Wystawa Małgorzaty Dawidek Bodygraphy w toruńskiej Galerii Sztuki Wozownia (13.04–8.05.2016) – jak zwykle w wypadku twórczości tej fenomenalnej artystki – koncentruje się na relacji tekstu wizualnego i ciała. Istotą jest konflikt pomiędzy ciałem postrzeganym jako repozytorium pamięci a językiem dyskursywnym, który nie jest w stanie wypowiedzieć doświadczeń tego właśnie ciała. Najnowsze prace doskonale wpisują się w przestrzeń wystawienniczą Wozowni i konfrontują odbiorców z autoportretem artystki, która w fotografiach i wideo traktuje swoje ciało jako formę tekstową. Całości dopełniają rysunki, w których proces pisania splata się z pytaniem o (nie)możliwość przekazania emocji poprzez słowa.
W najstarszych metaforach dotyczących pamięci nierozerwalnie łączą się ze sobą pismo i ciało. Sokrates porównuje pamięć do otrzymanej w darze od muzy Mnemosyne woskowej tabliczki, na której – niczym zapis – odciskają się ślady umożliwiające utrwalanie ulotnych wspomnień[1]. Nawiązując do metaforyki tego rodzaju, Søren Kierkegaard z kolei zapytuje: „Kto chciałby być tablicą, na której czas co chwila pisze inne słowa?”[2]. To pytanie duńskiego filozofa odżyło w mojej pamięci, gdy zobaczyłam autoportretowe fotografie Małgorzaty Dawidek, na których widoczne jest jej ciało pokryte tekstem. Ciało artystki stało się zatem tablicą, na której indywidualne doświadczenia odciskają swoje piętno jak na mitycznym woskowym podłożu.
W ujęciu Dawidek ciało działa jako pierwsza instancja wspomnień: z jednej strony staje się nośnikiem pisma i utrwala na samym sobie to, co wcześniej przeżyło, z drugiej zaś aktywnie włącza się w proces pisania, który jawi się w tym kontekście jako somatycznie uwarunkowany. Archeologia pamięci jest immanentnie cielesna, a wspomnienia potrzebują medium, by móc pozostawić ślad[3]. Wedle Aleidy Assmann, niemieckiej badaczki meandrów zapamiętywania i zapominania, pamięć indywidualna jest perspektywiczna, bo wynika ze sposobu widzenia konkretnej osoby i jej przeżyć, fragmentaryczna i ulotna, a także powiązana z innymi rodzajami pamięci, chociażby z pamięcią kulturową. Dawidek uruchamia więc cały arsenał artystycznych strategii zapisywania i publikowania wspomnień, podejmując próby zatrzymania ich ulotności i dyskursywizacji tego, co subiektywne. Pamięć indywidualna zyskuje medialny, obrazowy wymiar. „Ciało w wieloraki sposób uczestniczy w tej genezie obrazu, jest ono bowiem nie tylko nośnikiem obrazu, ale także producentem obrazu – w tym sensie, że ono niejako bierze w swoje ręce akt przemiany siebie w obraz”[4]. W prezentowanym cyklu fotografii ciało Dawidek z porządku natury przenosi się w porządek symboliczny, ponieważ ma ono podwójną egzystencję medium i obrazu – tekst wizualnie wybrzmiewa właśnie na nim.
Co na tablicy własnego ciała odciska i zapisuje artystka? Od 2012 roku nieustannie notuje swoje spostrzeżenia dotyczące choroby i towarzyszącego jej bólu. To właśnie owe próby werbalizacji tego, co głęboko somatyczne i subiektywne, w formie tekstu powracają na powierzchnię ciała. Ciało jako medium choroby daje wszak impuls do ich powstania, by w końcu przyjąć je na siebie jako nośnik obrazu. W twórczości Dawidek konfrontujemy się zatem z rodzajem kolistej inkorporacji pamięci i przeżytych doznań: od ciała, z ciała, poprzez ciało, z powrotem na ciało.
