O komentarz w sprawie MSN poprosiliśmy prof. Piotra Piotrowskiego i Jarosława Suchana
Piotr Piotrowski[5]: Polska sztuka zyskała niezwykłe uznanie na świecie w latach dziewięćdziesiątych XX wieku i do tej pory jest postrzegana jako znakomita. Polscy artyści są dzisiaj cenieni w świecie jak nigdy dotąd. W zasadzie nie ma precedensu w historii sztuki polskiej, aby polska sztuka zaistniała tak wyraźnie na arenie międzynarodowej. Polsce konstruktywiści (w zasadzie tylko Kobro i Strzemiński) byli wyjątkiem; teraz mamy coś więcej – zjawisko, a nawet tendencję, którą Paweł Leszkowicz nazwał „młodą sztuką z Polski”, jakkolwiek część tych artystów i artystek młodymi już nie są… Niemniej jednak (a może właśnie dlatego) są cenieni na świecie. Tymczasem ktoś, kto przyjeżdża do Warszawy, nie znajdzie muzeum sztuki nowoczesnej / współczesnej z prawdziwego zdarzenia, podobnego choćby do tych w innych stolicach Europy postkomunistycznej (w Pradze, Lublanie, Zagrzebiu…); znajdzie jedynie tymczasową siedzibę w dawnym salonie sprzedaży mebli. To kompromitacja i strata dla nas wszystkich.
Muzea pełnią rolę nie tylko reprezentacyjną, nie tylko pokazują to, co było i co jest, ale też dynamizują kulturę artystyczną . Brak tego Muzeum pozbawia nas wszystkich (w Warszawie, w Polsce, ale też – last but not least – na świecie) ważnego aktora kształtującego scenę artystyczną. Co więcej: motorem kultury jest spór. Można więc (a nawet powinno) spierać się o program muzeum i o sztukę w nim pokazywaną. Jednak brak muzeum uniemożliwia ten spór. O co się mamy spierać, skoro nie mamy w czym ? Ponadto muzeum jest miejscem debaty nie tylko o twórczości artystycznej, ale – przede wszystkim – o świecie. Muzeum, zwłaszcza muzeum sztuki nowoczesnej/ współczesnej, to forum, na którym krzyżują się różne opinie; to miejsce kultury krytycznej, refleksji, edukacji nakierowanej na rozumienie złożonej rzeczywistości. Muzeum jest miejscem kształtowania się demokratycznego myślenia. Wspomniany przykład Muzeum Sztuki Współczesnej w Lublanie (MSUM), jednej z najciekawszych placówek muzealnych w postkomunistycznej Europie, pokazuje, że taki projekt może odnieść znaczny i znaczący sukces nie tylko w lokalnym kontekście, ale i międzynarodowym. Nie mając muzeum, jesteśmy takiej szansy pozbawiani.
Idąc jeszcze głębiej w tych rozważaniach, warto zauważyć, że choć nie mamy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, to mamy Stadion Narodowy, który kosztował więcej niż przewiduje budżet MSN. Nie mam nic przeciwko budowie stadionu. Stadion wybudowano również we Wrocławiu, ale muzeum też tam wkrótce powstanie. Z drugiej strony – wymuszona sytuacją budowa tego stadionu – ma znaczenie symboliczne. Powstał on na terenie jednego z najbardziej kosmopolitycznych miejsc w Warszawie. Kosmopolityczny Stadion Dziesięciolecia został zamieniony na Stadion Narodowy. Muzeum Sztuki Nowoczesnej natomiast, kosmopolityczne z założenia, nie powstało i nie widać woli politycznej, aby powstało. Czyżby władze Stołecznego Miasta Warszawy nacjonalizowały miasto? Oto paradoks: najbardziej kosmopolityczne miasto w Polsce ulega nacjonalizacji, a wybudowany Stadion Narodowy oraz zaniechanie budowy muzeum międzynarodowego są tego przejawem. Być może jest to celowa strategia władz miasta.
Jarosław Suchan[6]: Muszę przyznać, że sytuacja Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie jest dla mnie coraz mniej przejrzysta. Do niedawna byłem przekonany, że zwlekanie z rozpoczęciem budowy gmachu Muzeum wiąże się z zaangażowaniem władz miasta w inwestycje realizowane w ramach przygotowań do Euro 2012, i zakładałem, że sprawa ruszy po zakończeniu mistrzostw. Po ostatnich decyzjach straciłem orientację. Mam świadomość, że budowa muzeum w takim miejscu to organizacyjnie niezwykle trudne przedsięwzięcie. Mogę zrozumieć, że architekt nie był łatwym partnerem, że mógł się gubić w gąszczu polskiej, nieprawdopodobnie rozbudowanej i często absurdalnej biurokracji. Sprawa jednak ciągnie się od lat; czasu, aby porozumieć się z architektem i rozwiązać administracyjne łamigłówki, było aż nadto. Wygląda jednak na to, że zabrakło politycznej woli i przekonania, że jest to naprawdę ważny projekt. Gdy porównamy determinację, z jaką władza pokonywała biurokratyczne przeszkody – posuwając się wręcz do zmiany prawa – po to tylko, by zdążyć z autostradami i stadionami na otwarcie Euro 2012, z bezradnością oraz inercją towarzyszącym budowie MSN, kontrast jest uderzający i przygnębiający. To pokazuje miejsce, jakie kultura zajmuje w państwowej polityce. Mimo licznych pięknie brzmiących deklaracji i hojnego finansowania fajerwerkowych imprez w rodzaju koncertu inaugurującego polską prezydencję w UE, na horyzoncie „poważnej” polityki kultura nie istnieje. Nie jest czymś, o co warto z determinacją walczyć– wystarczy pojawienie się pierwszych trudności i decydenci tracą ochotę, by się nią zajmować.
- Historyk sztuki specjalizujący się w sztuce XX wieku Europy Środkowo-Wschodniej, profesor zwyczajny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, były dyrektor Instytutu Historii Sztuki UAM (1999–2008) oraz Muzeum Narodowego w Warszawie (2009–2010), wykładowca na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie (2011/2012).↵
- Historyk sztuki specjalizujący się w sztuce nowoczesnej i współczesnej, krytyk sztuki, kurator, dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi.↵