Lublin ma swoją dynamikę – można by spojrzeć na miasto jak na organizm, ukształtowany z wielu połączonych ze sobą arterii i organów, które w mniej lub bardziej intensywny sposób ze sobą współdziałają. W Noc Kultury to, co zazwyczaj dzieje się pod powierzchnią, wydobywa się na zewnątrz i pulsuje światłem: niepozorne ulice pęcznieją, wybrzuszają się i eksplodują kolorami, zapomniane lubelskie pałace otrzepują się z tynku i iskrzą od środka wypełniane życiem i nową energią. Ożywają zakamarki miejskie, które zazwyczaj w nocy śpią – wnętrza bram, schody, zaułki, podwórka. Noc Kultury 2015 była jedną z najciekawszych wydarzeń miejskich roku i otrzymała tytuł EFFE – Europe for Festivals, Festivals for Europe, jako jedno z 29 wydarzeń w Polsce. O jej wyjątkowości stanowi nie tyle festiwalowy charakter, co dogłębne wsłuchiwanie się w miasto i podkreślanie jego potencjału, wydobywanie artystycznych energii miasta na zasadzie autentycznych ekspresji, a nie sztucznych nakładek. W tym roku nocy przyświecało hasło: „Zobacz energie miasta”. Sztuki wizualne były obecne w przestrzeni miasta z dużą intensywnością. Warto przytoczyć choćby kilka sytuacji wizualnych, które objawiły się w szczególny sposób.
W Pałacu Sobieskich, w którym mieściła się do niedawna siedziba Katedry Architektury, Urbanistyki i Planowania Przestrzennego Politechniki Lubelskiej odbyła się wystawa Aşk yeniden – do widzenia grupy ÇEKMECE. Grupa powstała w wyniku spotkania Marii Wrońskiej, Emraha Gökdemira i Pawła Korbusa. Artyści pracują razem od 2013 roku, spotykając się między Lublinem, Wrocławiem i Antiochią w nieustannym procesie wymiany, kreacji i destrukcji. Ich działania są dużej mierze zakorzenione w codzienności. Oprócz tego każdy z nich pracuje również indywidualnie. W oficynie Pałacu Sobieskich powstała niezwykła instalacja, w której znalazły się fotografie, filmy, dokumentacje performance’ów. Podczas Nocy Kultury miał miejsce także performance mający znamiona rytuału, który nawiązywał szczególny dialog z miejscem. Ekspozycja ukazywała różnego rodzaju spotkania na rozmaitym poziomie – międzyludzkim, międzykulturowym, historycznym. Dotyczyła sposobów ujęcia kodów kulturowych, które wiążą się z poczuciem estetyki, zachowaniami i odczuciem rzeczywistości, typowymi i charakterystycznymi dla każdej kultury. W całej wystawie przewijał się motyw potrójności, podkreślający współdziałanie trójki artystów: w obiektach znalezionych, detalach fotografii, w konstrukcji wystawy. Artyści szukają jakości i znaczenia w podróżach: do Antiochii (Nowym Jorku antycznego świata, jak mówią), Tumu pod Łęczycą, na wybrzeża Bałtyku i Morza Śródziemnego. Dokumentują codzienne znaleziska, dotykają skrawków dawnej potęgi, pozwalają wybrzmieć zapomnianym historiom miejsc i ludzi. Interesują ich dawne miejsca kultu i mocy, szukają pomiędzy nimi powiązań, uaktywniają drzemiącą w nich energię. Są również czuli i uważni na zmienne konteksty geopolityczne, zwłaszcza w rejonie Bliskiego Wschodu. Ich działania można określić jako specyficzny, nieustający performance kulturowy. Jedna z fotografii – wyodrębniona na ścianie dzięki białej ramce – pokazywała pomarańczowe drzewo pełne owoców, gdzieś w Antiochii. Nikt nie zbiera pomarańczy i nie kupuje ich, bo trwa wojna w Syrii. Fotografie, działania, instalacje w tych różnych, zmiennych kontekstach punktują konkretne problemy, ważne jest napięcie pomiędzy kreacją a tym, co przychodzi samo z codzienności, z telewizji, z opowieści ludzi. Kolejny aspekt, który był widoczny podczas wystawy to natura – garden therapy, bycie nad morzem, czerpanie siły z podstawowej relacji ze światem w jego najprostszych przejawach. Paweł Korbus filmuje wodę, rzeki, wodospady. Działania w naturze przenosi także do performance’ów – podczas Nocy Kultury miało miejsce działanie, związane zanurzaniem w wodzie cegieł zebranych po zburzeniu starej łaźni Łabęckich na pobliskiej ulicy Farbiarskiej. Z części cegieł stworzył napis: „Game over”, który stanął na gruzach zabytkowego budynku (odbyło się to w ramach działań Pracowni Sztuki Zaangażowanej Społecznie „Rewiry” w grudniu 2014 roku). Inne posłużyły mu do rytuału ablucji, który dokonał się podczas Nocy Kultury: cegły były starannie myte w wielkiej wannie, poszczególne osoby, zapraszane przez artystów mogły włączyć się do działania. Czyszczenie cegieł miało wydźwięk metaforyczny i wiązało się z „oczyszczaniem” historii Lublina, pamięci miejsca, poszukiwaniem źródła i dostępu do pierwotnej siły. Rytuałowi towarzyszył zapach kadzideł i delikatny strumień zielonego światła lasera, które rozpraszało się, gdy ktoś pojawił się na jego linii. Tytułowe Aşk yeniden (tur. miłość znowu), jest nawiązaniem do instalacji świetlnej Miłość, którą Paweł Korbus zrealizował rok wcześniej w związku z Nocą Kultury. Do widzenia sugeruje patrzenie, potrzebę wzrokowego skupienia.
