Artystyczne wizyty Sylwestra Ambroziaka w Łodzi związane są z bezustanną ewolucją jego odważnej, wieloznacznej i konsekwentnej twórczości rzeźbiarskiej, a od 2010 roku także animowanej, przekładającej się na kolejne realizacje. Pierwszy raz artysta skonfrontował się z łódzką publicznością w 2005 roku w Galerii Willa, gdzie zaprezentował rzeźby z drewna – realizowane od lat 90. tak zwane laleczki, czyli humanoidalne, nagie istoty, grupowane w rytmicznych układach. Kolejna ekspozycja miała miejsce w 2012 roku w Galerii Bałucka i wiązała się z projektem Opuszczone, prezentowanym w czołowych polskich galeriach sztuki współczesnej oraz w Kühlhaus w Berlinie. Artysta skupił się wówczas na filmach animowanych, realizowanych z Grzegorzem Stępniakiem, będących z jednej strony konsekwencją rytmu, ruchu i wewnętrznej ekspresji jego rzeźb, a z drugiej reakcją na współczesną kulturę masową. Aktualna prezentacja – czynna od 2 września do końca października 2016 roku wystawa Odległy świat w Ośrodku Propagandy Sztuki – jest największą z dotychczasowych łódzkich odsłon twórczości Sylwestra Ambroziaka, obejmującą prace z lat 2009–2016: kilkadziesiąt polichromowanych rzeźb z żywicy epoksydowej oraz trzy filmy animowane. Inicjatorką wszystkich tych spotkań, odbywających się w przestrzeniach wystawienniczych Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi, jest Elżbieta Fuchs, dyrektor tej instytucji i kurator wystaw, która zaprasza kontrowersyjnego artystę do miasta kojarzonego ze sztuką awangardową, multimedialną.
Jak zatem łodzianie odebrali Odległy świat Sylwestra Ambroziaka? Autor ma świadomość, że pierwszy kontakt z jego pracami może wywołać szok i konsternację, a nawet zakończyć się ich totalną negacją. Podejmuje bowiem trudne, żeby nie powiedzieć drastyczne tematy, które przedstawia poprzez formy zbrutalizowane, antyestetyczne, groteskowe, do tego zmultiplikowane, często operując wielkimi formatami, co potęguje siłę przekazu. Uprawia sztukę figuratywną, której kluczowym tematem jest współczesny człowiek uwikłany w dramatyczne, skrajne sytuacje, takie jak społeczne wykluczenie, samotność, przemoc, zagłada. Odniesień do tej problematyki artysta szuka w antyku i chrześcijaństwie, odważnie mierząc się z klasycznymi i biblijnymi kanonami, a przy tym inspirując się formalnie sztuką ludową, prymitywną i kulturą popularną. Konsekwencją tego jest wielki ładunek emocji – autor jest spadkobiercą nurtu Nowej Ekspresji lat 80. minionego wieku – nie pozwalający widzowi przejść obok tych prac obojętnie. To zarazem sztuka bardzo osobista i autentyczna, dlatego artysta nie narzuca jednej interpretacji, lecz raczej otwiera przed widzem pewne furtki, zachęcając do wejścia w świat swoich niepokojących wizji i przeżyć – wcale nie tak odległy, jak sugeruje to tytuł wystawy. Multimedialny projekt, bo takie określenie chyba najpełniej oddaje charakter ekspozycji Odległy świat, poza formą działa dodatkowo dźwiękiem, ruchem, ilością i skalą – artysta w ciekawy sposób wykorzystał przestrzeń OPS – dwupoziomową, mającą charakter patio z nieregularną antresolą – efektownie podwieszając niektóre prace i czyniąc je mobilnymi: rzeźby obracają się wokół własnej osi, niebezpiecznie kiwają na krawędzi balustrady, śpiewają, krzyczą, tłumnie „kroczą” w nieznanym kierunku, stoją zagubione, siedzą zamknięte w klatce, klęczą, bezwolnie leżą. Można natknąć się na nie w każdym zakamarku galerii, a nawet zobaczyć, jak wprawione w ruch za pomocą animacji uczestniczą w kolejnych odsłonach wielowątkowej opowieści czy raczej egzystencjalnego dramatu, pomimo archaicznych form i biblijnych odniesień dziejącego się tu i teraz. Wystawa rozgrywa się bowiem w kolejnych odsłonach, a jej napięcie jest umiejętnie stopniowane i dozowane. To swoisty teatr bezimiennych marionetek występujących w kolejnych aktach dramatu, jakim jest życie i jego najbardziej aktualne, palące problemy.
