W tym roku werdykt jury Boskiej Komedii można odebrać jako zachowawczy. W ten sposób odbieram rozdzielenie dwóch najważniejszych nagród dla spektakli najbardziej efektownych, zrealizowanych z ogromnym inscenizacyjnym rozmachem i przede wszystkim zajmujących się tematami uniwersalnymi, drążących ponadczasowe problemy ludzkiej kondycji. Nie jestem przekonany, czy Poczekalnia 0. za którą Krystian Lupa dostał nagrodę za reżyserię oraz Opowieści afrykańskie Krzysztofa Warlikowskiego były faktycznie spektaklami w tym roku najlepszymi.
Być może byłoby inaczej, gdyby jednak nagrodę główną otrzymał spektakl Lupy, gdyż niewątpliwie jest on pod wieloma względami ciekawy. Największą, moim zdaniem, jego wadą jest właśnie brak reżyserskiej precyzji, co spowodowało, że momentami jest on dość chaotyczny. W pewnym momencie reżyser otworzył zbyt wiele wątków naraz i chyba nie umiał nad nimi w pełni scenicznie zapanować. Sama rama wyjściowa jednak – umieszczenie akcji swojego przedstawienia gdzieś na dworcowej poczekalni, usytuowanej na granicy ostrego realizmu i nierzeczywistego snu – okazała się pomysłem świetnym. Poetyka tej scenicznej ramy sprawia, że umieszczeni w niej bohaterowie, ze wszystkimi swoimi obsesjami, lękami, tworzą rzeczywistość oniryczną, śnią jakiś koszmarny sen wyłaniający się z najciemniejszych zakamarków ich własnego „ja”. Jednocześnie jednak sytuacja ta ma znamiona realności, miejsca na końcu świata, gdzie normalne reguły czasu i przestrzeni zostają zawieszone i to ten chwilowy azyl generuje kolejne sytuacje i zachowania bohaterów. Dzięki temu Lupa łączy to do czego nas jako widzów przyzwyczaił, z tym, co nowe i świeże dla jego teatralnej estetyki. Obserwujemy więc mierzenie się bohaterów z tematami wielkimi i ponadczasowymi: czym jest ludzka kondycja, czy jakakolwiek, nawet przypadkowa wspólnota ma sens i jest możliwa, czy wszystkie relacje międzyludzkie oparte są na cynicznej grze, manipulacji i odgrywaniu kolejnych ról? Te pytania są jednak umieszczone cały czas w cudzysłowie naszej współczesności, czym tak naprawdę obecnie jest kultura i jakie w niej miejsce zajmuje teatr? Centralną grupę w spektaklu stanowią studenci aktorstwa, którzy przez reżysera swego dyplomowego spektaklu zostali wysłania na wycieczkę do Auschwitz. Ich dyplomowy Hamlet w zamyśle nieobecnego na scenie reżysera ma być bowiem przesiąknięty tą największą z możliwych ludzkich tragedii, podważającej sens naszego rozumienia kultury czy humanistycznego myślenia. Lupa porusza się w Poczekalni 0 na cienkiej granicy ekscesu, przekroczenia, niestosowności, banału i kiczu, ale ostatecznie jej nie przekracza (choć wątek Oświęcimia jest zbyt nieprecyzyjny i to właśnie on najbardziej w tym spektaklu domaga się większej reżyserskiej kontroli). Gdyby nad pewnymi wątkami zapanować i wykrystalizować inne powstałby kolejny w dorobku tego autora spektakl genialny, a tak mamy spektakl bardzo dobry, w którym udało się połączyć pytania uniwersalne z dosadnie i brutalnie pokazaną rzeczywistością tu i teraz.
Niestety spektakl Warlikowskiego zalet tych już nie posiada. Razi uniwersalizmem, na siłę pragnie opowiedzieć ponadczasowe ludzkie prawdy, jednak jego adaptacja Szekspira tak naprawdę spłyca i banalizuje wymowę i głębię tych dramatów. Nicią przewodnią połączenia trzech sztuk: Kupca weneckiego, Króla Leara (pomieszanego z powieścią Lato Coetzzego) oraz Otella, dla Warlikowskiego stanowi esencjalne i podstawowe dla ludzkiej kondycji okrucieństwo oraz nieprzeparte dążenie ludzkiego społeczeństwa do wyzysku i znęcania się na innymi. Rozpoznania te przenosi na niemal wszystkie poziomy międzyludzkich relacji. Warlikowski czyta więc Szekspira i wyciąga właściwie jeden wniosek: silniejszy zawsze wykorzystuje słabszego, czy to na poziomie indywidualnym (ojciec molestujący córkę), czy zbiorowym – naszymi ofiarami stają się żydzi, murzyni i inne mniejszości. W końcu ofiara przemienia się w kata i dokonuje zemsty na swoim oprawcy, nigdy jednak nie wyzbywając się traum, którymi została naznaczona.
