Na 64. Berlinale zupełnie nieoczekiwanie Złotym Niedźwiedziem nagrodzono klasyczny, chiński kryminał Bai Ri Yan Huo (Black Coal, Thin Ice; Czarny Węgiel, Cienki Lód) w reżyserii Diao Yinan. Scenariusz został napisany osiem lat temu, ale brakowało pieniędzy na jego realizację. A gdy wreszcie, po latach kręcenia, film skończono, władze wstrzymały jego emisję. Tak więc główna nagroda tegorocznego Berlinale niewątpliwie pomoże zdolnemu reżyserowi w międzynarodowym rozpowszechnianiu „utopionego” w Chinach dzieła. Bai Ri Yan Huo opowiada historię byłego policjanta Zhanga Zili (Liao Fan), który, pracując jako porządkowy w fabryce, ujawnia tajemnicę misteryjnych mordów.
Srebrny Niedźwiedź dla najlepszego aktora przypadł Liao Fan właśnie za rolę byłego policjanta, Zhanga Zili, w Bai Ri Yan Huo.
Srebrnego Niedźwiedzia – Wielką Nagrodę Jurorów dostał film amerykańskiego reżysera Wesa Andersona, The Grand Budapest Hotel. Znakomita obsada aktorska, inteligentna i dowcipna narracja oraz kryminalny wątek trzymały widzów w napięciu. The Grand Budapest Hotel, powstały w koprodukcji z Niemcami, kręcony w przygranicznym miasteczku Görlitz i w studiach Babelsberg, mnie osobiście znudził, zdecydowanie nie był moim faworytem.
Srebrnego Niedźwiedzia – Nagrodę Alfreda Bauera za film otwierający nowe perspektywy otrzymał 92-letni francuski reżyser, Alain Resnais, który zrealizował obraz Aimer, boire et chanter (Life of Riley; Życie Rileya). Tym razem chodziło o teatr w filmie. Trzy zaprzyjaźnione ze sobą aktorskie pary podczas prób teatralnych dowiadują się tutaj o śmierci bliskiej wszystkim osoby.
Srebrny Niedźwiedź za reżyserię przypadł Amerykaninowi z Teksasu, Richardowi Linklater, za epos Boyhood (Chłopięce lata). Reżyser przeszedł samego siebie. Nikt w historii kina nie przeprowadził podobnego eksperymentu. Boyhood opowiada historię dojrzewania młodego chłopca, Masona (Ellar Coltrane), od dzieciństwa do czasów studenckich. Linklater zaczął zdjęcia w 2002 roku. Kręcił dwanaście lat, zaledwie trzy lub cztery dni rocznie. Dziennikarze nazwali rewelacyjny Boyhood „nowym kinem kulturowym”.
Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszej aktorki obdarowano 23-letnią Japonkę Haru Kuroki za Chiisai Ouchi (The Little House; Mały Domek) w reżyserii Yoij Yamada. Kuroki grała pokojówkę prowadzącą dom w Tokio, w latach trzydziestych. Zupełnie niespodziewana nagroda. Zdaniem wielu dziennikarzy były lepsze kreacje, choćby Samanty w Boyhood albo Marii w Kreuzweg.
Srebrnego Niedźwiedzia za scenariusz przyznano niemieckiemu rodzeństwu, Dietrichowi Brüggemannowi i Annie Brüggemann za Kreuzweg (Stations of the Cross; Droga krzyżowa). Film porusza problem fundamentalizmu katolickiego. Pokazuje skutki fanatyzmu religijnego, wywierającego tragiczny wpływ na życie dorastającej, czternastoletniej dziewczyny.
Srebrnym Niedźwiedziem za wybitne artystyczne osiągnięcia w dziedzinie muzyki, zdjęć, montażu i scenografii nagrodzono operatora Zeng Jian za zdjęcia w Tui Na (Blind Massage; Ślepa Wiadomość) w reżyserii Lou Ye. Operator przedstawił świat niewidomych, znajdujących się w domu opieki społecznej. Wizualnie fascynujące oraz trudne zadanie.
Ufundowana po raz pierwszy nagroda dla najciekawszego debiutu, w wysokości 50 tysięcy Euro, przypadła meksykańskiemu reżyserowi, Alonso Ruizpalacios za film Güeros (sekcja Panoramy). Zabawne, dynamiczne, czarno-białe road movie, ukazywało wędrującą po mieście Meksyk grupę zaprzyjaźnionych ze sobą studentów.
*
Berlinale pragnie być festiwalem politycznym, nadającym kierunek sztuce, wyławiającym talenty, zmieniającym świat. Dlatego wielokrotnie spektakularne nagrody przyznawane są nie tylko za osiągnięcia artystyczne, lecz także z chęci przeciwstawienia się dyktaturze, reżimowi czy religii. Czasami decyzje jurorów zaskakują. Tak było w 2012 roku, kiedy Srebrnego Niedźwiedzia za kreację aktorską dostała bezdomna sierota, żołnierz z Kongo, Rachel Mwanza. Albo w 2013 roku, gdy nagrodę otrzymał grający samego siebie bezrobotny cygan z Bośni, Nazif Mujic. Zarówno Rachel Mwanza, jaki i Nazif Nujic pozostali aktorami tylko jednego filmu. Wielka szkoda, bo te prestiżowe nagrody mogły pomóc w karierze zawodowym aktorom. Amatorom niestety przewróciły w głowie, czego przykładem są choćby losy Nazifa Mujica.
Podsumowując, w sekcji konkursowej tegorocznego 64. Berlinale znalazły się bardziej interesujące od nagrodzonego Złotym Niedźwiedziem dzieła, jak choćby zupełnie niezauważone ’71 w reżyserii Yanna Demange, Aloft Claudii Llosa czy Macondo Sudabeh Mortezai.