Prezentację rozpoczynają cztery wielkie kroczące Laleczki (2009) – postacie o wysokości 300 centymetrów każda, dwie z wysuniętymi do przodu, dwie z odchylonymi w tył rękoma, co potęguje ekspresję i wrażenie ruchu. Ich chropowate, nagie ciała z nienaturalnie wielkimi głowami w przeciwieństwie do większości prezentowanych figur pomalowane są w intensywne odcienie różu i żółci. W otwartych ustach zainstalowane mają systemy audio, dzięki czemu mogą „śpiewać” czy raczej wydawać niepokojące dźwięki – jakby próbując zwrócić na siebie uwagę widza przeciągłym wołaniem. Obok nich, nieco z tyłu, na postumencie stoi nadnaturalnie wielka, bo 270-centymetrowa dziecięca postać z otwartymi ramionami i czerwonym plastrem-krzyżem naklejonym na piersi, na wysokości serca – ona również sprawia wrażenie, jakby rozpaczliwie wołała o pomoc, potrzebowała bliskości, miłości. Kolejne rzeźby zostały wysoko podwieszone – to pary humanoidalnych postaci, przypominających ludzkie embriony o niewykształconych twarzach, które złączone plecami, z bezradnie spuszczonymi wielkimi głowami bezwolnie kręcą się wokół własnej osi. Kolejne postacie o podobnych kształtach siedzą lub leżą na podłodze, jak rzeźby z cyklu Szklane paciorki (2011) – cztery ciemne, wychudzone ciała z uniesionymi głowami, jakby ekshumowane w oczekiwaniu na kolejny pochówek. To być może odautorski komentarz do przemieszczania zwłok w bardziej właściwe dla nich miejsca – czy jednak przy okazji nie odziera ich to z resztek intymności? Właściwie wszystkie figury Sylwestra Ambroziaka poddawane są właśnie takim, mniej lub bardziej brutalnym działaniom, a ich apogeum odnajdziemy w filmie eksperymentalnym Mesjasz (2013), zamykającym dolną część ekspozycji. Akcja filmu rozgrywa się w pracowni (artysty?), w której jego rzeźby „doświadczają” m.in. doklejania i strzyżenia włosów, krępowania taśmami, wieszania na sznurze czy przebijania dłutem dopiero co uformowanego, małego ciała, co z kolei odnieść można do aborcji. Towarzyszy temu smutna muzyka i tekst odwołujący się do bólu zadawanego ludziom przez innych ludzi, ich braci. Ten pesymistyczny, by nie rzec depresyjny nastrój jest nieco równoważony kolejnym filmem, wyświetlanym w osobnej sali. Baranek (2011) to drugi animowany obraz Ambroziaka, a zarazem kolejny biblijny temat w trwających już trzecią dekadę rzeźbiarskich poszukiwaniach tego autora. Artysta podejmował już temat dobrego pasterza w rzeźbie. W filmie opowiedział swoją wersję tej poruszającej historii: pojawia się tu kruk – strażnik ostateczności niszczący każdy przejaw życia – oraz Pasterz, który jednakże nie składa tytułowego baranka w ofierze, lecz sam się poświęca – dla ludzkości? Widziałabym tu komentarz do codziennych trudnych wyborów i decyzji towarzyszących nam przez całe życie, raz dotyczących spraw błahych, raz ostatecznych, wymagających odwagi, determinacji, ofiarności.
Jedną z najnowszych realizacji zaprezentowanych w OPS jest rzeźbiarska instalacja Owieczki i dwugłowy baran (2015–2016) – cykl 13 figur o wysokości 100 centymetrów, ustawionych w wąskiej przestrzeni za schodami wiodącymi na antresolę. Na przedzie stada kroczy baran o dwóch głowach, na których została rozlana ciemnogranatowa farba, spływająca teraz po grzbiecie i racicach – to symbol Zła i destrukcji, za którymi w owczym pędzie podąża ludzkość. To być może także kolejny przykład swoistej fascynacji artysty występującymi w naturze anomaliami, takimi jak bliźnięta syjamskie, czyli zroślaki, temat podejmowany prze niego we wcześniejszych pracach (Klęczące, 2010–2011). Co dwie głowy, to nie jedna, nasuwa się nieodparte skojarzenie, ale czy zawsze lepsze jest wrogiem dobrego? – chciałoby się zripostować, patrząc na dwugłowego barana prowadzącego swoje owce najprawdopodobniej na manowce… Przy okazji warto porównać, jak zmieniła się forma przedstawień animalistycznych w twórczości Ambroziaka – jego zwierzęta z lat 80. kipią ekspresją i szokują zbrutalizowaną formą – jak Pies, Kot czy Zając. Obecnie artysta maksymalnie uprościł kształty i fakturę, bynajmniej nie zyskując na estetyce, którą programowo odrzucił. Kontynuacją projektu Odległy świat są rzeźby zgromadzone na wąskiej antresoli, takie jak Dzieci stojące (2015) – kolejny zbiór bezimiennych marionetek-laleczek, z których nieoczekiwanie jedna została pomalowana