W sierpniu 2011 roku, tuż po powrocie z wakacji, otrzymałam e-mail od chińskiej kuratorki Danyang Zhao. Było to zaproszenie do udziału w wystawie tematyzującącej tęskonoty za demokracją w Chinach. Zawsze pragnęłam odwiedzić Chiny, jednak sytuacja polityczna tego kraju niewiele mnie obchodziła. Przypomniałam sobie, że podczas Biennale w Wenecji w 2011 roku, płynąc tramwajem wodnym, przeczytałam napis: By by, Ai WeiWei, widniejący na ścianie domu stojącego na wyspie Giudecca. Dowcipny gryzmoł wzmacniało pytanie: Where is Ai WeiWei? umieszczone na noszonych przez niektórych gości Biennale szmacianych torbach. Świat sztuki protestował przeciw aresztowaniu Ai WeiWei, artysty krytykującego chiński reżim. Na Uniwersytecie Sztuki (UdK) w Berlinie oferowano mu nawet profesurę. Lecz ten wielkoduszny gest mało wzruszał rząd chiński. Po kilku miesiącach Ai WeiWei wyszedł z więzienia, lecz natychmiast uznano go winnym nadużyć podatkowych. Wymierzono mu grzywnę 15 milionów Yuan, czyli około 1,8 miliona euro. Do dziś Ai WeiWei nie może opuścić swego ojczystego kraju. (W 2011 roku ArtReview ogłosiło Ai WeiWei najważniejszym artystą świata).
Przed laty rozmawiałam z zamieszkałym w Sydney chińskim rzeźbiarzem i dysydentem, Ah Xian, który w 1989 roku, tuż po krwawym stłumieniu protestów studenckich na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie, wyemigrował do Australii. Ah Xian opowiadał mi o trudnych czasach dla chińskich artystów i intelektualistów.
W Berlinie, na UdK, studiowałam z Chińczykami, lubiłam ich, gdyż byli bardziej uczynni od niemieckich kolegów. Poza tym mieli rozwiniętą kolektywną świadomość. Dlatego gdy Danyang Zhao zorganizowała dla mnie indywidualny pokaz, połączony z prelekcją i workshopami, postanowiłam polecieć do Chin. Planowanym wystąpieniom miała towarzyszyć także wspólna wystawa zatytułowana I Wish, złożona zarówno z moich prac, jak i czterech pozostałych artystów berlińskich. W pokazie tym kuratorka Zhao połączyła intencje i wymowę instalacji, grafik, malarstwa zaproszonych twórców z zebranymi w internecie marzeniami chińskich obywateli o lepszych, humanitarnych, demokratycznych Chinach.
W dniach 7 i 8. grudnia. 2011 roku w Art and Design Apartment in Degiang Collage oraz Industry Design Office in Huarui College w Harbinie odbyły się pokazy wideo filmów, przedstawiających moje projekty artystyczne. W obydwu uczelniach przeprowadziłam również wykłady zarówno o własnej twórczości, jak i minimalizmie w sztuce współczesnej. Liczba zainteresowanych słuchaczy przekroczyła 200 osób. Tłumaczka na chiński, kuratorka Danyang Zhao poprosiła studentów, by określili, czym jest dla nich sztuka. Sztuka to piękno, powiedział jednen z młodzieńców. Także pozostali dyskutanci kojarzyli pojęcie sztuki z harmonią i pięknem. Zdziwiło mnie, że pogrążeni w poszukiwaniu estetycznych doznań młodzi ludzie nie chcieli w świecie niczego zmieniać, że zapomnieli o polityce, problemach socjalnych czy ekologicznych.
Pierwszy workshop w Art and Design Apartment in Degiang Collage dotyczył mojego, zainaugurowanego w 2004 roku w Berlinie, projektu artystycznego Noc Wspomnień.
Przypomnienie projektu opartego na tradycji polskich Zaduszek towarzyszyło życzeniom pozwolenia oficjalnego celebrowania w Chinach pamięci zmarłych członków rodziny i przyjaciół. Uczestnicząca w workshopie młodzież paliła świeczki, opowiadała o swych nieżyjących już dziadkach i sąsiadach. Wielką frajdę sprawiało wszystkim malowanie ornamentów na moich rysunkach czaszek. W ten sposób powstały nowe wspaniałe kompozycje, stanowiące podstawę późniejszej wspólnej instalacji.
Kolejny workshop w Industry Design Office in Huarui Collage związany był z poszukiwaniem graficznego symbolu narodzin i umierania. Tu grupa 20 osób wykreowała wizualne formy obrazujące początk i koniec życia, po czym każdy z biorących udział opowiadał przed kamerą, co narysował i dlaczego. U chińskich studentów zafascynowało mnie ich selektywne myślenie. Potrafili oni stworzyć proste, niespektakularne, komunikatywne znaki. Podczas spotkań panowała przyjazna atmosfera. Wszyscy pragnęli wywrzeć na sobie nazwajem jak najlepsze wrażenie. Przebywanie z otwartą na informacje, komuniktywną grupą dawało pozytywną energię.
*****
Zewnętrznie fascynowały mnie ogromne, nowoczesne, przestrzenne budynki harbińskich uniwersytetów. Wielomilionowy Harbin posiada 19 wyższych uczelni, tu studiuje przyszłość Chin. Samo miasto zadziwia niebywałym rozmachem architektonicznym, drapaczami chmur, wspaniałym oświetleniem budynków. Czasami tylko przyjezdnych dziwią opustoszałe, szerokie ulice oraz stojące na wymarłych, bezludnych osiedlach, pozbawione mieszkańców wieżowce.