Współcześnie obserwowany boom literatury cyfrowej prowokuje do pewnych obserwacji dotyczących powszechnej digitalizacji zasobów tradycyjnych bibliotek i dysonansu pomiędzy e-literaturą a tradycyjnym przemysłem papierowej książki. Wynaleziony 2000 lat temu papier stał się fundamentem piśmienniczej twórczości człowieka, wyznaczając przez dekady sposób funkcjonowania literatury. Książka natomiast przez całe stulecia była symbolem relacji między literaturą jako taką a człowiekiem. Zmieniła to dopiero cyfrowa rewolucja, bo ta technologiczna zmiana wkrótce dosięgła także przemysłu książkowego. Dlatego więc współczesna e-literatura i cyfrowe biblioteki, których popularność z roku na rok odnosi coraz wyższe wartości, stanowi pewien przełom. Aby zrozumieć fenomen stosunku pomiędzy literaturą elektroniczną a tradycyjną, należałoby poprawnie zdefiniować tę pierwszą. Jeśli rzecz się tyczy cyfrowych książek to można pojęcie to rozumieć jako książki tradycyjne poddane digitalizacji i funkcjonujące w środowisku elektronicznym, ale trzeba tu wyraźnie podkreślić: one także utrwalane są na nośnikach materialnych. Szerszym jednakże pojęciem będzie cyfrowa literatura (zwana też: literaturą nowych mediów lub eLiteraturą). N. Katherine Hayles, krytyk literatury współczesnej, definiuje literaturę elektroniczną jako taką, którą od powstania funkcjonuje wyłącznie w formie cyfrowej [1](podział dzieł na tzw. born digital oraz non-digital born). Jak to przeważnie bywa, precyzyjna definicja e-literatury nie istnieje i nie obowiązuje, często wnosi się postulaty o nieadekwatności terminu w ogóle, co wynika m.in. z włączania w obręb tego zjawiska literackiego skrajnie różnych form ekspresji, jak choćby przedstawień literackich czy flashmobów powstałych i koordynowanych online. W kontekście cyfryzacji, warto zwrócić szczególną uwagę na literaturę piękną, jako że w jej przypadku digitalizacja ma nieco inny wymiar niż w przypadku publikacji naukowych i wszelkiej literatury stosowanej. Literatura nie-artystyczna rządzi się innymi prawami, a w przypadku jej cyfryzacji najistotniejszym argumentem jest jej użyteczność, dostępność i powszechność. Chciałabym także zawęzić niniejszą refleksję do literatury stricte tekstowej, takiej której podstawą jest słowo w czystej formie. Nieścisłość ta może być powodowana faktem, że w ramach e-literatury często wymienia się także literaturę hipertekstową czy fikcję interaktywną (ang. IF), są one jednak elektronicznymi utworami jakościowo różnymi od cyfrowej transpozycji werbalnych jednostek tekstu.
Jednym z argumentów, który tradycyjnie pojawia się podczas dyskusji o digitalizowaniu literatury i wirtualnych bibliotekach, jest argument zachowania i utrwalenia (ang. digital preservation). Argument ten przywołuje się w obliczu nietrwałości tradycyjnych nośników, takich jak papier czy klisza celuloidowa, które poza działaniem czasu poddane są również innym czynnikom odpowiedzialnym za ich degradację. Ale czy możemy zagwarantować, że cyfrowe utrwalenie zapewnia wieczne trwanie? Otóż digitalizacja z całą pewnością nie może tego zagwarantować. Przecież nośniki magnetyczne i optyczne, takie jak dysk twardy HDD, płyty CD/DVD, pendrive’y i dyski zewnętrzne oraz serwery są narażone na utratę danych jeszcze bardziej niż tradycyjne nośniki. Zatem wieczne trwanie zasobów cyfrowych jest tylko mitem. Warto jednakże zwrócić uwagę na to, że eLiteratura przez potencjalną kopiowalność przez niezliczoną grupę użytkowników końcowych zaczyna żyć swoim życiem na zupełnie inną skalę niż tradycyjnie wydawane piśmiennictwo. Zatem wiek XX postawił nowe wyzwania dla dzisiejszych bibliotek, instytucji naukowych i archiwów, poza gromadzeniem oraz indeksowaniem zasobów, pojawiła się także konieczność ich cyfryzacji. Digitalizacji podlegają materiały zgromadzone na takich tradycyjnych nośnikach jak papier, mikrofilm, klisze fotograficzne, czy