na żółty kolor. To oczywiście komentarz do inności, a co za tym idzie, do społecznego wykluczenia, odrzucenia – boimy się przecież tego, co nieznane, odstające od schematów i stereotypów. Wyalienowanie może prowadzić do kolejnych dramatów, takich jak próba samobójcza, do której można odnieść ustawione na balustradzie kiwające się dziecko – opuszczone, samotne, w desperacji chcące odebrać sobie życie. A tuż obok trzy Dziewczyny klęczące (2016) o wyłupiastych oczach, grubych wargach, odstających uszach i licznych spękaniach na tułowiach nieproporcjonalnie małych w stosunku do wielkich głów. Autor jakby lubuje się w podkreślaniu brzydoty, nadając jej uniwersalną wymowę: nie upiększajmy świata, bo przysłonimy to, co istotne. Dlatego zapewne wykreowane przez niego postacie są dalekie od kanonów piękna, do tego nieproporcjonalne i ostentacyjnie nagie (choć odarte z erotyzmu), ale przez to autentyczne, bliskie nam, wzbudzające współczucie i zainteresowanie. Twarze Dziewczyn przypominają afrykańskie maski, bezimienne, obojętnie patrzące przed siebie, z pokorą poddające się losowi – jak tysiące ofiar wojen, wśród których są też młode dziewczyny. Do masowej śmierci, jaka towarzyszy wszystkim kataklizmom, zwłaszcza tym, jakie człowiek serwuje bezustannie drugiemu człowiekowi, odniosłabym niektóre sekwencje trzeciego filmu animowanego Sylwestra Ambroziaka, zatytułowanego Łąka. Z jednej strony mamy tu kontekst przyrody, trawę i nastrojowe cykanie świerszczy, a z drugiej wielki bezimienny grób, do którego wrzucane są kolejne postacie polewane cieczą (?). Artysta zastosował krótkie, cięte sekwencje i do czarno-białego świata swoich Laleczek wprowadził czerwień, wzmacniającą przekaz, podobnie jak muzyka inspirowana grami komputerowymi – każda wojna jest przecież grą, z której jedni wychodzą żywi, inni martwi. Wystawę zamykają dwa mocne, także dźwiękowo, akcenty rzeźbiarskie. Krzyczące (2013) to dwie monumentalne postacie pomalowane na żółto, z systemami audio w otwartych ustach (czy raczej okrągłych otworach gębowych), z których wydobywa się przerażający dźwięk – wołanie o pomoc? W osobnym pomieszczeniu na końcu antresoli umieszczone zostało zaś stalowe Łóżeczko, a w nim samotne, jakby porzucone dziecko – co ciekawe, jest to jedyna na wystawie postać w majtkach – również dramatycznie krzyczące.
Po tak mocnej dawce ludzkich dramatów widz wyjdzie z wystawy Odległy świat niewątpliwie oszołomiony, wstrząśnięty, może nawet zniesmaczony lub przerażony, na pewno wyrwany z poczucia bezpieczeństwa – takie sytuacje mogą przecież spotkać i jego. Tym bardziej nie należy przechodzić obok cierpienia i zbrodni obojętnie, zdaje się apelować swoimi pracami Sylwester Ambroziak, uświadamiając, jak różnorodne bywają ludzkie dramaty, które mogą być zarówno ciche i niepozorne, jak i głośne, wręcz krzyczące. Ekspozycja w OPS obrazuje też nowy sposób, w jaki artysta traktuje rzeźbę – już nie jako pojedynczą bryłę, lecz jako układy działające skalą poprzez powtarzalność lub multiplikację form. Taki projekt doskonale wypadłby w otwartej przestrzeni, która pewnie wydobyłaby z prac Sylwestra Ambroziaka nowe konteksty – kilka z pokazywanych w OPS prac brało udział w ubiegłorocznej odsłonie Sztuki w przestrzeni publicznej w Kielcach. Z drugiej jednak strony „zamknięcie” Laleczek w plastycznej, niejednorodnej kubaturze łódzkiej galerii również wyzwoliło ich potencjał i obudowało treściami. Treściami głęboko humanistycznymi, tak jak humanistyczne jest przesłanie sztuki Sylwestra Ambroziaka, jednego z najciekawszych współczesnych rzeźbiarzy, odważnie eksplorującego nowe materiały i media w obrębie tych samych, czyli ważnych i aktualnych społecznie tematów. Dlatego też tytuł wystawy traktowałabym niejednoznacznie, wręcz jako kolejną prowokację autora – pokazany przez niego w OPS świat wcale nie jest tak odległy – chociażby w kontekście postępującej globalizacji – jak to się z pozoru wydaje. Być może jednak ludzki dramat wciąż jest nam daleki jako coś, co nas osobiście nie dotyczy, z czym się w danej chwili nie utożsamiamy? Dlatego właśnie warto obejrzeć tę niepokojącą prezentację w oczekiwaniu na kolejną artystyczną wizytę Sylwestra Ambroziaka w Łodzi.
*
28 października 2016 r. o godz. 17.00 w Ośrodku Propagandy Sztuki w Łodzi odbędzie się spotkanie z autorem.