Arystoteles
Kością niezgody między obydwoma, początkowo zaprzyjaźnionymi „miłośnikami mądrości” – Arystoteles, nim obrał własną filozoficzną drogę, był przecież uczniem Platona – okazało się wspomniane, forowane przez mistrza przekonanie o istnieniu świata idealnego. Arystoteles miał na ten temat nieco inne zdanie. Twierdził bowiem, że świat idealny jest wymysłem, delikatnie mówiąc, absurdalnym, a dociekania mistrza są zupełnie bezzasadne. Duży wpływ na to opozycyjne stanowisko miał pewnie fakt, że z biegiem czasu stał się on znamienitym znawcą, wręcz erudytą, w zakresie takich empiryczno-klasyfikacyjnych nauk, jak zoologia czy botanika. Nic więc dziwnego, że jak płachta na byka działały nań abstrakcyjne dywagacje o lepszym, wzorcowym wobec naszego uniwersum. W parze z tymi postulatami szło też jego krytyczne podejście do tzw. anamnezy – przeświadczenia, że kluczowe prawdy są czymś zaimplementowanym do naszych głów przez wyższą istotę, czymś obecnym w nas już w momencie narodzin. Arystoteles, jak łatwo się domyślić, stanął po stronie opozycyjnego anamnezie empiryzmu, zakładając że po przyjściu człowieka na świat umysł jest krystalicznie czysty i zapełnia się tylko i wyłącznie wraz z nabywanym doświadczeniem. Gdybyśmy po raz trzeci już przymrużyli oczy, można by w tych intelektualnych przepychankach dostrzec zalążek swoistego sporu religii z racjonalizmem. Swoistego, gdyż Arystoteles zakładał jednak istnienie istoty wyższej. O ile więc Platon w pełni zasłużył na miano autorytetu w średniowieczu, o tyle nic dziwnego, że myśl jego „podopiecznego” szczególną furorę robiła u schyłku tej epoki (tzw. późne średniowiecze) oraz, przede wszystkim, w przesiąkniętym bezgranicznym zachwytem nad wszelkim klasyfikowaniem, proporcjami i matematyką renesansie. A skoro jesteśmy już przy wątkach około-matematycznych, zatrzymajmy się na moment na, być może, najistotniejszej post-arystotelejskiej spuściźnie naszych czasów. Zajmował się on bowiem również logiką, a był w tej dziedzinie na tyle innowacyjny i kompetentny, że bez specjalnych kontrowersji można go dziś uznać na przykład za ojca… powieści kryminalnej – jako pierwszy tak klarownie rozgraniczył bowiem wnioskowanie dedukcyjne i, bliższe charakterowi swych bogatych zainteresowań, indukcyjne. Bliższe przede wszystkim dlatego, że odnosiło się ono do tzw. zdań obserwacyjnych, doświadczenia, powtarzalności, innymi słowy metod użytecznych w klasyfikacyjnej praktyce badawczej.
Dobrym przykładem wnioskowania indukcyjnego (konkretnie – enumeracyjnego) byłyby na przykład – pozwolę sobie bazować na własnych wspomnieniach z festiwalu w Jarocinie w 2009 roku – wnioski z uważnej obserwacji reakcji zatwardziałych rockistów na koncert wymykającego się gatunkowym szufladkom zespołu Animal Collective, grającego bezpośrednio po grupie Kazik Na Żywo na scenie głównej. I tak, przed występem Amerykanów teren imprezy błyskawicznie opustoszał (1), a z fanów brzmień gitarowych, którzy zdecydowali się zostać, co wulgarniejsi wyrażali swój sprzeciw obelżywymi gestami/hasłami (2). Indukcyjnym podsumowaniem powstałym na bazie tych spostrzeżeń byłoby zaś stwierdzenie (3) generalnej niechęci słuchaczy rocka/sympatyków KNŻ do eksperymentalnego brzmienia AC. I choć wnioskowanie to na pozór wydaje się ciekawe, boryka się niestety z dwiema istotnymi przypadłościami – nie obejmuje ono wszystkich elementów, które trzeba by poddać badaniu, by było wiarygodne oraz trudno za jego pomocą dotrzeć do przyczyn analizowanego stanu. Tym właśnie różni się wskazująca pewne prawidłowości, arystotelejska indukcja od umożliwiającej dotarcie do sedna, mniej spektakularnej dedukcji, polegającej na wyciąganiu z konkretnych przesłanek zdroworozsądkowych wniosków.
Wiedząc na przykład – przesłanka A – że regularni bywalcy Jarocina mieli w 2009 roku sporo pretensji do organizatorów o zmianę profilu imprezy (dość drastyczne dla nich otwarcie się festiwalu na muzykę pozagitarową; grał tam też wtedy m.in. IAMX) oraz – B – że większość (nie mówię, że wszyscy) zwolenników Kazika/rocka po prostu nie przepada za psychodelicznym popem z dziesiątkami eksperymentalnych ornamentów, a już tym bardziej nie w mekce polskiego rocka, jaką niewątpliwie jest Jarocin, nietrudno nawet przed koncertem wywnioskować (zdanie ostateczne – C), że koncert, mimo że Animal Collective są na żywo znakomici, spotka się ze strony tych od lat związanych emocjonalnie z imprezą odbiorców z wyraźną krytyką. Przykład dość swobodny, ale mam nadzieję, że w miarę dobrze obrazuje różnicę w obu sposobach rozumowania. Z kwestii rewolucyjnych, a przystępnych, warto nadmienić, że jest również Arystoteles twórcą sylogizmu, czyli specyficznego, powiązanego zresztą z dedukcją, triadycznego systemu dowodzenia. Upraszczając, sylogizm bazuje na jasnej, zdroworozsądkowej zasadzie: jeżeli A to B i B to C, to A to C. Na przykład: Jeżeli manul (a) jest większy od szczura (b) i szczur (b) jest większy od pszczoły (c) to i manul (a) jest większy od pszczoły (c). Stagiryta wyszczególnił też zasady tożsamości, sprzeczności i wyłączonego środka, ale… z logiką dam już sobie i wam spokój, wspomniałem o nich tylko dlatego, by mieć pretekst do wrzucenia w kolejnym nawiasie (nie)śmiesznych pozdrowień.
