Najwcześniejszym tekstem Maria Vargasa Llosy, który można uznać za pierwszą próbę sformułowania jego własnej spójnej teorii estetycznej, jest zapis wykładu wygłoszonego na uniwersytecie w Montevideo w 1966 roku, opublikowany kilka lat później jako Powieść (La novela).
Rozmyślając tam nad okolicznościami, w jakich narodziła się powieść europejska, Vargas Llosa wykazuje, iż pomiędzy pojawieniem się ważnego ruchu prozatorskiego a towarzyszącymi mu wydarzeniami historycznymi zachodzi zadziwiająca relacja: Jak się wydaje, powieść nie pojawia się nigdy w chwili, kiedy mają miejsce wielkie wydarzenia, wielkie przekształcenia, wielkie zmiany historyczne. Pojawia się wcześniej lub znacznie później, ale przede wszystkim wcześniej. Wyłania się tak, jak wyłoniły się powieści rycerskie, kiedy świat, który przedstawiają, znajduje się w stanie rozkładu, kiedy jego fundamenty są naruszone i kiedy ten świat ma właśnie zniknąć. To wtedy, gdy średniowiecze jest zagrożone przez pojawienie się renesansu, wyłania się równie szerokie, równie wspaniałe, równie godne podziwu przedstawienie średniowiecznego świata – pisze w eseju pt. La novela (America Nueva, Buenos Aires 1974). W wiekach późniejszych nadal pisze się i publikuje powieści, jednak zdaniem Vargasa Llosy dopiero w XVIII stuleciu we Francji pojawia się ważny, niezwykle ciekawy i wyjątkowy ruch prozatorski, który zwalczano i prześladowano podobnie jak powieści rycerskie w średniowieczu. Chodzi o powieść, którą pisarz nazywa przeklętą – dzieła Sade’a, Restifa de la Bretonne, Laclos, autorów, których skazywano i więziono: Te straszne dzieła mówiły przede wszystkim o najbardziej negatywnej i potwornej części człowieka. Ale w nich także przedstawiono już cały kataklizm gwałtu, który miał spaść na Francję przy okazji fundamentalnej historycznej zmiany, jaką była rewolucja francuska. Powtarza się tu poniekąd przypadek powieści rycerskich (La nowela). Przeklęta powieść pojawia się, zdaniem peruwiańskiego autora, wówczas, gdy społeczeństwo francuskie się rozpada, ulega korozji, by wkrótce zniknąć w wielkiej hekatombie krwi.
Podobną rolę przypisuje Vargas Llosa wielkiej powieści rosyjskiej XIX w. i dwóm najważniejszym jej przedstawicielom, Tołstojowi i Dostojewskiemu: obaj oni opisują świat carskiego imperium, który ma wkrótce zniknąć i faktycznie niewiele lat później ginie wraz z wybuchem rewolucji i zostaje zastąpiony inną rzeczywistością. W następnych dziesięcioleciach w diagnozie Llosy na europejskiej scenie zjawiają się pisarze tacy jak Proust, Joyce czy Kafka, ludzie uznawani obecnie za mistrzów całej powieści nowoczesnej. Piszą swe dzieła dokładnie wtedy, kiedy ówczesne społeczeństwo europejskie ulega korozji z powodu wielkiej serii napięć i kiedy stoi u bram apokalipsy, jaką stają się wojny światowe.
