Bałkany nie istnieją. Mówię to z pełnym przekonaniem. Napisanie czegokolwiek o Bałkanach wymaga jednak (a może nie wymaga, ale filologiczny umysł się tego domaga) zdefiniowania głównego pojęcia. Czy Bałkany to Półwysep Bałkański? A może pasmo górskie znajdujące się na terenie Bułgarii? Czy jest to jakaś całość społeczno-polityczno-kulturowa, z naciskiem na ten ostatni aspekt?
W polskiej świadomości, a w każdym razie w polskich mediach Bałkany często są synonimem wojny, konfliktu, źródła zagrożenia dla Polski, Europy, świata, a pewnie nawet i kosmosu. W końcu w Bośni i Hercegowinie (która jest przecież obrazem nędzy i rozpaczy/miejscem objawienia Matki Boskiej z Medjugorje – niepotrzebne skreślić) wahabici wyrastają jak grzyby po deszczu, Kosowo jest niespokojne, Macedończycy kłócą się z Grekami o nazwę państwa, a w dodatku każdy Polak wie, że „Kosovo je Srbija”, podczas gdy słodki chłopiec z grzywką śpiewa na Eurowizji „Ovo je Balkan, come on!”. Kocioł bałkański. W dodatku kocioł gorący, może oparzyć, ale można się również całkiem nieźle opalić.
Bałkany bywają też dla nas synonimem oryginalnej kultury. Oczywiście ludowej, ewentualnie popularnej, kultura wysoka na tym terytorium zdaje się być dla przeciętnego Nadwiślańczyka czymś tak abstrakcyjnym jak palma na rondzie de Gaulle’a w Warszawie. Sztucznym. Kultura bałkańska jest przecież swojska, naturalna; to Bregović, Kusturica i cygańskie trąbki, prawy do lewego i litr rakii na głowę. Dla czytelników polskich portali plotkarskich być może jeszcze Azis – kto widział, ten wie, o czym mowa, tego pana nie da się zapomnieć.
Skoro Bałkany to kicz, bałagan, bieda i plaże, to czy Słowenia leży na Bałkanach? Mieszkańcy Ljubljany przecząco kręcą głowami, a i większość tych, którzy tam byli, gorąco im wtóruje. Czy Chorwacja leży na Bałkanach? Chorwaci również będą protestować. W końcu należy wziąć pod uwagę również kulturę śródziemnomorską, a w północnej części półwyspu – dziedzictwo Austro-Węgier. Skoro tak, to gdzie leży serbska Wojwodina?
A Polska? Czy Polska leży na Bałkanach? Biorąc pod uwagę chorwackie przekonanie o Białej Chorwacji (tereny dzisiejszej małopolski) z której rzekomo zawędrowali oni na południe, można stwierdzić, że a i owszem. Organizowane marsze poparcia dla przynależności Kosowa do Serbii tylko potwierdzają taką hipotezę. Kwestie zwane przez nas bałkańskimi potrafią wyzwolić w mieszkańcach tego zimnego kraju nad Wisłą naprawdę gorące emocje.
Z drugiej strony, nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że Polacy przecież nie uważają się za mieszkańców Bałkanów, geograficznie ani kulturowo. Chorwaci oprócz hipotezy białochorwackiej mają (coraz popularniejszą ostatnio) hipotezę irańską. Znaleźli nawet odpowiednie potwierdzenie genetyczne. Protobułgarzy, przodkowie dzisiejszych Bułgarów, byli ludem tureckim, przodkami Albańczyków byli starożytni Ilirowie, Aleksander Macedoński był Macedończykiem, a Serbowie są w ogóle starsi niż ameba (cytuję Serba!). No i nie wolno zapomnieć o Turkach, którzy przez 500 lat swojej obecności na większej części półwyspu zmienili oblicze całego regionu ze skutkami odczuwalnymi po dzień dzisiejszy (jeśli już nawet nie w mentalności, to z pewnością w języku). Z jednej strony co chwilę ktoś śpiewa o Bałkanach, w wersji starszej (bułgarski folklor) i nowszej (Milan Stanković – jakość pozostawię bez komentarza. Zawsze jednak można pod hasłem „Ovo je Balkan” odnaleźć piosenkę Bajagi. Polecam.) Z drugiej strony korzeni szuka się wszędzie, byle nie na Bałkanach, które oczywiście istnieją, ale zawsze za wschodnią granicą.
Na południu Bałkany są tym, co wyrzuca się poza granicę, tym, czego nie ma, jakąś skazą, jakąś kategorią, do której przecież nie przynależymy, bo… Z kolei w Polsce, a i w Europie, Bałkany są zaskakująco pojemnym workiem, do którego można wrzucić wszystko – a więc same w sobie nie są niczym konkretnym.
Bałkany po prostu nie istnieją.
Kraje bałkańskie? Istnieją, ale na mapie ONZ. Map które mają w swoich głowach ich mieszkańcy nie sposób zrekonstruować. Bałkany są kalejdoskopem, milionem maleńkich ojczyzn, z których każda jest osobnym kosmosem. Dla każdego są czymś innym. Nie rzeczywistością polityczną, nie problemem do rozwiązania. Tę działkę zostawiam politologom, którzy zastanawiają się, jaki system jest najlepszy dla Bośni i Hercegowiny, ale ostatnią rzeczą, jaką są gotowi uczynić, jest zapytanie samych zainteresowanych o zdanie. Zainteresowani czasami świetnie się bawią tym zdezorientowaniem i bezradnością reszty świata (polecam filmik „Co Amerykanki wiedzą o Bośni i Hercegowinie” dostępny na stronie Radia Sarajevo)
Skoro nie istnieją Bałkany, nie istnieje również kultura bałkańska. Albo jeszcze inaczej – Bałkany, jeśli są, są tylko kulturą. I dla każdego są czymś innym, ale zawsze skrajnie subiektywnym. Tanimi papierosami, zapachem kawy, kolorem wody w Neretvie, piękną biżuterią, muzyką, literaturą, smakiem pomidorów i papryki, mięsem mielonym i podobnymi do tureckich słodyczami. Tyle o nich wiem. Wielu miejsc nie zwiedziłam, w wielu krajach jeszcze nie byłam, tak naprawdę wiem, że nic nie wiem. Ale tęsknię. Jest to tęsknota za krajem nieutraconym, bo nigdy nieistniejącym, za jakąś groteskową utopią i słońcem którego tu, na północy, wciąż brakuje.
1 comment
Karolino świetny artykuł, szczególnie ostatnie akapit oddaje w 100% to za co kocha się Bałkany ;)
Comments are closed.