6 maja 1945 roku. Twierdza Festung Breslau kapituluje. Ofiary przymusowej ewakuacji, zarządzonej po ogłoszeniu Wrocławia twierdzą 25 sierpnia 1944 roku, a także polska ludność z Kielecczyzny, Łódzkiego i Wielkopolski oraz mieszkańcy Kresów Wschodnich przybywają do miasta z nadzieją na odnalezienie tu spokojnej, bezpiecznej codzienności. Zastają wymarłe rumowisko. Praktyka władz, zgodna z taktyką brandkommandos na kierunku spodziewanego natarcia radzieckiego, poskutkowała bowiem rozległymi polami wypalonych obszarów. W centrum miasta, na dawnym miejscu pałacu Hatzfeldów czy Śląskiego Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności, widoczne są jedynie ruiny. Oczom powracających ukazują się bezkształtne hałdy gruzu, obejmujące obszar pomiędzy mostami Grunwaldzkim i Szczytnickim. Zrównane z ziemią kościoły św. Kanizjusza i Marcina Lutra, klasztor Dobrego Pasterza, gmach Archiwum Państwowego, tzw. dzielnica naukowa, a także całe ciągi wspaniałych kamienic okazują się być bezużyteczną ofiarą, poświęconą na rzecz budowy nowego pasa startowego. Bezużyteczną, ponieważ z lotniska, powstałego tak wielkim kosztem wystartować zdążył zaledwie jeden samolot. Z kolei, objęty płomieniami niedawno, bo przecież zaledwie w początkach kwietnia, Ostrów Tumski wraz z jego bezcennymi zabytkami, to wynik zmasowanych nalotów radzieckich[1]. Wszystko, co zastają, wciąż przechowujący w pamięci obraz dawnego Wrocławia, powracający tu mieszkańcy, to zniszczenia oszacowane na blisko 70% infrastruktury miasta, gruzowiska w miejscu 20 tys. budynków oraz zdewastowane zasoby miejscowego przemysłu.
Jakże ciężko nam, współczesnym, uzmysłowić sobie uczucia towarzyszące przybyłym do Wrocławia ludziom, skonfrontowanym po raz pierwszy z obrazem zrujnowanego miasta. Po tragedii wojny, pragnąc jedynie powrotu do wypełnionej rutyną codzienności, musieli oni nauczyć się akceptować nową rzeczywistość, dyktowaną nieszczęściem „choroby ruin”[2]. Jednakże męczącej świadomości przyszłej długotrwałej pracy na rzecz stworzenia własnego miejsca w powojennym Wrocławiu, towarzyszyła również nadzieja na odzyskanie bezpiecznego domu. Wystawa pt. I to było możliwe…? Powojenny Wrocław w obiektywie Adama Feliksa Czelnego w Muzeum Miejskim Wrocławia wydaje się opowiadać w głównej mierze właśnie o tej nadziei.
Adam Czelny, absolwent szkoły operatorów filmowych w Warszawie, przyjechał z Gdańska do Wrocławia, by móc pracować jako fotoreporter „Wrocławskiego Kuriera Ilustrowanego”, potem „Gazety Robotniczej”, a w końcu „Słowa Polskiego”. Wrocławskie życie zaczął dokumentować dopiero w 1947 roku, kiedy uruchomiono już na nowo wodociągi, sieć elektryczną i gazową, oczyszczono 200 kilometrów ulic, a także rozpoczęto remonty obiektów użyteczności publicznej. Pomimo iż fotografie Czelnego nie oddają faktycznej skali zniszczeń, dokonanych w wyniku kilkumiesięcznego oblężenia Wrocławia, to obrazują one z pewnością wytrwałość mieszkańców w dążeniu do stworzenia tu własnego, wypełnionego spokojną codziennością miejsca do życia, a także ogromne pokłady nadziei na przekucie w rzeczywistość wyłaniających się z pamięci lub fotografii obrazów dawnego miasta. Zgromadzony we wrocławskim ratuszu zbiór ok 270 zdjęć autorstwa Adama Czelnego jest wobec tego nie tylko udokumentowaniem faktu podnoszenia się miasta z ruin, ale również świadectwem żmudnego reorganizowania życia społecznego mieszkańców Wrocławia, którzy, próbując na co dzień odtwarzać pozory powszedniości, powoli oddalali od siebie wspomnienie o tragedii wojny.
Na fotografiach Adama Czelnego doskonale uchwycony jest długotrwały proces przywracania Wrocławiowi życia. Kolejne zdjęcia ukazują tłumy ludzi wytrwale odgruzowujących poszczególne kwartały miasta. Zrujnowane gmachy publiczne i kościoły na czarno-białych ujęciach Czelnego odzyskują swój dawny wygląd, a spośród hałd cegieł i gruzu wyłaniają się nowe budynki. Tłumowi, skupiającemu ludzi wszystkich profesji i w różnym wieku, pracującemu bez wytchnienia dla odtworzenia dawnego obrazu miasta, towarzyszy szczególny nastrój nadziei, będący pierwszym zwiastunem narodzin socjalizmu PRL-u w jego pierwotnym kształcie. Zmęczone, lecz prawdziwe uśmiechy postaci ze zdjęć, wprowadzają w tę scenerię wypełnioną ceglanym pyłem i piachem, wyraz szczęścia z faktu współtworzenia nowej, miejskiej przestrzeni.
