Moją uwagę zwróciły także wielkoformatowe płótna Macieja Pytlaka, absolwenta gdańskiej ASP, które nie zostały niestety wyróżnione. A szkoda, ponieważ w moim odczuciu są przykładem ciekawej (trudnej) sztuki abstrakcyjnej, która poprzez kompozycję, kolor i zastosowane środki stylistyczne – trochę także dzięki dużej skali – ma siłę przyciągania do siebie odbiorcy, co było zresztą widoczne w czasie finisażu. A jeśli mowa o abstrakcji, to należy wspomnieć także o Filipie Górnickim, którego obrazy – mimo niefortunnego miejsca ekspozycyjnego – również zwracały uwagę widzów. Prace te, będąc pozornie kompozycjami nieprzedstawiającymi, zbudowane zostały także z elementów realistycznych, nawiązujących do przestawień figuratywnych. Pojawiająca się w nich sylwetka ludzka poddana została silnej deformacji i w pewnym sensie uniwersalizacji, przez co charakter prac zbliżył się do wątków podejmowanych w ekspresyjnym figuratywizmie. I do jednego tylko można się przyczepić – trochę za dużo w malarstwie tym widać wpływu Waldemara Kuczmy, u którego Filip Górnicki się kształcił.
Całkowicie inny, niż w przypadku pozostałych realizacji, typ ekspresji prezentuje Krzysztof Nowicki, z którego twórczością miałam okazję spotkać się po raz drugi. Artysta ten wytyczył sobie bardzo ciekawą według mnie drogę, w której wykorzystując estetykę należącą do działań projektowych i geometrii, stara się nawiązywać do malarstwa wielkich mistrzów. Przetwarzając na kształt siatki wektorowej obrazy znanych z historii twórców (m.in. Parmigianino, Correggio, Tycjan) Nowicki podejmuje się odważnego, stosunkowo nowatorskiego, ale też indywidualnego dialogu z tradycją malarstwa. Niestety prace artysty nie zostały nagrodzone, ale zapewne wszystko przed nim. Dużym zainteresowaniem cieszyły się także obrazy Bartosza Czarneckiego, który otrzymał Nagrodę Firmy COBEX. Artysta ten stosunkowo niedawno został doceniony podczas wrocławskiego Przeglądu Młodej Sztuki Świeża Krew, gdzie otrzymał Wyróżnienie Honorowe oraz Nagrodę Publiczności. Posługując się interesującą mieszanką technik – malarstwa, przeplatającego się z szablonem – w połączeniu z ciekawą (amerykanizującą chwilami) stylistyką i kolorystyką, Czarneckiemu udało się stworzyć coś na kształt autorskiej estetyki, którą mam nadzieję będzie rozwijał.
Tegoroczna edycja legnickich Promocji okazała się dobrą okazją by przyjrzeć się i przeanalizować aktualne tendencje panujące w młodej sztuce. Zróżnicowanie stylistyczne prac napawa optymizmem i wskazuje na obecną w artystach ciekawość medium, a także otwartość na poszukiwania. Czy wobec tego kryzys został zażegnany? O tym przekonamy się za rok. Tymczasem – trochę na pokrzepienie – pozwolę sobie zacytować fragment swoistego manifestu Bartka Otockiego, w którym zwraca się on do młodszych kolegów, radząc: „nie dać się zaszufladkować i nie ulec pokusie produkowania nowych wersji tych samych prac w oparciu o sprytnie wymyślony zestaw kilku malarskich trików. Wytrzymać napór rynku i nie rozmieniać talentu malując bezpieczne treściowo i mdłe stylistycznie elementy wystroju wnętrz dla zamożnych stołecznych adwokatów i farmaceutów”[7].
- Bartek Otocki, PROMOCJE – zaledwie początek, [w:] Promocje 2013, katalog, Legnica 2013, s. 4.↵
1 comment
Jacy krytycy, takie malarstwo. Zaprezentowany w powyższym tekście poziom wiedzy krytyków wyjaśnia, dlaczego promowane prace są tak słabe, a polskie malarstwo, tak często odbiega od przyzwoitego poziomu europejskiego. Opinia na temat fotorealizu poprostu nierzetelna. Co do nagrodzonej pracy, zwyczajnie słaba. Czy rzeczwyiście autorka zajęła się człowiekiem, czy tylko “ufarbowała sobie włosy” na zielono, po to, aby odróżnić się od innych. I czy rzeczywiście “fotorealizm” z góry sakazany jest na niepowodzenie w konkunikacji pomiedzy artystą a odbiorcą jego dzieła? MG
Comments are closed.