w mniejszym stopniu formaty audio-wizualne. Powszechna cyfryzacja literackich zasobów współczesnych bibliotek swoją argumentację opiera przede wszystkim na nietrwałości tych tradycyjnych mediów. Przykładem działania niszczących czynników może być zjawisko określane terminem „kwaśnego papieru”, precyzyjniej procesem kwasowej degradacji celulozy. Problem ów narodził się w połowie XIX w., kiedy to zaczęto masowo stosować metodę produkcji papieru z drewna. Choć ilościowo technika ta pozwalała na wzrost produkcji, to jednak otrzymywana przy jej pomocy masa papiernicza odznaczała się znacznie gorszą jakością. Zastosowanie materiałów o niskiej zawartości i jakości włókien celulozowych oraz zakwaszenie papieru na etapie jego produkcji, spowodowało narastanie problemu nietrwałości oraz postępującej degradacji całych kolekcji druków bibliotecznych. Można przyjąć, że produkcja kwaśnego papieru zakończyła się pod sam koniec XX w., kiedy to opracowano nowe bezkwasowe metody produkcji. Problem kwaśnego papieru dotyczy książek publikowanych od połowy XIX przez niemal cały wiek XX. Jako ciekawostkę warto przytoczyć dane z materiałów Kliniki Papieru Biblioteki Jagiellońskiej: „Przeprowadzona ocena stanu księgozbioru Biblioteki Jagiellońskiej pokazała, jak duża jest skala problemu. Spośród zbadanych ponad 11 tysięcy tomów aż 97% druków wydanych w Polsce przed rokiem 1996 wydrukowano na papierze kwasowym”[2]. Na szczęście w przypadku późniejszych publikacji problem ten został prawie całkowicie zlikwidowany, jednakże ta poddana kwasowemu rozkladowi część zbiorów papierowych, wymaga szybkiego zastosowania metody masowego odkwaszania (pierwszą taką metodę opracowano w największej bibliotece świata, czyli w Bibliotece Kongresu USA).
Ciekawym aspektem cyfryzacji współczesnej literatury są także najróżniejsze zmiany w obrębie przestrzeni informacyjnej tradycyjnej biblioteki. Jednym z najbardziej intrygujących wątków tego pola dyskusji nad cyfryzacją jest relacja między obiektem, osobą a miejscem. Zwróćmy bowiem uwagę na frapujący fakt braku fizycznej obecności czytelnika oraz książki, a po głębszym zastanowieniu także fakt nie-istnienia samej biblioteki w tradycyjnym rozumieniu klas tych obiektów. Biblioteka staje się dostępna poza granicami wyznaczonymi przez ściany jej budynków, dotyczyć zaczyna jej ten aspekt współczesności, który określamy mobilnością. I zdaje się to być atutem cyfrowej literatury, dostępnej z każdego punktu przestrzeni w zasięgu sieci internetowej. Poza tym, informacja zapisana w formie cyfrowej zaczyna żyć nowym życiem, którego atrybutami stają się powszechna dostępność, a także możliwość kopiowania i modyfikowania tekstu źródłowego. Szczególnym aspektem tego „nowego”, cyfrowego życia są właśnie dzieła born digital (z ang. dosł. cyfrowo urodzony), które nie mają swego „papierowego” oryginału. Utwory te okazują pewne podobieństwa do symulakrów Baudrillarda, pozbawione drukowanych pierwowzorów, zaczynają istnienie od poziomu wirtualnego. Aspekt ten, poza pewnymi metafizycznymi rozważaniami na temat oryginału i jego kopii, zwraca uwagę na istotny problem wynikający z postępującej cyfryzacji literatury, czyli sprawę praw autorskich utworów elektronicznych. Część powszechnie dostępnych bibliotek digitalizuje utwory należące do domeny publicznej, a więc takich dzieł, których prawa autorskie już wygasły. Największym i najbardziej znanym tego typu przedsięwzięciem jest Projekt Gutenberg, jedna z najstarszych bibliotek cyfrowych, prezentująca elektroniczne wersje utworów należących głównie do domeny publicznej.
- N. Katherine Hayles Electronic Literature: What is it? v1.0 January 2, 2007 z: http://eliterature.org/pad/elp.html (dostęp: 20.01.2013 r.)↵
- Klinika Papieru Biblioteki Jagiellońskiej, Informacje prasowe: Zagrożenia zbiorów: http://www.bj.uj.edu.pl/KP/IMGB/45_prasa-zbiory-zagrozenia.pdf(dostęp: 20.02.2013 r.)↵