Jednak oprócz tych uproszczeń, Warlikowski w Opowieściach afrykańskich wpadł w pułapkę własnego stylu i estetyki. Od paru spektakli obserwujemy taki sam zestaw scenografii, te same światła, podobną muzykę. Bohaterowie eksplikują na zewnątrz swoje traumy i dramatycznie się z nimi mierzą, jednak atmosfera wykreowana na scenie pozostaje mocno manieryczna i przeestetyzowana. Dlatego pomimo świetnego aktorstwa, postacie wykreowane przez Warlikowskiego są dla mnie z gruntu fałszywe i pozostawiają mnie całkowicie obojętnym wobec ich scenicznych działań.
Trudno jednak dziwić się werdyktowi międzynarodowego jury – spektakl był efektowny, a przy pierwszym zetknięciu z twórczością Warlikowskiego rozumiem, że mógł się podobać. Zapewne nie bez znaczenia dla ostatecznego werdyktu pozostał fakt, że był to spektakl w ogóle nie odwołujący się do sfery lokalnej, będący międzynarodową koprodukcją i został stworzony w taki w sposób, aby kwestie w nim poruszane czytelne były dla każdego.
Dla mnie najlepszymi spektaklami festiwalu były zdecydowanie O dobru Strzępki i Demirskiego oraz Iwona, księżniczka burgunda Krzysztofa Garbaczewskiego. Oba spektakle niezwykle nowatorskie treściowo i formalnie, ze świetnymi rolami aktorskimi i złożoną wieloaspektową skalą poruszanych tematów oraz problemów wyznaczają naprawdę kierunek dla współczesnego teatru i to nie tylko polskiego. Garbaczewski stawiając na pewnego rodzaju teatralny eksperyment, gdzie tradycyjny teatr przeplata się z projektem audiowizualnym, nie tylko świetnie i oryginalnie zinterpretował dramat Gombrowicza, ale również zapytał o możliwości i granice współczesnego teatru postulując znacznie rozszerzenie jego estetycznych kodów. Strzępka i Demirski z kolei do tradycyjnie postulowanej przez siebie krytyki współczesności i kapitalistycznych zasad rządzących naszym światem wprowadzili temat znaczenia ludzkiej wspólnoty. W swoim spektaklu nie opowiadają jednak o wspólnocie wielkiej narodowej czy społecznej. Krytykują wszelkie formy jej instytucjonalizacji realnie dają odczuć widzom siłę wspólnot małych, tworzonych tu i teraz, wspólnot spontanicznych i bezinteresownych. Dają wielki pokaz siły jednostkowego oporu i działania na najbardziej elementarnych, ale i przez to najbliższych zwykłej ludzkiej egzystencji, społecznych polach.
***
Krakowska Nagroda Teatralna – statuetka Boskiego Komedianta – oraz nagrody finansowe trafiły do:
- Krzysztofa Warlikowskiego (Opowieści afrykańskie według Szekspira) za Przedstawienie – nagroda dla producenta (Nowy Teatr w Warszawie) – 50 000 PLN
(nagroda ufundowana przez Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego) - Krystiana Lupy (Poczekalnia.0) za Reżyserię – 10 000 PLN
- Haliny Rasiakówny (Poczekalnia.0) za Pierwszoplanową Rolę Kobiecą – 10 000 PLN
- Michała Czachora (Burza) za Pierwszoplanową Rolę Męską – 10 000 PLN
- Jacka Grudnia (Korzeniec) za Muzykę Oryginalną – 10 000 PLN
- Edyty Ostojak (Korzeniec) za Drugoplanową Rolę Kobiecą – 5 000 PLN
- Andrzeja Kłaka (O dobru) za Drugoplanową Rolę Męską – 5 000 PLN
- Krzysztofa Garbaczewskiego (Iwona, księżniczka Burgunda) – jurorzy połączyli nagrodę za Scenografię i Opracowanie Wizualne Przedstawienia – 2 x 10 000 PLN
(nagrody ufundowane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego)