Alicja wpadła! Alicja wpadła do króliczej nory! I od razu wszyscy wiedzą, o jaką Alicję i którą norę chodzi. Ojcem literackiej Alicji jest Charles Lutwidge Dodgson, znany raczej jako Lewis Carroll, który urodził się 180 lat temu. Zaprawdę postać to nietuzinkowa, nawet jak na wiktoriańską Anglię: matematyk, kryptolog i logik oksfordzkiego uniwersytetu, jeden z wybitniejszych fotografików swej epoki. No i w końcu literat – ten obszar działalności przysporzył mu już za życia najwięcej sławy. Dzienniki, przez wiele lat skrupulatnie prowadzone przez Dodgsona, barwnie opisują także jego jedyną zagraniczną podróż – w roku 1867 wybrał się do Rosji, a po drodze zwiedzał Wrocław, Gdańsk i Warszawę – za kilka lat mogłaby być obchodzona lokalnie jej 150. rocznica, ale z pewnością minie ona niezauważenie.
Najbardziej znanym dziełem Carrolla jest Alicja w Krainie Czarów (1865) oraz jej druga część, Alicja po drugiej stronie lustra (1871). Polscy czytelnicy znają je z wielu przekładów. Spolszczona przez Roberta Stillera została też Wyprawa na Żmirłacza (1875)[1] oraz marginalne i raczej nieudane dziełko Przygody Sylvii i Bruna (1889)[2]. Powstawały filmy, słuchowiska, opery i komiksy, gry karciane, zabawki i puzzle. Perypetie Alicji były ilustrowane przez najznamienitszych ilustratorów. Dlaczego Alicja doczekała się takiego kultu?
Kontekst powstawania dzieł Carrolla pozostawia pewien niepokój. Z dzisiejszego punktu widzenia mógłby być on podejrzewany o pedofilię. Zapraszał kilkuletnie dziewczynki do swego domu, fotografował je w ponętnych pozach, urządzał im wielkie przyjęcia – jednak wszystko to za zgodą ich rodziców. Alicja istniała naprawdę – była córką dziekana Christ Church. Trzydziestotrzyletni Carroll, wykładowca i diakon Kościoła anglikańskiego, poprosił o jej rękę, gdy miała trzynaście lat[3]. Jej to też zadedykował obie części książki[4].
Pedofilia jest w naszej kulturze bardzo mocno piętnowana społecznie, skazani za takie czyny w więzieniach są dodatkowo stygmatyzowani przez innych więźniów, przy czym „stygmatyzowani” to oczywiście słowo w tym przypadku bardzo delikatne. Nie ma jednak żadnych dowodów, aby Carroll posuwał się aż do jakiegokolwiek molestowania (to także, jak i „pedofilia”, nowoczesne słowo). Ucieczka do zabaw z dziećmi była może ucieczką do bezpiecznego świata dzieciństwa. Autor Alicji wydaje się trochę nieśmiały, wycofany – miał kłopoty z nawiązywaniem dobrych relacji z dojrzałymi kobietami, jąkał się…[5] Pozostawmy jednak takie rozważania psychologom.
Historia przekazała obraz Alice Liddell jako ślicznej, jasnowłosej, dziesięcioletniej dziewczynki[6]. Tymczasem, jak można sądzić z zachowanych fotografii, była ona raczej ciemną blondynką; jako płową odmalował ją autor klasycznych i wiele razy reprodukowanych, aż do zaniku czytelności, ilustracji do książki, sir John Tenniel (choć w jego wersji raczej szpetnej urody) i niewielu grafików oraz filmowych adaptatorów odważyło się naruszyć ten blond kanon[7]. Z polskich ilustratorów zasłużonej sławy można w tym miejscu wymienić Olgę Siemaszko, której obrazkowe komentarze wyróżniają się na tle nielicznych rodzimych prób[8].