Friedrich Nietzsche podkreślał, że „tylko to, co nie przestaje boleć, zostaje w pamięci”[5]. Artystka tatuuje obnażone fragmenty własnej skóry zapiskami o bólu: „Nie pamiętam siebie sprzed bólu. Znam różne jego rodzaje i kategorie. Znam ból fizyczny, kłujący i ostry. Pulsujący i stały. Miejscowy i rozlany po ciele. Znam ból wykręcający stawy i rozrzynający mięśnie. Znam pieczenie i ucisk w klatce. Znam ból rozpychający pierś od wewnątrz i ból zmęczenia. Ból hamujący oddech i ból wyrywający wnętrze piersi. Znam ten intensywny i ten powodujący omdlenia. Toczący się po ciele, drążący i zmieniający obszary swego położenia. Znam średni, zapowiadający nieprzespane noce. Dławiący lub kurczowy. Ale znam też ten nieomal nieodczuwalny. Łagodny. Miękki. Niedokuczliwy. Ten, który jest złudą braku bólu. I któremu nieomal wierzę, że nie istnieje. Bo on pozwala mi wstać, pozwala rozmawiać, pozwala czytać, a nawet wyjść z domu. Ale nie pozwala mi o sobie zapomnieć. Bo «nieomal» znaczy «pamiętać». «Nieomal» jest jak znak wyryty w ciele. «Nieomal» to podskórne «jestem i cię nie opuszczam». Jak draśnięcie, po którym się nie spodziewamy, że niewyjęta z niego dziś drzazga jutro nie pozwoli nam zasnąć”[6].
Dawidek przenosi metaforę znaku wyrytego na ciele z obszaru werbalnego w wizualny, pokrywając swoje ciało równo biegnącymi linijkami zapisu, często dostosowującymi się do anatomii. Tekst na pierwszy rzut oka działa przede wszystkim wizualnie, ale jest również czytelny: zaprasza odbiorcę do dotykania okiem każdej litery, nierozerwalnie zintegrowanej z ciałem-medium, dzięki czemu cielesność pisania czy proces ciałopisania staje się bliski także odbiorcy. Wobec tego proces percepcji nazwałabym ciałoczytaniem – tylko ono jest bowiem adekwatną odpowiedzią na tak intymne, a zarazem intersubiektywne ciałopisanie.
Ciało jako tekst uzmysławia również, że zarówno ciałopisanie, jak i ciałoczytanie nie bazują jedynie na języku dyskursywnym, lecz dzięki medializacji pamięci w ciele demaskują niewypowiadalność ciała. „«Ciało» jest naszym obnażonym niepokojem”[7]. Nie da się zwerbalizować emocji w taki sposób, by mieć poczucie totalnej przyległości słowa do uczucia. Szczególnie ból jest niewypowiadalny; ma on wyjątkowy potencjał do obnażania niemocy języka wobec doświadczania cierpienia.
Kwestii tej dotykają rysunki z serii Repozytorium, w których Dawidek opisuje własne zmagania z językiem, niemieszczenie się w nim, próby poszerzenia jego granic i poszukiwanie ekwiwalentów słownych dla cielesności. Zapiski zdają sprawę z rozczarowania językiem. Są świadectwem porażki logicznych systemów językowych w opisie cielesności i emocjonalności. Sam termin repozytorium, pochodzący z łaciny, oznacza miejsce uporządkowanego przechowywania dokumentów, z których wszystkie przeznaczone są do udostępniania. Dawidek ucieleśnia to pojęcie, odnosząc się w tych rysunkach do perspektywicznego, ulotnego i fragmentarycznego charakteru własnej pamięci indywidualnej.
Artystka porównuje słowa polskie i angielskie, szukając najbardziej adekwatnych wzajemnie terminów. Odkrywa, że samo słowo ciało w języku angielskim ma zdecydowanie więcej znaczeń niż w polskim. Artystka kreśli diagramy emocji o sieciowych, krystalicznych strukturach, konfrontując ze sobą nazwy różnorakich doznań w kilku językach. Odkrywa przy tym nie tylko ich bezradność wobec chwytania stanów emocjonalnych w siatkę pojęć, lecz również wzajemną nieprzekładalność czy niekompatybilność. Niektóre języki okazują się bogatsze, w innych brakuje nazw wielu emocji funkcjonujących w pozostałych językach jako oczywiste. W każdym z rysunków Dawidek wątpi w język, pozostając bliżej ciała i poniekąd celebrując jego niewypowiadalność.