Instalacja w Pałacu Sobieskich była dowodem na to, że prace powstające w ramach Nocy Kultury nawiązują intrygujący dialog z miejscem i nieraz zupełnie zmieniają jego charakter. Kolejnym przykładem takiego całkowitego przekształcenia – tym bardziej widocznego, iż usytuowanego w przestrzeni otwartej miasta – była wyjątkowa instalacja świetlna Świeciuchy stworzona przez Niezależną Grupę Projektową Piękno Panie i Jarosława Koziarę. Ponad głowami przechodniów, na całej długości ulicy rozwieszonych zostało kilkaset niepowtarzalnych lampionów wykonanych z różnorodnych sukien. Podniebna instalacja sprawiła, że Żmigród rozświetlił się niezwykłym blaskiem i zadziwił wszystkich swoim pięknem, zaś spacer uliczką był bezsprzecznie jednym z najprzyjemniejszych przeżyć podczas tegorocznej Nocy Kultury. Ludzie porównywali Żmigród do ulicy gdzieś w Toskanii – w świetle usianych gęsto kolorowych lampionów wąska uliczka i wysokie kamienice nabierały szczególnego uroku, zwłaszcza, że ulica ma formę wklęsłą, co sprawia, że wędruje się nią w górę i w dół, nie wiedząc, co kryje się dalej. Już podczas dnia ulica wyglądała nieziemsko, sukienki powiewały na wietrze, zwracały uwagę kolorami i fakturami – jakby nagle ktoś regularnie na całej ulicy rozwiesił pranie. W nocy nabrały zupełnie innego wymiaru. Żmigród jest niewielką uliczką łączącą ulicę Bernardyńską z Królewską, okalającą Katedrę, dzięki niej można szybciej dostać się na stare miasto. Przez lata uchodziła jednak za miejsce o specyficznym, dość hermetycznym mikroklimacie. Świeciuchy rozświetliły ją – nie tylko realnie, ale także w świadomości mieszkańców Lublina – i zdjęły z niej odium ulicy, w którą nie warto się zapuszczać. Zwłaszcza, że od kilku lat na Żmigrodzie osiadają artyści, muzycy i animatorzy kultury, czując niezwykłą energię tego miejsca.
W pobliskim Domu Słów, który znajduje się na ulicy Żmigród (wieczorem można było jedynie wejść od podwórka przy ulicy Królewskiej) odbyło się podczas Nocy Kultury kilka ciekawych wydarzeń. Podwórko zamieniło się w Dolinę Muminków dzięki czarno-białej aranżacji. Inspirowana Muminkami Tove Jansson instalacja poetycka połączona została z edukacyjną podróżą. Jedno z pomieszczeń zostało nawet przemianowane na pokój Włóczykija. W czeluściach Domu Słów odbyła się wystawa MASZIN. Grupa komiksowa Maszin zaprezentowała video-art w specjalnie przygotowanej na ten cel przestrzeni mieszkania w kamienicy Domu Słów. Wystawa była dostępna tylko podczas Nocy Kultury. W skład grupy komiksowej Maszin wchodzą: Daniel Gutowski, Michał Rzecznik, Agnieszka Piksa, Mikołaj Tkacz, Jacek Świdziński i inni. Z ich odświeżającymi pracami można zapoznać się w ramach wydawanej przez wydawnictwo Centrala „Kolekcji Maszina”. Komiks A niech cię, Tesla Jacka Świdzińskiego wydała Kultura Gniewu. Ich wystawa w Domu Słów była zaskakującym miksem słowa i obrazu, przedstawionego w charakterystyczny, oszczędny i dosadny sposób. Obrazo-słowa (lub słowo-obrazy) o wyraźnie anarchicznym wydźwięku (jeśli chodzi o tradycyjne operacje słowno-obrazowe) rozlały się po pomieszczeniach, w których jeszcze do niedawna były mieszkania. Ślady obecności mieszkańców, kolory ścian, zapiski i detale, które po nich pozostały również zostały wtłoczone w strukturę wystawy. Na futrynie drzwi znalazło się hasło: „awangardzić!!!”, co można uznać za podsumowanie maszinowego projektu. Ekspozycja obejmowała bardzo wiele ciekawych, zaskakujących konceptów liryczno-graficznych, takich jak np. Co by było, gdyby ludzie byli wierszami, Poejza czy komiksy na ścianach. Podczas Nocy Kultury w Domu Słów wystąpił Andrzej Szpindler, łączący poezję z działaniami performatywnymi. W nocy na podwórku można było korzystać ze specjalnego kącika rowerowo-poetyckiego.
