To logiczne posunięcie, skoro Sky Tower znajduje się kilometr nad ziemią, w chmurach. Spełnia funkcję domu i jednocześnie posterunku. Parter (za przykładem Wrighta) pozostaje urządzony według założeń „otwartego planu”, jednak na przecięciu się osi umieszczono spiralne schody, prowadzące nie na belweder (jak w projektach Neutry), ale na wieżę kontrolną. Wraz z tym jak zagłębiamy się w relacje Jacka i Victorii, zauważa się, że ich uczucie jest z gruntu racjonalne. W pierwszej kolejności tworzą oni zespół. Namiętność jest zbędna. Wywołuje zazdrość, a ta z kolei oznacza brak kontroli. W pewnym momencie Jack (dosłownie) znika z radaru Victorii. W projektach „kalifornijskich” modernistów strefa mieszkalna oddzielona była od pomieszczeń biurowych – nieraz ulokowanych w przeciwległych skrzydłach domu. W Sky Tower miejsce pracy znajduje się tuż nad jednostką mieszkalną. Transparencja fasady budynku także odgrywa podwójną rolę. Z jednej strony zapewnia widok na całą okolicę (aczkolwiek nie doświadczamy tego, chyba że poprzez szereg monitorujących teren ekranów). Nie stanowi więc ideału „organicznej” – zintegrowanej ze środowiskiem zarówno poprzez materiał budowlany jak i formę – architektury. Z drugiej strony, przeźroczysta fasada zostaje wykorzystana przez Victorię w formie przegrody. „Przeistaczając” dom w pawilon wystawowy. Jackowi odmawia wstępu, jednak nie widoku „dóbr”, które niejako traci wraz z zaufaniem Victorii.
Rustykalny archetyp
Do tradycyjnej willi/pawilonu, Kosinski dobudowuje „piwnicę”. Ukryty w niej dron – jeden z tych, które naprawia Jack – ma za zadanie unicestwić rodzinę z chwilą, gdy przestanie ona spełniać swoją rolę; przestanie być zespołem. Zamiast przez pryzmat fantastyki naukowej, na Niepamięć należałoby spojrzeć jak na dramat małżeński. Stosunki partnerskie zostają rozbite przez „tą trzecią” –zapomnianą (lecz autentyczną) miłość. W tym miejscu chciałoby się dopowiedzieć, że chodzi o postać Olgi Kurylenko – Julię – ale nie tylko ona jest tu „przeszłym przedmiotem pożądania”. Na powierzchni planety, zapomniany w głębi lasu, stoi prawdziwy dom.
Już w trakcie pierwszego z codziennych lotów zwiadowczych, John zrywa kontakt z bazą i robi sobie przerwę w zrujnowanej chacie. Gromadzi w niej zebrane w czasie misji artefakty – pozostałości analogowego świata. Zepsute zabawki, płyty winylowe z pop-progowym kiczem lat 80-tych. Ukryta w lesie budowla, o ile nie oznacza jakiegoś rustykalnego archetypu, przypomina rezydencje tworzone przez Wrighta jeszcze przed II Wojną Światową. Budowle znacznie bliższe koncepcji „organicznej architektury”, zakomponowanej i harmonizującej ze środowiskiem naturalnym. Rozdźwięk pomiędzy tym miejscem a Sky Tower zademonstrować można na przykładzie dźwięku; w jednym przestrzeń mieszkalną przeszywają odgłosy przyrody – w drugim niepokoi ich brak. Chropowatość materiałów, nieregularność formy, ostre kąty i spadzisty (co z tego, że wyszczerbiony) dach – to przeciwieństwa pełnego interfejsów i sterowanego elektronicznie podniebnego domu.
Jeżeli Kosinski chciał opowiedzieć o rozłamie pomiędzy ideami „organicznej architektury” Franka Lloyda Wrighta a ich komercyjną aplikacją pod postacią rezydencji autorstwa Neutry, Koeniga, Lautnera, film komunikuje tą intencję doskonale. Niestety, Niepamięć sama nieraz gubi się w trakcie splatania ze sobą wątków. Powierzchowne potraktowanie szeregu tematów (filozoficznych implikacji świadomości klonów, skutków manipulacji pamięcią, emocji związanych z rozpadem związku), potwierdza to przypuszczenie. Mimo to, pojawienie się Niepamięci przewietrzyło salę w „kinie” fantastyczno-naukowym, usuwając nieprzyjemny zapach po zeszłorocznym Prometeuszu i po remake’u Pamięci absolutnej. Nie tylko z filmów Kosinksiego, ale i Richarda Kelly’ego oraz Duncana Jonesa, wychodzi się z chaosem w głowie, oraz chęcią przemyślenia tego, co się właśnie widziało. W ich przypadku, ważniejszy od przejażdżki w nieznane, jest trudny powrót do domu.
Samotnia głównego bohatera to już ruina. W ostatniej sekwencji oglądamy nagromadzone w niej meble, akcesoria, dzieła sztuki. „Spojrzenie” zatrzymuje się na Świecie Christiny. Zbyt długo, jak na film, który w tak powierzchowny sposób powołuje się na obraz Wyetha. Tęsknota za domem jest jedną z wielu interpretacji. Geneza Niepamięci w graficznych projektach, wraz z architektonicznym doświadczeniem reżysera, w analogiczny sposób tworzą interpretacyjną soczewkę – zestawia ze sobą ideologiczne „zaplecza” modeli mieszkalnych (Wrighta i jego następców) w futurystycznej scenerii. Wracając do obrazu… szereg szczegółów pozostaje niejasnych. Nie widzimy twarzy kobiety. Christina powraca domu, albo też zatrzymuje się na jego widok w połowie drogi. O jej chorobie obraz nie mówi nic. O jej samotności bądź dezorientacji – wiele. Zapomnienie – w świecie Jacka, tak jak i w Świecie Christiny – tylko powiększa dystans, pogłębia tajemnicę. O reszcie zapomnijmy.