W ramach 12 Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Łodzi (6-16.06.2013) odbył się konkurs Grand Prix. Jury wybrało projekty ośmiu fotografów. Poziom zaprezentowanych zdjęć, co się rzadko zdarza, był bardzo wysoki. W ostatecznej rozgrywce pokazano realizacje Nadava Kandera, (UK) pt. 6 Woman. 1 Man z rzeźbiarskimi i manierycznymi układami nagich ciał, które sugerowały nieokreślony niepokój. Polka Ilona Szwarc z serią American Girls, poświęconą portretom dziewczynek z lalkami Barbie, pytała o status osobowości młodocianych Amerykanek.
Mogły się podobać prace Jana Brykczyńskiego (PL) z projektem Boiko o ukraińskiej wsi z Karpat, w którym nostalgia i tradycja młodopolska łączyła się z widzeniem bardziej krytycznym, co można określić mianem dychotomii. Frank Herfort (DE) w serii pt Time in Between – Narrative Scenes starał się pokazać kontrasty życia w Moskwie za pomocą bardzo niespotykanej surrealno-dokumentalnej stylistyki. Emilio Pemjean (Hiszpania) w serii Palimpsest posłużył się symulacją w wygenerowanej na nowo prze siebie architekturze, która pytała o status pierwowzoru.
Bardzo przekonywujące portrety z odbiciami w wodzie pokazała Hiszpanka Lucia Herrero w serii Species, znana już z podobnych projektów. Nieznani autorce ludzie sfotografowani zostali w niesamowitej poświacie w Parku Natury Albufera w Walencji. Anja Bohnhof (DE) w portretach Bahak starała się zobrazować indyjskich najemnych tragarzy, dokumentując w „obiektywnym” stylu ich niełatwe życie.
Silną konkurencję wygrał Karl Burke, (IR) za prace pt. The Harvest of Death, v.2. Otrzymał 10 tysięcy złotych. W pracach w technice mokrego kolodionu posłużył się kadrami z gier komputerowych, które zamienił w obrazy przypominające scenki batalistyczne, tragiczne ślady po wojnie, jak z prac z XIX wieku: malarskich, graficznych i fotograficznych. Nie zgadzam się jednak, żeby były to prace odkrywcze czy szczególnie istotne, jak twierdzili niektórzy z jurorów, gdyż w obecnych, tzw. hybrydalnych technikach, można ze sobą wszystko łączyć, a otrzymane wydruki upodobnić do serigrafii, papierów solnych, ambrotypii i innych technik. Zawsze powstaje pytanie „po co” i „co z tego wynika?”.
Niemniej konkurs Grand Prix był jedną z najciekawszych wystaw tegorocznego festiwalu w Łodzi. Dla mnie najważniejsze okazały się prace Franka Herforta, sugerujące zderzenie miejsc, form i jednocześnie będące interesującymi portretami.