. W opartym na tych wynikach tekście (Nie)kulturalna Polska Tomasz Handzlik stwierdził „katastrofalny poziom zainteresowania kulturą w Polsce”1, nie tłumacząc jednak, jaką kulturę dokładnie ma na myśli. Wywiązała się polemika. W odpowiedzi na artykuł Handzlika zaprotestował warszawski socjolog, Mateusz Halawa. Autor artykułu – wyjaśnia Halawa – pomylił kulturę z tzw. kulturą wysoką, tj. ze sztuką. W kulturze bowiem „nie uczestniczyć się nie da; zawsze jest jakaś kultura, tak jak zawsze jest jakaś pogoda”2.
Spór o pojęcie kultury od dawna budzi wśród humanistów emocje. Za sztandarowy przykład trudności dyskusji w przedmiocie i sposobach poznawania kultury uważa się opublikowaną ponad pół wieku temu pracę amerykańskich antropologów, Alfreda L. Kroebera i Clyde’a Kluckhohna, w której przedstawiają blisko 160 możliwych jej definicji3. Wynika z niej, że rozmaite sposoby rozumienia kultury mogą rodzić ciekawe i poznawczo twórcze teorie, ale i prowadzić do licznych nieporozumień. Jednak przywołane artykuły zwracają uwagę na inną, ważną kwestię. Chodzi mianowicie o tzw. wizerunek kultury w mediach. Czy media mogą tworzyć i utrwalać w świadomości społecznej i indywidualnej określony „obraz kultury”? Z jaką „kulturą” spotykamy się w prasie, telewizji i radiu? W jakim stosunku pozostaje on do „samej” kultury? Czy można wskazać na konkretne współzależności pomiędzy kulturą a jej medialnym obrazem?
Otóż, odpowiadając wstępnie na pierwsze pytanie, media mogą kreować obraz kultury i nie jest to obraz jednolity. W niniejszym ujęciu składają się nań wybrane wypowiedzi z prasy i telewizji, fragmenty głośno komentowanych wydarzeń kulturalnych i treści medialnych projektów. Media są tu „nośnikami” treści kulturowych, „przekazami” kultury, „kreatorami” jej obrazu, nie zaś „samą” kulturą. Przyjmuję więc, że medialny wizerunek kultury różni się od samej „kultury”. Jak zatem rozumiem kulturę?
1 comment
Gdybym miał określić siebie i/lub grupę w której działam był bym gotów powiedzieć, że pełnię rolę agitatora kultury. W jakimś stopniu przymusza mnie do tego “przestrzeń kulturalna”, na którą powoływano się w artykule. Jest to konieczne o tyle, że bez tego został bym skazany na wartości prezentowane przez masy (powołując się na Stendhala – “gmin”). W moim przypadku zachodzi jednak wyższa potrzeba wyrażenia się w i poprzez pewne działania. Nie miały by one dla mnie sensu bez uczestnictwa w nich społeczności, gdyż interesująca w moich poszukiwaniach jest interakcja grup społecznych w i z zachodzącym zdarzeniem co jest wartością samą w sobie.
Comments are closed.