W serii Repozytorium artystka uruchamia także nieczytelność jako świadomie wybraną strategię[8], by zwrócić uwagę na alternatywne formy dostępu do tekstów i motywować do nowych rodzajów lektury. Uparcie szuka kontaktu z ciałem poprzez język i pismo, zdając sobie przy tym sprawę z nieusuwalnej szczeliny między tymi fenomenami i poruszając się w horyzoncie ich wzajemnej nieprzystawalności. Dlatego zapisuje teksty warstwowo, piętrzy wersy jedne na drugich, kwestionując ich czytelność i grając z naturą mechanizmów pamięci, które zacierają eteryczne znaki utrwalanena woskowych tabliczkach naszych ciał. Czasem Dawidek ledwie dotyka ołówkiem powierzchni papieru, a czasem – przeciwnie – mocno go dociska, sugerując realną obecność piszącego ciała i podkreślając zmysłowo-czasowy wymiar ciałopisania. Jacques Derrida wskazuje, że w znaku pisanym tego, co idealne, nie da się oddzielić od tego, co materialne, cielesne i zmysłowe[9]. Artystka potwierdza tę tezę każdym zapisanym słowem, pochodzącym z jej niewydanego tomiku poezji Naczynia połączone, powstającego od 2010 roku. Dawidek pyta, czy w pierwszej osobie liczby pojedynczej czasów wszystkich mówi bardziej ona sama czy jej ciało. Wątpliwość ta dotyka aporii związanej z niemożnością oddzielenia ja od piszącego ciała. Akty ciałopisania mają moc spajania ja z ciałem. Z kolei ciałoczytanie transponuje to zjawisko na odbiorcę. Sztuka Dawidek dotyka napięcia między ciałem a językiem, między językiem ciała a ciałem języka.
Ten ostatni aspekt w szczególny sposób uzmysławiają analizy gestów, zapisane w pracach wideo z wykorzystaniem slow motion. Artystka ponownie używa własnego ciała – tym razem by uczynić zeń figurę, performatywnie wpisaną w język ciała oraz naśladującą gestykulację jako wyraz emocji. W tym przypadku do głosu dochodzi powiązany wymiar pamięci indywidualnej, który – jakby ujęła to Aleida Assmann – wskazuje na związki z pamięcią kulturową. Ciało staje się niejako literą emocjonalnego alfabetu, w którego ramach dochodzi do fuzji pomiędzy piszącym ciałem a jego obrazem ujętym w gest. Dawidek uprawia więc kolejną odmianę ciałopisania, pisząc samą sobą w przestrzeni kadru i przywołując gesty wręcz archetypowe: kołysanie dziecka, klęczenie czy instynktowne zasłanianie się przed nadchodzącym uderzeniem. Ciało jako medium pamięci łączy zatem pamięć indywidualną z pamięcią kulturową. Parafrazując Kierkegaarda, Dawidek chce być nie tylko tablicą, lecz również piszącym ciałem i cielesną literą w przestrzeni. Bierze w swoje ręce akt przemiany siebie w obraz. Tylko wówczas bolesna i frustrująca niewypowiadalność ciała nie doskwiera (jej) tak bardzo.
- Platon, Teajtet, 191 C–E, [w:] idem, Dialogi, t. II, tłum. W. Witwicki, Kęty 1999.↵
- S. Kierkegaard, Powtórzenie. Przedmowy, tłum. B. Świderski, Warszawa 2000, s. 17.↵
- Zob. A. Assmann, Między historią a pamięcią. Antologia, red. M. Saryusz-Wolska, Warszawa 2013.↵
- H. Belting, Antropologia obrazu. Szkice do nauki o obrazie, tłum. M. Bryl, Kraków 2007, s. 46.↵
- F. Nietzsche, Z genealogii moralności, tłum. L. Staff, Kraków 2003, s. 43–44.↵
- M. Dawidek, ze zbioru O chorowaniu, maszynopis, 2012–2016, dzięki uprzejmości artystki.↵
- J.L. Nancy, Corpus, tłum. M. Kwietniewska, Gdańsk 2002, s. 10.↵
- M. Wieland, about blank: Appropriationen des Leerraums seit Mallarmé, [w:] Wiederaufgelegt. Zur Appropriation von Texten und Bücher in Büchern, hrsg. von Anette Gilbert, Bielefeld 2012, s. 195.↵
- Por. A. Burzyńska, Dekonstrukcja, polityka i performatyka, Kraków 2013, s. 536.↵
1 comment
Istnieje do tego tekstu przypis dermatologiczny, który jest pierwowzorem. W myśl zasady, że wszystko co najlepsze zaczęło się w Ameryce. http://arianapagerussell.com/vitae/.
http://arianapagerussell.com/skin/
Szkoda, że został pominięty.
prof.zw.Dorota R (University of Nevada)
Comments are closed.