Dziewczynka była rzeczywistym obiektem platonicznej miłości Lewisa Carrolla, jak więc widać, blondynki już od wczesnego etapu rozwoju potrafią owijać sobie wokół palca nawet, zdawałoby się, tych najbardziej logicznie myślących – bo przecież autor Alicji był matematykiem. W różnych graficznych adaptacjach niektóre intrygujące mężczyzn cechy bywały czasami wręcz wyostrzone. W znanych mi komiksowych interpretacjach dziewiętnastowiecznego arcydzieła literackiej podświadomości autorzy nie wychylili się poza mutację grafitypu[9] Tenniela. Hiszpańska wersja wyszczupla panienkę i dodaje jej perkaty nosek oraz piegi, jednak nie pozbawia jej złotych włosów[10]. Natomiast polski album mistrza kolorystyki, Sławomira Jezierskiego, prezentuje Alicję, podobnie jak Tenniel, jako stworzenie o krótkim tułowiu, ale bujniejszej fryzurze i przyjemniejszych rysach[11].
Alicja inspiruje. James Joyce też zapatrzył się w Alicję, co widać wyraźnie w Finneganów trenie: Alicious, twinstreams twinestraines, through alluring glass or alas in jumboland? oraz: Wonderlawn’s lost us for ever. Alis, alas, she broke the glass! Liddell lokker through the leafery, ours is mistery of pain. W końcu lutego 2012 w polskich księgarniach pojawiło się pierwsze polskie tłumaczenie tego dziwnego utworu, któremu towarzyszyło wiele PR-owskich audycji, wywiadów z tłumaczem Krzysztofem Bartnickim, omówień i przypomnień sylwetki autora dzieła tworzonego przez siedemnaście lat. Joyce nie tylko wykorzystał carrollowską ideę słów-walizek, ale i poszedł dalej – połączył ze sobą słowa kilkunastu języków, w tym polskiego. Po kilku wcześniejszych przymiarkach innych tłumaczy, m.in. Macieja Słomczyńskiego[12], dowiedzieliśmy się w końcu, jak brzmi przytoczony wyżej passus po polsku. Krytycy i w innych miejscach znajdują mniej lub bardziej świadome nawiązania do twórczości Carrolla, przede wszystkim w niepokojącej poetyce snu[13]. Katarzyna Bazarnik, znawczyni Joyce’a, widzi u niego wiele zapożyczeń, np. postaci Humpty Dumpty’ego, jajopodobnej istoty z drugiej części Alicji. Jak twierdzi krytyczka, ów „pan słów” traktuje imiona podobnie jak autor Finneganów trenu[14].
Wielu innych literatów dawało wyraz swojej fascynacji carrollowym uniwersum; np. norweski pisarz Jostein Gaarder, autor bestsellerowego Świata Zofii[15].
Zatem Alicja niepokoi. Literaturoznawcy wskazują, że jest to pierwsza książka dla dzieci, która zaczęła być czytana przez dorosłych, w dodatku o wysublimowanym smaku. Do tej pory znane było zjawisko odwrotne: literatura „poważna” bywała trywializowana, upraszczana i dopasowywana do gustów i poziomu dziecięcego czytelnika (np. Podróże Guliwera Jonathana Swifta[16] czy Przypadki Robinsona Cruzoe Daniela Defoe – wersje oryginalne są dzisiaj rzeczywiście trudno strawne dla przeciętnego czytelnika)[17].
Ja też lubię bawić się słowami i koncepcja słów-walizek niezmiernie mnie nęci. Wszak za pomocą słów opisujemy świat. Im więcej ich znamy, tym jest on bogatszy. Te odniesienia do socjolingwistyki w praktyce są trudnością dla tłumaczy, przeto czytelnik dorosły smakuje Alicję, bawiąc się skojarzeniami. Oczywiście często ta zabawa jest nieświadoma, bo owe skojarzenia są i dźwiękowe, i znaczeniowe[18].
Absolutnym szczytem angielskiej poezji absurdalnej obwołano zawarty w drugiej części przygód Alicji wiersz Jabberwocky, opowiadający o strasznym smoku właśnie za pomocą walizkowych słów. Ten Dżabbersmok (Żabrołak, Dziaberlak, Dziwolęk – w różnych przekładach) stał się inspiracją komedii Terry’ego Gilliama z ekipy Monty Pythona oraz surrealistycznego filmu Jana Švankmajera, o którym to twórcy padnie jeszcze kilka słów. Tak więc poszczególne postaci z Alicji zaczynają żyć własnym życiem. Andrzej Sapkowski opowiedział część zmodyfikowanej historii z punktu widzenia słynnego, uśmiechającego się kota z Cheshire (Złote popołudnie).