W ramach Nocy Kultury Robert Kuśmirowski, Jan Gryka i Jarosław Koziara przygotowywali wraz z młodymi twórcami kilka projektów świetlnych z cyklu Więcej światła!. Jedną z najgłośniejszych prac, jakie powstały w tym obszarze było Wywołanie. Na motywach projekcji Krzysztofa Wodiczki. Realizacja była statyczną projekcją wykonaną w technice mappingu z iluzją trójwymiarową, która rzuciła na pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego „więcej światła” (w praktyce stała się niemalże obrazem rentgenowskim). Pomnik Marszałka Piłsudskiego na Kasztance zamienił się w dwa szkielety. Praca opierała się na motywach i teorii Krzysztofa Wodiczki, a jego twórcami byli: Paweł Szarzyński, Robert Zając z kolektywu kilku.com oraz Pracownia „Rewiry”. Instalację Wywołanie można czytać na wiele sposobów. Z jednej strony jako antywojenny manifest, wizualną odpowiedź na Obalenie wojen Krzysztofa Wodiczki, który postulował likwidację kultury wojny poprzez obnażanie jej fałszywego obrazu, demaskację procesu jej tworzenia, prowadzenia i upamiętniania. Propozycja kilku.com wpisuje się w refleksję o pamięci i strategiach upamiętniania, scedowanej zbyt często na pomniki i muzea. Z drugiej strony była to kusząca wizualnie sytuacja, niezwykła, efemeryczna instalacja wideo, trafna i zabawna. Podkreślała umowność pomnika i ożywiała go (ukazując jednocześnie jego martwotę i oddalenie). Praca okazała się kontrowersyjna dla niektórych mieszkańców Lublina, przede wszystkim dla stowarzyszenia Piłsudczyków, którzy uznali ją za profanację. Taka interpretacja wydaje się powierzchowna i naznaczona brakiem dystansu, wynikającym ze zbytniego przywiązania do obiektów i symboli. O ich aktywności w kulturze i przestrzeni miasta świadczy przecież ich nieustanna cyrkulacja w zbiorowej świadomości możliwa dzięki zderzaniu różnych perspektyw. To kolejne spojrzenia decydują o żywotności symbolu.
Obok instalacji świetlnych pojawiły się także wystawy, takie jak Bestialstwo w przestrzeniach byłego browaru przy ulicy Bernardyńskiej czy Guilty Pleasures w Akademickim Centrum Kultury „Chatka Żaka”, oraz wiele innych wydarzeń z obszaru sztuk wizualnych, które zasiedliły zarówno instytucje, jak i same w sobie stały się projektami site specific. Agnieszka Rogóz przygotowała instalację świetlną Którędy?, która uzupełniła przestrzeń w murze placu po farze, zaburzyła ciąg komunikacyjny. Hanna Krzysztofiak wcieliła się w handlarkę świecącym bursztynem, który okazał się mieszaniną tworzyw sztucznych i barwników. Stragan obnośny Pamiątka był zabawnym odniesieniem do rzekomych ogromnych złóż bursztynu na Lubelszczyźnie. Dobrym uzupełnieniem wizualnej strony Nocy Kultury było spotkanie z Andą Rottenberg, przygotowane przez zespół Galerii Labirynt, którego tematem przewodnim stało się zagadnienie: „Kurator. Zawód? Funkcja? Misja?”. Noc Kultury objawiła się jako święto lubelskiej kultury ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mieszkańcy mogli na nowo odkryć Lublin jako piękne miasto zaskakujących, wizualnych konstelacji.