O interesującym związku zachodzącym pomiędzy pojawieniem się wielkiego powieściopisarstwa oraz stanem społecznego kryzysu i rozkładu wspomina Vargas Llosa także w jednym ze szkiców z tomu Prawda kłamstw (Poznań 1999; szkic ten publikowany był w tłumaczeniu autora niniejszego tekstu w „Odrze” nr 4/1994). W tekście poświęconym Auto da fé Eliasa Canettiego, który rozpoczął pisanie powieści jesienią 1930 r. w olśniewającym i pre-apokaliptycznym Wiedniu Brocha i Musila, Karla Poppera i Albana Berga Vargas Llosa stwierdza, że chociaż powieść ta unika tematów politycznych – czytając ją teraz, z punktu widzenia, jaki przynosi historia narodu niemieckiego zauroczonego hitleryzmem i wiedza o obozach zagłady, gdzie zginęło sześć milionów Żydów, Auto da fé wydaje się przyprawiającą o dreszcz metaforą społeczeństwa stojącego u progu upadku w ramiona najbardziej fanatycznego szaleństwa i demagogii oraz stoczenia się w kataklizm (Koszmar realistyczny, szkic opublikowany w „Literaturze na Świecie” nr 5-6/1995 w tłum. Marcina Kurka). W napisanym i opublikowanym po angielsku eseju o współczesnej powieści amerykańskiej The Latin American Novel Today Yargas Llosa zastrzega jednak, że związek pomiędzy ewolucją społeczeństwa a udoskonalaniem fikcyjnej prozy nie może być wymierzany z naukową precyzją (“Books Abroad”, nr 44/1970). Wyróżnioną przez siebie tendencję pisarz tłumaczy tym, iż najwłaściwszym momentem dla pojawienia się fikcyjnej prozy jest punkt zwrotny, gdy religijne i moralne wartości danej społeczności, na których wspólnota ta opierała swoje istnienie i dzięki którym dysponowała kluczem do interpretacji rzeczywistości, podane zostały w wątpliwość i nie stanowią już naturalnej podstawy życia zbiorowego. Dlatego też wielkie powieści nie pojawiają się w czasach silnych rewolucyjnych niepokojów i zaburzeń, kiedy całe narody jednoczy wspólne dążenie (Great novels never appear in these moments of optimistic exultation, of hope and faith in a country’s destiny, „Books Abroad”, jw.) . Logiczną konkluzją tych rozważań jest wyrażone po raz pierwszy w cytowanym szkicu Powieść stwierdzenie Vargasa Llosy, iż pojawienie się w ostatnich latach wielu wybitnych autorów i dzieł prozatorskich w Ameryce Łacińskiej, a także niespodziewane wydarzenia związane z boomem edytorskim i czytelniczym nie zapowiadają w świetle tej teorii korzystnych wydarzeń społecznych i historycznych w łonie cywilizacji latynoskiej: Sądzę, że w Ameryce Łacińskiej, podobnie jak we Francji, kiedy pojawiały się powieści przeklęte, jak w Rosji, gdy pojawiała się powieść Tołstoja i Dostojewskiego, jak w Średniowieczu, kiedy zjawiali się Amadis, rycerz Cifar czy Tirant, mamy do czynienia z rzeczywistością, która już wkrótce zmieni skórę, z rzeczywistością, która będzie przedmiotem wielkich przekształceń i zmian, i uważam, że właśnie w obliczu tej padliny pojawiają się teraz, tak jak pojawiały się zawsze w przeszłości, sępy, którymi w pewnym sensie są powieściopisarze.
Na tę właśnie ideę Vargasa Llosy zwraca uwagę Gabriel Garcia Marquez w rozmowie, jaką obaj pisarze przeprowadzili w 1967 roku w audytorium Politechniki Limeńskiej, a którą w 1988 roku opublikowano w formie książkowej jako Rozmowę o powieści latynoamerykańskiej. Vargas Llosa, poproszony przez Kolumbijczyka o streszczenie swojej koncepcji, stwierdza, iż społeczeństwo ustabilizowane, społeczeństwo mniej lub bardziej ruchome, które przeżywa okres dobrobytu i wewnętrznej stabilizacji, stymuluje pisarza w znacznie mniejszym stopniu niż zbiorowość w sytuacji, w jakiej znajduje się współcześnie społeczeństwo latynoamerykańskie, nadżarte przez wewnętrzny kryzys, w pewnym sensie na skraju apokalipsy. To znaczy, pogrążone w procesie transformacji, zmian, o których nie wiemy, dokąd nas zaprowadzą… Sądzę – kontynuuje pisarz – że społeczeństwa, które przypominają nieco trupy, bardziej pobudzają pisarzy, dostarczają im fascynujących tematów. Na ten sam temat Llosa wypowiada się w 1970 roku w wywiadzie przeprowadzonym przez Jeana Michela Fosseya i ogłoszonym trzy lata później w zbiorze Galaxia latinoamericana: Sytuacja historyczna, jaką przeżywa Ameryka Łacińska, jest stanem, który z punktu widzenia powieści można nazwać uprzywilejowanym. Jest to sytuacja społeczeństwa, które poniosło całkowite bankructwo i stoi na skraju zagłady. Kiedy społeczeństwo upada, kiedy pomiędzy wspólnotą społeczną i rzeczywistością, w której żyje (instytucje, wartości polityczne, moralne, kulturowe), przestaje istnieć solidna wiara, wtedy literatura jako zastąpienie i skarga na rzeczywistość, w którą nikt nie wierzy, widząc jedynie martwotę, nabiera niezwykłej mocy. Wiara ta już nie odwraca się ku prawdziwej rzeczywistości; projektuje się ku rzeczywistości fikcyjnej. Sądzę, że właśnie dzięki temu w ostatnich latach powieść w Ameryce Łacińskiej ma takie powodzenie wśród czytelników (Inventarios Provisionales, Las Palmas de Gran Canaria 1973).