Jego zauważalna fascynacja „trójkowością” (pozdrowienia dla sympatyków czwartego sezonu Dextera – tak, to te) znalazła też ujście w myśli politycznej, a ściślej w słynnym już dziś przyporządkowaniu trzech zdegenerowań – tyranii, oligarchii i demokracji – do pierwotnych im form ustrojowych, takich jak królestwo, arystokracja i politeja (ulubiony ustrój Arystotelesa, oparty na dominacji klasy średniej). Podobnie jak Platon, miał też Arystoteles dość jasne zdanie na temat kształtu państwa, twierdząc, że człowiek jest podmiotem do życia w nim wręcz stworzonym. Polityki nie postrzegał on bowiem pejoratywnie, jak widzi ją dziś większość z nas, zakładając za to, że genezy obywatelskiej świadomości można się dopatrywać już w relacjach rodzinnych. Nim zapytacie: „że co?”, postaram się szybko sprostować. Uważał on, że ze współistniejącej na określonym obszarze grupy rodzin wyłania się po pewnym czasie kolejny mikroorganizm, w postaci na przykład gminy wiejskiej, z której to gminy, po interakcji z innymi gminami wiejskimi, wyłoni się twór jeszcze większy. Z tych narastających, co raz to bardziej rozległych, wspólnot konstytuuje się wreszcie ich naturalny, spójny, zinstytucjonalizowany zbiór – państwo, czy też, nie zapominając o arystotelejskich realiach – polis.
Ciekawa, nieco pokrewna sokratejskiej, czy choćby, dużo późniejszej, schelerowskiej, była też jego gradacja organizmów, przebiegająca od najniżej w hierarchii usytuowanych bytów nieożywionych i roślin (wegetacja), przez zajmujące drugi stopień podium zwierzęta (uczucia, ruch), aż po dominującego, a jakże, człowieka (rozum i dusza). Nie wypada też wreszcie nie wspomnieć o postulowanej przez filozofa doktrynie złotego środka, wedle której należy zachowywać umiar pomiędzy zaspokajaniem popędów (wolność) a funkcjonowaniem w świecie konwenansów (konformizm), pomiędzy potrzebami ciała i duszy. Czyżby Arystoteles był więc protoplastą freudowskiej triady id, ego, superego i późniejszych, goffmanowskich rozważań o teatrze życia codziennego? Nawet jeśli skojarzenie jest nieco naciągane, to w świecie pełnym wojujących, niemożliwych do okiełznania radykalizmów, taki globalnie respektowany złoty środek z pewnością byłby czymś na wagę, nomen omen, złota. Ale skoro i ja niebezpiecznie zbliżam się już do utopijnych wizji, nadszedł chyba najwyższy czas, by te luźne dywagacje zakończyć.
W kolejnym odcinku z gwarnych rynków greckich miast-państw przeniesiemy się w nieco bardziej wyciszoną aurę średniowiecznych klasztorów, dzięki czemu będziecie mogli przeczytać o hipotetycznych sympatiach muzycznych, jakie mogłyby obrazować myśl świętego Augustyna, Benedykta i Tomasza. Obrodzi więc pewnie ambientami i muzyką new age. A jeśli ktoś z rozczarowaniem przewinął tekst, bo chciał po prostu posłuchać trochę muzyki, a natknął się wyłącznie na bezduszne linki bez tytułów, załączam poniżej, w ramach przeprosin, wypis wszystkich wykorzystanych w tekście utworów. A tymczasem, do przeczytania!
1. Pierre Schaeffer – Etude aux chemins de fer
2. Francisco Lopez – La Selva
3. George Antheil – Ballet mecanique
4. Nicolas Jaar – Love Teacher
5. Talk Talk – Wealth
6. Mad Season – I Don’t Know Anything
7. Jay-Jay Johanson – Monologue
8. Crazy P – In and Out
9. Sally Shapiro – I Know
10. Torpus & The Art Directors – Known, Seen, Judged
11. Ulver – Eos
12. Wilco – Jesus, Etc.
13. I Break Horses – Faith
14. The Wrens – Boys, You Won’t
15. Pretty Lights – Color of My Soul
16. Tim Shiel – Arete I
17. Gold Panda – Community
18. Actress – Caves of Paradise
19. Madonna – Material Girl
20. Digitalism – Idealistic
21. Meshuggah – Demiurge
22. The Act – Organism
23. Pidgeon – Nationalism Moves West
24. Manic Street Preachers – Democracy Coma
25. Merzbow – nagranie z koncertu
26. The Poets – Dead
27. Hildegarda z Bingen – O Ecclesia
28. Battles – Ddiamondd
29. Rush – Natural Science
30. Frank Smith – Before You Were Born
31. Arvo Part – Tabula Rasa (całość)
32. Tori Amos – God
33. Supertramp – The Logical Song
34. Animal Collective – My Girls
35. IAMX – Spit It Out
36. Animal Collective – Fireworks
37. Animal Collective – nagranie z koncertu
38. Bob Dylan – Political World
39. Tres.B – Golden Mean
40. Fennesz – Endless Summer