Być w Lizbonie, czuć na twarzy ciepło słońca i nie móc zobaczyć żółtych tramwajów i azulejos w kobaltowym odcieniu niebieskiego…
W Imagine Andrzej Jakimowski wciąga nas w emocjonującą grę, podobnie jak Ian, uczący niewidome dzieci orientacji w przestrzeni, wciąga w nią swoich podopiecznych. Razem z nimi próbujemy na podstawie odgłosów odgadnąć, czy przez podwórko naprawdę przeszedł kot albo gdzie jest ogrodnik, który przycina róże. W Imagine często nie widzimy tego, co najistotniejsze (a ukrycie wielkiego statku wycieczkowego, którego przez pół filmu szukają bohaterowie, musiało być dużą sztuką) i szybko dochodzimy do wniosku, że nie widzieć – to naprawdę bardzo irytujące.
W wywiadach reżyser przyznaje, że inspirował się autentycznymi osobami, które potrafią orientować się w przestrzeni dzięki echolokacji (najsłynniejszym z nich był nieżyjący już Ben Underwood, niewidomy niemal od urodzenia nastolatek, dla którego gra w kosza ani jazda na rolkach nie stanowiły najmniejszego problemu), ale podziw dla ich niesamowitych umiejętności to w tym filmie tylko punkt wyjścia.
Metoda, którą Ian wpaja niewidomym dzieciakom, bazuje nie tyle na dobrym słuchu (zresztą wspomniany Ben Underwood przechodził specjalne testy, które wykazały, że nie różni się pod tym względem od przeciętnego człowieka), co na umiejętności dedukcji i wyciągania wniosków na podstawie otaczających ich dźwięków i zapachów. Ian tłumaczy swoim uczniom: naprawdę możecie poczuć zapach przechodzącego kota. Nie przy pomocy własnego nosa – przy pomocy nosa psa. Nie słyszeliście, że nagle zaczął szczekać?
Kiedy otaczający nas świat staje się detektywistyczną zagadką, w grę zaczynają wchodzić o wiele poważniejsze kwestie. Dyrektor ośrodka za wszelką cenę stara się podważyć autorytet nowego nauczyciela, stosującego wywrotowe metody (ciekawe, że najwięcej demaskatorskiego zapału przejawia tu mnich Humberto – być może jako duchowny wie najlepiej, że cudów nie ma?). Sprawa nie jest, na szczęście, taka oczywista. Metoda Iana daje co prawa niewidomym większą wolność, uwalnia ich od stygmatu białej laski, a doprowadzona do perfekcji pozwala niekiedy ukryć kalectwo przed postronnymi (wydaje się, że skrycie marzą o tym wszyscy, zwłaszcza piękna Eva, która maluje się, aby wzbudzić zainteresowanie przypadkowych mężczyzn, a nawet Ian, który zakłada ciemne okulary, żeby przechodnie nie mogli dostrzec jego szklanych oczu – próżność nie jest tu obca nikomu). Z drugiej jednak strony sposób Iana wiąże się ze sporym ryzykiem – nie pozwala na przykład wykryć przeszkód znajdujących się na niewielkiej wysokości. Wygląda to może komicznie, zwłaszcza gdy Ian i jeden z chłopaków przelatują przez niski murek na nabrzeżu, albo gdy Ian wpada do dołu z węglem, ale z biegiem czasu na twarzy zbuntowanego nauczyciela pojawia się coraz więcej szram i sińców.
Kiedy Humberto przyłapuje Iana na kolejnych drobnych kłamstwach, sami zaczynamy się zastanawiać, czy jego niesamowita umiejętność nie jest tylko wielką blagą i efektem kilku sprytnych sztuczek. Najbardziej zawiedzione i oszukane czują się dzieci, zarzucając mu z wyrzutem: Ty widzisz!
Gra toczy się tu o najwyższą stawkę: o to, czy uwierzymy opowiadającemu się za siłą wyobraźni Ianowi, czy też staniemy po stronie Doktora, który zarzuca mu szarlatanerię i jest skłonny ograniczyć wolność podopiecznych, byle tylko zapewnić im odrobinę większe bezpieczeństwo. Czy więc Ian jest wizjonerem, czy tylko oszustem? Czapki z głów przed reżyserem, bo to pytanie nie daje spokoju aż do samego końca filmu.
***
Dowiedz się więcej o filmie i obejrzyj wywiad z reżyserem:
http://news.o.pl/2013/03/18/andrzej-jakimowski-imagine-premiera-kino-swiat/
http://news.o.pl/2013/04/12/andrzej-jakimowski-imagine-best-film/