Listopad i grudzień, w „gorączce” licznych festiwalów młodej sztuki, to szczególny czas dla artystów wchodzących na scenę artystyczną. Z jednej strony takie wydarzenia są dla nich szansą zaistnienia i odnalezienia się pośród różnorodnych kierunków oraz tendencji w sztuce, a z drugiej strony festiwale młodej sztuki mają również istotne znaczenie dla galerników i kuratorów wystaw. Warto w tym miejscu postawić pytanie o wartość, jaką dziś ma młoda sztuka. Czy aktualne kierunki w sztuce są dyktowane trendami, decyzjami i wyborami galerników i kuratorów, pieniędzmi wraz z rynkiem sztuki, czy też może istnieje jeszcze pojęcie „niezależności” młodych artystów?
Do udzielenia opinii zaprosiliśmy Bartka Jarmolińskiego – artystę i organizatora Spotkań Sztuki Niezależnej.
Termin „młoda sztuka” odnosi się do przeglądów prezentujących działania/prace młodego pokolenia artystów, gdzie uczestnicy nie mogą mieć więcej niż 35 lat. Określenie to również stosowane jest do aukcji, jakie organizowane są przez domy aukcyjne w Polsce. Jednak w tym przypadku granica wieku jest dość płynna – można zobaczyć tu prace zarówno młodych twórców, jak i artystów średniego pokolenia. Granica między młodą sztuką a sztuką w moim odczuciu nie istnieje. Oceniając i określając walory oglądanych dzieł, należy raczej dokonywać podziału na prace, które są sztuką oraz na te, które mogą być jedynie efektownymi, lecz nic nie wnoszącymi w obszar sztuki obrazami, fotografiami, obiektami czy grafikami.
Aktywność, szczęście i talent
Zaistnienie młodego artysty w świecie sztuki uwarunkowane jest przede wszystkim aktywnością twórcy. Duże znaczenie mają tu przeglądy młodej sztuki, malarstwa, video, gdzie młodzi mogą zgłaszać swoje prace. W przypadku przeglądów malarstwa jak Bielska Jesień, Jesienne Konfrontacje w Rzeszowie, Triennale Młodego Malarstwa im. M. Michalika w Częstochowie czy Triennale Małych Form Malarskich w Toruniu zakwalifikowanie prac na wystawę daje możliwość zaprezentowania się w znaczących i dobrych programowo galeriach. Wystawy te również dają możliwość młodym stanięcia w szranki ze starszymi. Kolejnym ogniwem, następstwem przeglądów są recenzje i podsumowania w pismach poświęconych sztuce oraz na portalach internetowych, gdzie krytycy i kuratorzy z innych liczących się galerii mogą zwrócić uwagę na wybranego artystę. Do zaistnienia potrzeba też szczęścia i mocnej psychiki, bo, jak pokazuje życie, wielu dobrze zapowiadających się artystów po ukończeniu studiów znika jak kamfora i słuch o nich ginie. Równie istotna jak talent jest umiejętność bycia własnym menagerem.
,,Przedostanie się” do szerszego grona odbiorców ułatwiać może aprobata i dobra opinia o pracach dyrektorów i kuratorów galerii, często oparta na znajomościach. Podobnie jest z krytykami, którzy pozytywną recenzją na temat prac budują pozytywny obraz artysty, a negatywną krytyką – negatywny. Nie bez znaczenia są również sylwetki profesorów uczelni artystycznych, którzy mogą (a rzadko tak czynią) pomóc młodych artystom w możliwości pokazywania prac w liczących się galeriach. Warto wymienić tu wystawy pracowni prof. Modzelewskiego i prof. Tarasewicza z Warszawskiej ASP, jakie miały miejsce w tak ważnych galeriach jak Zachęta. Postawa pedagoga jest tu bardzo istotnym ogniwem w dalszej drodze młodego artysty.
Sztuka wysoka czy obraz „nad kanapę”?
Sytuacja młodych na rynku sztuki w Polsce jest dość trudna. Wśród kilku liczących się galerii w Polsce, które pokazują Polską Sztukę na targach zagranicznych i faktycznie promują artystów „ze swej stajni”, miejsc dla nowych artystów jest niewiele. Znaczna część młodych zgłasza swoje prace na aukcje młodej sztuki, jakie od kilku lat organizowane są w kilku domach aukcyjnych, takich jak Desa, Sopocki Dom Aukcyjny, Polswiss Art i inne. Aukcje te umożliwiają sprzedaż prac i zaistnienie w notowaniach aukcyjnych – czyli popularyzują nazwisko artysty. To jedna strona medalu. Jednakże istnieje i druga strona. Panuje u nas zapotrzebowanie na obraz ,,nad kanapę”, czego dowodzą wyniki sprzedaży wielu prac, których określać mianem sztuki raczej nie należałoby. Wiele trudniejszych w odbiorze prac tych artystów, którzy mają już na swym koncie udział w znaczących projektach, osiąga ceny niewielkie, często wręcz bardzo niskie. Oceniając tę sprawę na bazie własnych doświadczeń, mogę powiedzieć, że jest to bardziej handel sztuką niż sprzedaż.
Kryterium wyboru prac na wystawy jest ich jakość. Jednakże istnienie w tak zwanym obiegu wystawienniczym uwarunkowane jest wieloma kontaktami – bez nich niełatwo się przebić. Kuratorzy z wielu instytucji nie szukają nowych artystów, a wystawianie sprawdzonych, uznanych, często staje się gwarancją stworzenia dobrego projektu. Sytuacja ta nie napawa optymizmem.
Wiodące media a jakość realizacji
Powszechne używanie środków wyrazu, takich jak video i fotografia, wpływa na dużą ilość prac zrealizowanych w tychże technikach. W Polsce są one prezentowane w największej liczbie realizowanych w ostatnich latach projektów. Być może to właśnie wpływa na nurt prac z obszaru nowych mediów, który wydaje się być najsilniejszym, wiodącym w ostatnich latach. Jednak niezależnie od używanego medium, decydująca powinna być jakość realizacji artystycznej, ona właśnie powinna mieć znaczenie pierwszoplanowe.
Młoda sztuka nowym spojrzeniem na rzeczywistość
Wartość młodej sztuki, przyjmując że jest po prostu sztuką („młoda” określa jedynie wiek), jest bezapelacyjnie szczególna. Wprowadza nowe spojrzenie na rzeczywistość i często jest komentarzem do aktualnie dziejących się wydarzeń ze sceny społeczno-politycznej. Dotyka też tematów człowieczeństwa. Jest obszarem, w którym wyrastają nowe indywidualności artystyczne o szczególnym znaczeniu zarówno pod względem treści, jak i formy dzieł. Przykładem najlepszych artystów, do niedawna klasyfikowanych jako „młoda sztuka”, którzy poprzez swoje prace zdążyli już wnieść swoje ,,ja” w Polską Sztukę Współczesną są między innymi: Basia Bańda, Wojtek Gilewicz, Konrad Smoleński, Anna Orlikowska, Łukasz Jastrubczak, Szu Szu. Ta lista jest znacznie dłuższa.