- Wyprawa na Żmirłacza, tłum. R. Stiller, Warszawa 2005 (drugie polskie wydanie, choć wydawca sugeruje, że pierwsze).↵
- Przygody Sylvii i Bruna, tłum., oprac. i posłowie M. Słomczyński, Wrocław 1994 (jest to jedyne polskie wydanie).↵
- M. Komar, Carroll: jego gra, „Literatura na Świecie” 1973, nr 5.↵
- . J. Hartwig-Sosnowska, Wyobraźnia bez granic, Warszawa 1987, s. 27.↵
- . D. Thomas, Lewis Carroll. Po obu stronach lustra, Warszawa 2007.↵
- . J. Pudney, Lewis Carroll and His World, London 1976.↵
- . Modelką dla grafika była Mary Badcock; zob. J. Pudney, dz. cyt., s. 89.↵
- . E. Ziemer, Kraina czarów w ilustracjach Olgi Siemaszko, „Guliwer” 2011, nr 3, s. 61.↵
- . Pojęcie grafitypu szerzej omawiam w tekście Obraz i grafityp Rosji i Rosjanina w komiksie, w: A. de Lazari; T. Rongińska (red.), Polacy i Rosjanie – przezwyciężanie uprzedzeń, Łódź 2006, ss. 365-404;↵
- Joselius (scen.), C. de la Fuente (rys.), Alenka w říši divů, Praha 1991.↵
- J. Szyłak (scen.), S. Jezierski (rys.), Alicja w Krainie Czarów, Gdańsk 1992.↵
- J. Joyce, Anna Livia Plurabelle, tłum. M. Słomczyński, Kraków 1985.↵
- K. Loska, Wokół Finnegans Wake. James Joyce i komunikacja audiowizualna, Kraków 1999, s. 61, 71.↵
- K. Bazarnik, F. Fordham (red.), Wokół Jamesa Joyce’a. Szkice monograficzne, Kraków b.d., s. 116.↵
- M.W. Trojanowska, Kraina czarów Losteina Gaardnera, „Guliwer” 2011, nr 3, s. 33.↵
- Wersja oryginalna, nieokrojona przez cenzurę, zarówno współczesną pisarzowi, jak i późniejszą, ukazała się w Polsce pod zwodniczym tytułem Podróże do wielu odległych narodów świata w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, Kraków 1978. Tu m.in. możemy dowiedzieć się, czym tak naprawdę Guliwer gasił pożar pałacu królowej Liliputów albo jak zabawiały się z Guliwerem olbrzymki…↵
- J. Hartwig-Sosnowska, Wyobraźnia bez granic, dz. cyt., s. 46.↵
- Są i inne, mniej znane polskie tłumaczenia pierwszej części: Adela S. (1910), Maria Morawska (1927), Antoni Marianowicz (1955), Maciej Słomczyński (1965), Robert Stiller (1986), Leszek Lachowiecki (1995, tylko Poprzez lustro czyli co Alicja znalazła po tamtej stronie. Jest to najmniej znany polski przekład. Jego autor zapowiada powstanie przekładu części pierwszej, ale o ile mi wiadomo, takowy nie powstał), Jolanta Kozak (1999), Iwona Libucha (2000), Krzysztof Dworak (2010), Bogumiła Kaniewska (2010) – to zestawienie zawdzięczam najbardziej szczegółowemu, pełnemu informacji, smaczków i przykładów haśle Alicja w Krainie Czarów w polskiej Wikipedii, któremu zresztą przyznano tytuł „Artykułu na medal”.↵
2 comments
Świetny artykuł. Gratuluję.
Mała uwaga – jako także kolekcjonerka wydań polskich książek o przygodach Alicji, autorstwa L. Carrolla i nie tylko, chciałam dodać, że wspomniany artykuł nt. Alicji w Krainie Czarów w Wikipedii zawiera błędy i braki. Główny z nich to ilość podanych tłumaczeń polskich. Jest ich więcej – naliczyłam 11 tłumaczeń “Alicji w Krainie Czarów/Przygód Alicji w Krainie Czarów”, z czego 10 mam w mojej kolekcji (11. tłumaczenie, autorstwa Adeli S. jest praktycznie nieosiągalne/zaginione).
Ukłony
Róża
Witam. Zgadzam się z Różą. Też zbieram wszystkie wydania Alicji i mam to wydanie : Przygody Alinki w krainie cudów :-) tłumaczenie Adela S. Mój skarb. Pozdrawiam
Comments are closed.