Trzy dni podczas, których odbywały się w Bielsku-Białej wydarzenia towarzyszące imprezie, zaszczepiały optymistyczną myśl o możliwości współpracy omówionych dwóch sfer.
W pasażu handlowym Galerii Sfera ustawiono 16 stanowisk, w których prezentowano prace zaproszonych artystów. W odróżnieniu od innych tego typu imprez wystawcami byli sami artyści, a nie reprezentujące ich galerie. Niecodzienne dla targów było również miejsce – kontekst butików i sklepów. Zazwyczaj tego rodzaju przedsięwzięcia odbywają się w poprzemysłowych halach, a dzieła rozwieszone są na regipsowych ścianach, które tworzą identyczne boksy. Ceny prezentowanych prac, zazwyczaj obrazów, kształtowały się od kilkuset złotych do 20 tysięcy PLN. Oferta skierowana była nie tyle do najbogatszych, ale również do bogatszej klasy średniej.
Poziom artystyczny reprezentowany na targach odzwierciedlał dominujące nurty w polskim i światowym malarstwie. Obrazy dominowały w prezentacjach, a wśród zagadnień, jakie trapiły twórców można odnaleźć indywidualne refleksje egzystencjalne, magiczny nadrealizm, „postnewage”, współczesne koncepcje malarstwa prymitywnego, igraszki z popkulturą i rynkiem. W imieniu O.pl wyróżniłem stanowisko z ekspozycją Kamila Kuskowskiego. Artysta, prawdopodobnie najlepiej, spośród biorących udział w targach, osadzony w mechanizmie rodzimego rynku, zaproponował dzieła, dowodzące głębokiej świadomości otaczających współczesnego człowieka przemian oraz historii sztuki. Kuskowski niejako wkracza w polemikę o kształtowaniu sztuki przez naukę, która kojarzona była dotychczas raczej jako jej analiza. Igra z popularnymi teoriami kultury, które jak kalki bezrefleksyjnie funkcjonują w humanistyce. Pracom artysty, które wzbogaca konceptualne zaplecze intelektualne, towarzyszy atmosfera celnie formułowanego humoru, niekiedy również czarnego.
W drugim dniu targów w Galerii odbyła się dyskusja na temat: „Czy warto inwestować w sztukę współczesną?”. Postawione tak pytanie ma charakter retoryczny, ponieważ odbywa się w gronie krytyków, kuratorów, muzealników, galerzystów i artystów, czyli ludzi, którzy już większość talentów i niekiedy pieniędzy zainwestowali właśnie w sztukę współczesną. Rozmowa, chociaż ciekawa, niestety odbyła się w wąskim kręgu prelegentów i artystów – w rezerwacie sztuki.
Poruszane wówczas problemy w dużej mierze koncentrowały się na idei bielskich targów. Zasadna była krytyka formuły, w której artyści sami są wystawcami na targach, a nie reprezentująca ich galeria. Sytuacja jest, zatem odmienna względem najlepszych światowych imprez o podobnym charakterze, podczas których galerie zabiegają o wprowadzenie dzieł swoich artystów do najlepszych kolekcji świata. Niewątpliwie, jeśli targi w Bielsku-Białej będą miały swoje kolejne odsłony w następnych latach, ta formuła wymaga przedefiniowania. Udział prywatnych galerii w targach, których funkcją jest reprezentacja artysty, promocja jego sztuki, zabiegi zmierzające do opracowania krytycznego i naukowego a wreszcie możliwie intratne sprzedaże, jest podstawową, nigdzie nie kwestionowaną zasadą uporządkowanej struktury i hierarchii rynku sztuki. Odstępstwo od tej reguły w Polsce można próbować tłumaczyć problematyką ilościową. Wątpliwe jest, aby dzisiaj w Bielsku-Białej udało się zorganizować pełnowymiarowe targi sztuki w klasycznej formule. Dotychczasowe precedensy w dziedzinie organizacji targów sztuki w Polsce pokazują, że popyt na podobne imprezy jest ograniczony i siłą rzeczy organizatorzy muszą szukać sposobów zastępczych. Nie zmienia to jednak znaczenia tego typu imprez, które należy traktować jako pionierskie i potrzebne. Kolejne odsłony z czasem powinny coraz bardziej dostosowywać się do sprawdzonych wzorów światowych i przede wszystkim otworzyć się na środowisko zagranicznych artystów i galerii.
Sfera Sztuki odbywała się zaledwie kilka dni przed jednymi z najbardziej prestiżowych targów sztuki na świecie – Art Basel w Bazylei. Zaistniała koniunkcja powinna skłaniać do refleksji i pracy na rzecz profesjonalizacji rynku sztuki w Polsce – do dostosowania ustawodawstwa i przepisów podatkowych do potrzeb kształtującego się popytu oraz do jasnego podziału ról i zadań między głównymi podmiotami.
1 comment
Bardzo ciekawa inicjatywa. Uważam, że takie akcje są w Polsce baaardzo potrzebne. Autor dość celnie ujął sytuację na rynku sztuki. Polska to taki dziwny kraj… nie wiem ile takich akcji trzeba aby coś się realnie zmieniło. Może i inne instytucje się obudzą i powstanie ogólnopolska dyskusja? Jest ona potrzebna.
Comments are closed.