W ten właśnie sposób Czelny stawia tragedię II Wojny Światowej wraz z wszelkimi niewyobrażalnych zniszczeniami, jakie ona przyniosła, obok, świeżo rozbudzonej wówczas, radosnej idei socjalizmu, przekonującej o wartości współdziałania i nakłaniającej do podtrzymywania w sobie nadziei na naprawę bolesnych strat materialnych. Odżegnując się od oceny słuszności obowiązujących w tamtym czasie przekonań, wydaje się jednak, że to właśnie ta niezachwiana wiara w nieograniczoność wspólnych możliwości oraz pragnienie realizacji wyznaczonego celu, pozwoliły w końcu nadać wymarłemu rumowisku dawny kształt i przywrócić życie.
Jednak jako równie istotną część swej fotoreporterskiej pracy Czelny postrzega dokumentowanie codziennego życia Wrocławian. Wobec tego przy pomocy obiektywu relacjonuje on zarówno te ważne, w kontekście historii miasta, wydarzenia, takie jak na przykład obchody Święta 1 Maja z 1946 roku, Wystawę Ziem Odzyskanych z 1948 roku, Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju z 1948 roku czy obchody Światowego Tygodnia Młodzieży we Wrocławiu 1946, jak i te służące przede wszystkim rozrywce, ale jakże wiele mówiące o codziennym życiu, mniej doniosłe imprezy, w poczet których autor wpisuje dożynki, ponowne otwarcie ZOO czy też święto lotnictwa.
Wiele spośród prac Czelnego obrazuje zwykłą, miejską powszedniość, opartą na rutynie powtarzalnych obowiązków. Obszerna część zbiorów ukazuje zatem codzienność wrocławskich uczelni, rejestrując barwny obraz studenckiego życia, począwszy od zajęć akademickich, kończąc na wszelkich pozauczelnianych formach aktywności. Chociaż przyglądając się uważnie kadrom fotoreportera, studenci oraz tamtejsza bohema artystyczna, wydają się być grupami uprzywilejowanymi, jeżeli chodzi o ilość świadectw dokumentujących ich sposób bycia, autor nie zapomina o utrwaleniu rzeczywistości w oderwaniu od ról zawodowych. Fotografuje wobec tego wrocławskie matki i ojców, wrocławskie małżeństwa i pary, wrocławską młodzież i dzieci – zwykłych mieszkańców Wrocławia, spacerujących po parku, siedzących w kawiarniach czy dyskutujących w grupie przyjaciół.
Od 29 maja bieżącego roku we wrocławskim Ratuszu, mieszczącym dziś Muzeum Sztuki Mieszczańskiej, trwa wystawa skupiająca zbiór blisko 270 zdjęć, zatytułowana I to było możliwe…? Powojenny Wrocław w obiektywie Adama Feliksa Czelnego. Tak, to ten sam późnogotycki Ratusz, który widnieje na fotografii Czelnego z 1949 roku. Tyle, że ten na zdjęciu, naznaczony piętnem niechcianych pamiątek z oblężenia Festung Breslau, wciąż jest remontowany.
Mijając kolejne ulice i budynki rozpoznaję w dzisiejszym Wrocławiu miejsca sprzed prawie 70 lat. Krajobraz miasta uległ od tego czasu wielkim przeobrażaniom. Co krok przechodzę obok nowo wyrosłych, okazałych gmachów. Jednakże, pomimo ich modernistycznej czy postmodernistycznej formy, fakt wkomponowania tych architektonicznych brył w przestrzeń miejską wypełnioną rzędami starych kamienic, pozwala poczuć ducha tamtych lat. Taką też rolę pełnić ma wystawa fotografii Adama Feliksa Czelnego – przenieść dzisiejszego człowieka, wraz z jego problemami powszedniego dnia i często niezrozumiałym pędem życia, do Wrocławia podnoszącego się dopiero z ruin, miasta nadziei i ufności w przyszłość.
- E. Kaszuba, Dzieje Śląska po 1945 roku [w:] Historia Śląska, red. M. Czapliński, Wrocław 2007, s. 534.↵
- „Chorobą ruin” nazywano mocne przygnębienie, wywołane przebywaniem w zdewastowanym otoczeniu z: E. Kaszuba, Dzieje Śląska po 1945 roku [w:] Historia Śląska, red. M. Czapliński, Wrocław 2007, s. 535.↵