Zrealizowanie dobrej wystawy w tym samym roku, w którym odbywają się Documenta, nie jest łatwym zadaniem, ponieważ porównania są nieuniknione, mimo świadomości innych możliwości i odmiennych warunków. Wydaje się jednak, że podjęty problem Niepojmowalnego został lepiej przeanalizowany w tekstach teoretycznych, aniżeli uobecniony w zebranych pracach. Zaletą jest skala wydarzenia – trwające przez miesiąc, gromadzące ponad stu artystów i oferujące różne formy aktywności towarzyszących Biennale jest z pewnością dobrym otwarciem sezonu. Niedziałające projekcje i zamknięte drzwi muzealnych pomieszczeń nie są czymś, o czym warto szerzej wspominać, ale były niestety problemem widocznym w kolejnych dniach trwania wystawy. Nieczynna praca Zafry w Muzeum Narodowym już nazajutrz po wernisażu, niedziałająca interaktywna praca Adriany Varella i Heather Dewey-Hagbord w Zamku, włączane dopiero na prośbę zwiedzających prace Nicolasa Provosta w Muzeum Archidiecezjalnym – może są to przypadkowe i nieliczne usterki, ale nie sprzyjają oglądowi całości i przypominają o tym, jak odbierana jest wciąż sztuka współczesna w twierdzach petryfikacji sztuki, za jakie często uważa się tradycyjne muzea.
Zamiast odczytania
Oparta na taktyce found footage praca Simona Lee i Algysa Kizysa Where is the Black Beast?(2010), prezentowana jest w formie projekcji fotografii, których narrację dopowiada ścieżka dźwiękowa niezwiązana z treścią obrazów. Koherentna opowieść (story) tworzy się dopiero w doświadczeniu widza, łączącego obraz historycznej fotografii anonimowego autorstwa, z tekstem poezji Teda Hughesa CROW – The Life and Songs of The Crow. Zaprzeczeniem zdolności do narracji (storytelling) jest praca Kibong’a Ree Bachelor: The Dual Body (2003) dryfująca w akwarium książka, której ruch przypomina żywy organizm, nie można jednak jej czytać. Tekst przestaje pełnić prymarną funkcję, nie przekazuje wiedzy, nie staje się wskazówką. Książka nie tonie, lecz unosi się hipnotyzująco w bezczasowym „tu i teraz”. Prace te zamiast zrozumienia, wyjaśnienia i poznania oferują widzowi kontakt z tym, co zmusza do zawieszenia racjonalnych kryteriów rozpoznawania świata i jego reprezentacji poprzez sztukę. Płynność substancji, w której unosi się nieczytelny tekst, którego treść, niezależnie od jej wartości, nie stanie się nam dostępna, przywodzi na myśl refleksję Zygmunta Baumana, piszącego wielokrotnie o płynności, czyli braku bezpiecznych paradygmatów. Bauman formułuje swoje myśli wycofując się często ze stanowiska filozofa-mędrca, potrafiącego udzielić odpowiedzi na niepokojące nas fundamentalne pytania. Charakterystyczne jest więc zawieszenie sądów, wycofanie się z tej pozycji na rzecz przyznania się do niewiedzy i niepewności. Tego rodzaju postawa towarzyszy przekonaniu widocznemu w wielu pracach obecnych na Biennale oraz w tekstach opublikowanych w tomie The Unknown As We Know It. Zawarty w samym tytule paradoks poznawania tego, czego poznać się nie da, każe zadać pytanie o same funkcje takiego procesu poznawczego. Wittgenstein pisze o niemożności przekroczenia własnego języka i że, „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”[13]. Ta sfera milczenia widoczna jest wtedy, gdy przydatne staje się rozpoznawanie świata za pomocą sztuki, która pozwala na intuicję, zawieszenie rozumowania przyczynowo-skutkowego, uwzględnia ryzyko poznawczej porażki, która staje się bardziej nośna niż uwieńczone sukcesem naukowe dociekanie.
- L. Wittgenstein, Traktat logiczno-filozoficzny, przeł. B. Wolniewicz, Warszawa 1970.↵