Od Redakcji: tekst Jerzego Truszkowskiego Kilka słów o bielskich wystawach kuratorskich i rynku sztuki dostępny jest pod adresem: https://ownetic.com/magazyn/2012/kilka-slow-o-bielskich-wystawach-kuratorskich-i-rynku-sztuki-jerzy-truszkowski/
***
08.11.2012
Szanowna Redakcjo,
Przeczytałem ze sporym zainteresowaniem opublikowany w Magazynie O.pl tekst Jerzego Truszkowskiego o tzw. “wystawach kuratorskich” w Bielsku-Białej, z których jednej byłem kuratorem. Jerzy Truszkowski napisał o niej tak:
“Następna [po wystawie zrobionej przez Bożenę Czubak] wystawa kuratorska „Zawody malarskie”, z roku 2001, autorstwa Adama Szymczyka, już bez nadbudowy teoretycznej, była po prostu prezentacją artystów, których dzieła sprzedawała Fundacja Galerii Foksal.”
Jakie “po prostu”? Nie, to zwykła nieprawda, czyli brak prawdy – ukryty za insynuacją, stwarzającą pozór prawdy – który prawdą nie jest.
Więcej, to pomówienie, które Jerzy Truszkowski sprzedaje czytelnikowi jako oczywistość, zwalniając się z obowiązku dowodzenia racji. I tak, autor wpisuje się w dość już bogatą tradycję felietonistyki demonizującej FGF i odkrywającej “powiązania” pomiędzy najrozmaitszymi działaniami Andrzeja Przywary, Joanny Mytkowskiej i niżej podpisanego. Ta obsesja istnienia “układu” ma swoje ostre i łagodne warianty. Jerzy Truszkowski uważa że mój wybór artystów na wystawę w Bielsku-Białej określiły racje rynku, w którym uczestniczyłem jako pracownik FGF, która jego zdaniem jest galerią handlową. Teza jest bałamutna.
Myślę że, artyści, którzy przyjęli moje zaproszenie do wystawy, zrobili to z wyboru i zachcianki, a nie pod przymusem, albo dlatego że bali się mnie jako członka grupy trzymającej władzę. Z zainteresowania, nie z wyrachowania i nie dla pieniędzy. A byli to: Paweł Althamer, Cezary Bodzianowski, Agnieszka Brzeżańska, Piotr Janas, Małgorzata Macuga, Wilhelm Sasnal, Jadwiga Sawicka, Maciej Sawicki, Monika Sosnowska i Piotr Uklański.
Za ich decyzją wzięcia udziału w wystawie nie stał wstrętny i haniebny “interes”. Monika Sosnowska malująca fasadę bielskiej BWA we wzory neo-łowickie – czy myślała już o tym że w 2012 będzie nominowana do nagrody Hugo Boss w Guggenheim Museum w Nowym Jorku, a ja, że będę pisać o jej pracach do katalogu prezentującego nominowanych artystów?
Czy to jest układ? Zapewne tak. Na pewno nie.
W najgorszym razie chcieli być widoczni, chcieli sławy i uznania, chcieli coś robić ze swoim życiem i dalej pracować – a tyle chyba jeszcze wolno. Dobrze to ujęła Jadwiga Sawicka w jednym ze swoich obrazów-tekstów z tamtego okresu, na którym czytamy czarne litery: “chcie lipieni edzyp”. Chcieli pieniędzy p.
Tylko co to jest to pieprzone “p”? Może to klucz do zagadki powiązań?
Wystawa “Zawody malarskie” dotyczyła sztuki, które kwestionuje logikę produkcji malarskiej i właściwości malarskiego medium – była reakcją na ortodoksyjne pojmowanie malarstwa, wpisane wówczas w reguły konkursu malarstwa “Bielska Jesień”, w którego jury uczestniczyłem i którego wystawa “Zawody malarskie” była niejako wynikiem. Część artystów biorących udział w wystawie współpracowała wówczas z FGF, część pojawiła się tam później – niektórzy na dłużej, niektórzy na chwilę.
Jeśli chodzi o “sprzedaż dzieł”, to nie jestem pewien, czy w roku 2001 FGF sprzedawała prace któregokolwiek z nich – FGF uczestniczyła w profesjonalnych targach sztuki po raz pierwszy w roku 2000, usiłując ze sprzedaży prac podarowanych przez grupę artystów finansować działalność statutową Fundacji, wobec braku innych możliwości uzyskania środków, a w Polsce nie prowadziła wówczas żadnej sprzedaży. I tyle.
Jerzy Truszkowski pisze w innym miejscu tekstu, ze FGF płaci za swoje stoiska na targach sztuki z dotacji MKDiN. Jest to wierutna bzdura.
Zastanawiam się też, czy wykrycie związków miedzy wystawami w instytucjach finansowanych po części z pieniędzy podatnika, a rynkiem sztuki, jest możliwe wyłącznie w Bielsku-Białej, a jeśli tak, to dlaczego tylko tam? Jeśli taka jest straszna prawda, to inne instytucje w Polsce organizujące wystawy zbiorowe i indywidualne z udziałem artystów reprezentowanych przez galerie komercyjne również powinny zostać prześwietlone, a ich kuratorzy zlustrowani. Czekamy, pracy jest sporo.
W sprawie brakującej Jerzemu Truszkowskiemu “nadbudowy teoretycznej” mojej wystawy: jako ze odbyła się ona 11 lat temu i trudno ją przez to zobaczyć, odsyłam do dwuczęściowego katalogu, w którym w jednym z dwóch własnych tekstów pisałem o trzech znaczeniach “zawodów malarskich”, jakie chciałem uchwycić w wystawie – “zawodów” jako profesji, konkurencji i rozczarowań. Istotnie, nie ma w tym katalogu “nadbudowy”, ale jest może jakaś baza – do dyskusji, mam nadzieję, a nie pod pomnik. Jest też tekst Charlesa Esche (dziś dyrektora van Abbemuseum w Eindhoven) o politycznej nieadekwatności wynalazku pod nazwą “malarstwo”. Nadal zresztą uważam podobnie.
Z poważaniem,
Adam Szymczyk
1 comment
Malarz to od niemieckiego Maler, isn`t as it? O co ten caly spór, przecież FGF, jako galeria córka Galerii Foksal nie mogła być zainteresowana malerstwem sensu stricto ze względów ideologicznych, jako że słynna Teoria Miejsca ze wszystkimi jej konsekwencjami była myślą przewodnią. Wódz Wiesław Borowski zawsze powtarzał, cokolwiek bym mu nie proponował: Nas nie interesuje malarstwo. Nas nie interesuje foto-grafia. Nas nie interesuje mu-zyka. Etc., etc.. Przechował co prawda kilka miesięcy moje dzieła na strychu Foksalu, i za to Mu dzięki, bo były ciężkie, a dźwigałem je z Okręgu Warszawskiego ZPAP, gdzie starały się o przyjęcie. Proszę jeszcze pamiętać o “pseudoawangardzie”, Dead & Alive??
Malicki.
Comments are closed.