Ten „teatr życia” pozwala na podpatrywanie procesu twórczego. Fotografie zarejestrowały ulotne chwile pomiędzy żartem, poetycką refleksją a artystyczną decyzją. Obrazy fotograficzne nie pełnią jednak wobec malarstwa funkcji służebnej, mają wartość autonomiczną. Co więcej, w momencie, kiedy w fotografię zdolną przekazać prawdę o świecie niewielu jest skłonnych wierzyć, zdjęciom tym trudno odmówić uczciwości. Nie chodzi w nich bowiem o absolutną wierność rzeczywistości, ale wierność wobec życia, a także wobec sztuki. Fotografie nie były przeznaczone do publicznego oglądania, stąd nie sprawiają wrażenia nienaturalnych. Z tego powodu można byłoby się nie zgodzić z Xavierem Canonnem, autorem wstępu do katalogu wystawy, dla którego wierność jest przede wszystkim synonimem dokumentalności, a więc nie-sztuki. Takie rozróżnienie wydaje się anachroniczne. Intencja z jaką fotografie były wykonywane – a więc zapis spontanicznych akcji grupy przyjaciół i prywatnych obserwacji artysty – nie znaczy przecież, że w nie ma w nich nic ze sztuki.
Refleksja nad artystycznością zdjęć wydaje się jednak również mało istotna. Warto raczej przywołać w myślach najsłynniejsze chyba płótno Magritte’a, Zdradliwość obrazów, a wraz z nim zdanie „Ceci n’est pas une pipe” („To nie jest fajka”). Wystawa Wierność obrazów nie formułuje antytezy refleksji zawartej w tym obrazie, stanowi raczej rodzaj uzupełnienia. Fotografie nie są wyłącznie źródłem prawdy o ludziach i czasie, jednak zawsze o nich przypominają. Są więc momenty, w których możemy wierzyć zdjęciom, a dzięki nim również ponownie uwierzyć obrazom. Szczególnie tym, z których bije niezwykłość niebanalnych osobowości. Ta magiczna emocjonalność bijąca z fotografii i ogniskująca się szczególnie wokół Georgette Magritte może stać się remedium na sztampowe postrzeganie surrealistycznej schedy, a idąc dalej – dziedzictwa wszystkich „wielkich artystów” oraz patronujących im -izmów. Chociaż krakowska wystawa nie wnosi nic nowego do dyskusji nad „fotografią artystów”, jest doskonałą okazją do zapoznania się z archiwum fotograficznym, z jego potencjałem i pułapkami, skłania też do odświeżenia swojego spojrzenia na to zagadnienie.